W ciągu kilku miesięcy od grudniowego debiutu notowania internetowego dystrybutora rowerów i akcesoriów rowerowych poszybowały w górę o ponad 55 proc., powyżej ceny z IPO, ale już kolejne miesiące przyniosły zmianę trendu, a w trakcie ostatnich sesji kurs powrócił poniżej ceny z debiutu. Spółka zachwyciła inwestorów wysokim, dwucyfrowym tempem poprawy przychodów, co zrodziło duże oczekiwania, które mocno wywindowały jej notowania. Tymczasem z kwartału na kwartał dynamika sprzedaży Dadelo wyraźnie wyhamowuje. Problem jednak leży nie po stronie popytu, lecz podaży rowerów i części do nich. – Na spadek dynamiki sprzedaży przełożyły się przede wszystkim problemy z dostępnością towarów. Jednocześnie zwiększyły się koszty produkcji i frachtu, a komponenty nie są dostarczane na czas z fabryk do dystrybutorów. W konsekwencji opóźnienia dotyczą także nas, czyli sprzedawców. Popyt na rowery i części rośnie, ale na ten moment branża nie jest w stanie go w pełni zaspokoić. Poza tym klienci obserwują wahania cen, przez co decyzja o zakupie się wydłuża – wyjaśnia Jacek Zieziulewicz, członek zarządu Dadelo.

Większość zamawianego przez Dadelo asortymentu pochodzi z azjatyckich fabryk, co rodzi dodatkowe wyzwania. – Wciąż w niektórych przypadkach otrzymujemy od dostawców zaledwie 60 proc. zamówień, co przekłada się na liczbę dostępnych dla klientów produktów. To problem całej branży. Producenci nie są w stanie dostarczyć nam zamówionych rowerów, ponieważ zdarza się, że czasami brakuje pojedynczych, ale istotnych elementów – wskazuje.

GG Parkiet

Na razie jest jednak spokojny o rentowność biznesu Dadelo. Z uwagi na popyt spółka ma możliwość przerzucenia wzrostu kosztów na klientów. – Sytuacja na rynku zdecydowanie sprzyja podwyżkom. Same koszty dostaw importowanych produktów są od trzech do sześciu razy większe, w zależności od wielu czynników. Musimy uwzględnić to w końcowej cenie. W moim odczuciu marże będą miały tendencję wzrostową, co związane jest z utrzymującymi się problemami z dostępem do produktów – ocenia Zieziulewicz. JIM