Od stycznia do listopada handlująca odzieżą i sprzętem sportowym firma wypracowała 203,4 mln zł przychodów. To prawie o 20 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Pogoda łaskawa, rok udany
– W grudniu sprzedaż idzie zgodnie z planem, jesteśmy zadowoleni. Śnieg wprawdzie spadł, ale nie wszędzie. W 2011 r. pod względem pogody i sprzedaży było wyjątkowo źle, teraz jest normalnie – mówi Artur Mikołajko, prezes i jeden z głównych akcjonariuszy Intersportu. Zapowiada, że ten rok firma zamknie z zyskiem. Natomiast w 2011 r. miała 12,3 mln zł straty. – Nie przedstawiamy prognoz, więc nie mogę powiedzieć, jaki to będzie wynik. Z mijającego roku jesteśmy w miarę zadowoleni. Przez pierwsze dziewięć miesięcy wyraźnie poprawialiśmy obroty wobec ubiegłego roku. Skorzystaliśmy z Euro nie tylko na sprzedaży, ale także marketingowo. Mamy jednak pewien niedosyt, bo październik i listopad były ciepłe i zanotowaliśmy niewielkie spadki sprzedaży – dodaje Mikołajko.
Przyszły rok nie będzie zły
– Nie spodziewamy się, aby w przyszłym roku było gorzej. Powinno być tak samo jak w tym. Dużo oczywiście zależy od pogody. Jeśli będzie korzystna, to kryzys będzie miał drugorzędne znaczenie – zaznacza. Dla Intersportu zawsze najlepsze są kwartały I i IV, czyli miesiące zimowe, kiedy sprzedaż jest mocno uzależniona od pogody. – Od kilku lat staramy się jednak wyrównywać roczną sprzedaż poprzez zwiększenie obrotów w II i III kwartale. Stawiamy na dyscypliny mniej uzależnione od pogody niż narciarstwo, czyli rowery, sprzęt do biegania i piłki nożnej – mówi Mikołajko. – Optymalizujemy sieć sklepów, niektóre zamkniemy, ale liczba otwarć powinna być większa. Nadal wybieramy centra handlowe w miastach, które mają ponad 100 tys. mieszkańców. Wejście do mniejszych miejscowości nie jest opłacalne z powodu cen sprzedawanych przez nas towarów – wyjaśnia.