– Chcemy, żeby w ciągu kilku lat było to 35–40 proc. Rynek krajowy jest dla nas zbyt płytki, a wyższe koszty sprzedaży za granicą rekompensują tam wyższe ceny – mówi Bogusław Pilszczek, prezes przedsiębiorstwa. – Obiecująco wyglądają rynki tzw. starej Unii, głównie angielski, gdzie wkrótce będziemy sprzedawać w sklepach Wal-Marta – dodaje.
Pierwsze sześć miesięcy spółka zakończyła z 3,5 mln zł zysku i 68 mln zł obrotów. – Druga połowa roku będzie zdecydowanie lepsza – zapewnia Pilszczek. Poprawę widać było już w II kwartale. – Zawdzięczamy to zwiększonemu zapotrzebowaniu ze strony budownictwa infrastrukturalnego. Według prezesa wyniki w całym roku powinny być lepsze niż w 2009 r. Wtedy firma zarobiła 9 mln zł i miała ok. 150 mln zł przychodów.
W październiku ruszyć miała produkcja w nowym zakładzie w Dobczycach, ale stanie się to dopiero w listopadzie. Opóźnienie to skutek letnich ulew. Docelowo zakład ma zwiększyć wartość produkcji o około 200 mln zł.