Mamy wypowiedzone umowy kredytowe i problemy z finansowaniem normalnej działalności – przyznaje Jan Kościuszko, szef i największy akcjonariusz Polskiego Jadła.

Wniosek w sprawie upadłości spółki z możliwością zawarcia układu zarząd złożył do sądu pod koniec września. Kościuszko nie chce szacować, jakie są szanse na to, że firma przetrwa. – Prowadzimy właśnie ważne rozmowy z Bankiem Pocztowym – mówi. W dużej mierze to właśnie od efektu tych rozmów będą zależeć losy spółki. Kościuszko przekonuje bank do swojej koncepcji sprzedaży nieruchomości, dzięki czemu – jak twierdzi – spółka mogłaby spłacić zadłużenie i wyjść na prostą. Na razie jednak Bank Pocztowy obstaje przy swoim. Twierdzi, że ustanowione na nieruchomościach hipoteki nie stanowią przeszkody do odrębnej sprzedaży lokali.

Inwestorzy najwyraźniej wierzą w optymistyczny scenariusz dla Polskiego Jadła. Wprawdzie pod koniec września kapitalizacja spółki mocno stopniała na wieść o złożeniu wniosku o upadłość, ale już od kilku tygodni kurs utrzymuje się na  stabilnym poziomie. W piątek kurs akcji oscylował w okolicach 0,2 zł.

W akcjonariacie firmy oprócz Jana Kościuszki jest też m.in. Krzysztof Moska. Pomiędzy nimi od kilku miesięcy toczy się ostry spór w sprawie strategii dla Polskiego Jadła.