Przed rokiem taka sytuacja była w siedmiu stacjach. Wilgotność gleby w wielu miejscach spadła w wierzchniej warstwie poniżej 30 proc. – to jest niebezpieczne dla rolnictwa. Zbiory mogą być więc dużo gorsze, najbardziej zagrożone suszą glebową są Dolny Śląsk, Lubuskie, Wielkopolska, część województwa łódzkiego. Długoterminowe prognozy klimatologów IMiGW zapowiadają niedobór opadów nawet do czerwca.
Uprawom zagraża brak pracowników sezonowych. Ukraińcy nie mogą wjechać na teren Polski ze względu na walkę z epidemią. Sytuacja jest poważna w całej Europie, a polscy rolnicy przewidują spory kryzys. – Bez Ukraińców nie ma możliwości zabezpieczenia zbiorów. Wystąpiliśmy z apelem, żeby otworzyć dla nich granice, nawet z kwarantanną. Jeśli rząd tego nie umożliwi, uprawy zostaną na polach. Na granicy urzędnicy powinni pracować na dwie zmiany – i tam, a nie w konsulatach udzielać zezwoleń na pracę – mówi Andrzej Gajowiczek, prezes holdingu Real.
Susza oznacza problemy dla energetyki. – Największy kłopot mają elektrownie działające w obiegu otwartym, które do chłodzenia wykorzystują wodę z rzek. To ryzyko, bo w rzece może zabraknąć wody albo jest ona zbyt ciepła, by móc ją wykorzystać do schładzania instalacji. Tego typu instalacji jest w Polsce około 30 proc. – mówi Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii. Podczas pandemii zapotrzebowanie na energię elektryczną spadło o około 10 proc. APTA