Od 2021 r. kontrolowany przez Mariusza Książka British Automotive Holding planuje rozpocząć nową działalność, którą w komunikacie określono jako handel używanymi samochodami wszelkich marek. Od takiej działalności lata temu zaczynał swoją przygodę z biznesem Książek. Firma wciąż liczy na zgodny rozwód z koncernem Jaguar Land Rover.
- Grudzień upłynie na przygotowywaniu nowej działalności, którą chcemy rozpocząć od 2021 r. w oparciu o salon w Warszawie przy ul. Wawelskiej (dotychczas był to salon sprzedający auta JLR – red.) – powiedział Andrzej Nizio, prokurent BAH, który pracował w grupie latach 1996-2012 (był m.in. prezesem, uchodził za prawą rękę Książka). - Mamy dwudziestoletnie doświadczenie w sprzedaży samochodów, bazę klientów i fachowy zespół. Analizy świadczą o tym, że sprzedaż samochodów używanych, najlepiej różnych marek, jest bardziej dochodowa niż biznes oparty na dilerstwie nowych aut jednego producenta. Możemy zarabiać na tym przyzwoite, dobre pieniądze. Projekt nie polega oczywiście na postawieniu prostego komisu, będziemy oferować różne dodatkowe usługi i stawiamy na rynek premium – dodał.
Co do burzliwego związku z JLR, to jeszcze nie koniec kłopotów. Formalnie od początku grudnia BAH nie jest wyłącznym importerem, a cztery dilerskie spółki zależne mają umowy z nowym partnerem JLR, Inchcape (BAH sprzedawał też sprowadzane auta zewnętrznym dilerom). Marcin Dąbrowski, wiceprezes BAH (notabene to też menedżer, który wrócił do grupy po kilkuletniej nieobecności, jesienią ub.r. – wiceprezesem BAH jest od września br.) podkreślił, że „przekazanie władzy" nie nastąpiło płynnie, co np. dla posiadaczy aut objętych gwarancją oznacza duże problemy. Trudno też kupić nowy samochód, a przełom lat to zawsze najgorętszy okres.
Jako niezrozumiałe oceniane jest wezwanie do zapłaty wystawione przez JLR (prawie 20 mln euro i ponad 3 mln funtów) mimo wcześniejszego rozwiązania umowy importerskiej i zawarcia umów dilerskich. Menedżerowie BAH liczą, że to efekt chaotycznych działań poszczególnych działów JLR niż działanie w złej wierze. – Cały czas liczymy na zawarcie polubownego porozumienia, agresywne ruchy JLR wobec BAH dla nikogo nie skończą się dobrze, zmuszą nas do podjęcia kroków wobec zewnętrznych dilerów. Oczekujemy, że dojdziemy do sytuacji, w której nasze dilerstwa będą mogły normalnie pracować z nowym generalnym importerem – powiedział Dąbrowski. Docelowo BAH chciałby sprzedać spółki dilerskie - najlepiej jako sprawnie działająca sieć.