W czasie wojny z Irakiem największy zysk dał sektor tytoniowy

Reperkusje, które może wywołać atak na Afganistan, eksperci porównują do tych, które wywołała wojna z Irakiem. Analiza zachowania rynku po rozpoczęciu tamtej wojnymoże dać odpowiedź, w co inwestować teraz ? w przeddzień kolejnego konfliktu. Podczas starcia z Irakiem Stany Zjednoczone odnotowały najkrótszą recesję w powojennej historii. Być może tak będzie i teraz.

Jedną z najważniejszych analogii między wydarzeniami z 1990 r. a sytuacją obecną jest stan gospodarki amerykańskiej, która znajduje się w podobnym cyklu fazy koniunkturalnej jak przed 11 laty. Zarówno wtedy, jak i teraz, Ameryka była bardzo bliska recesji. ? W 1990 r. gospodarka amerykańska już wyraźnie zwolniła, nasiliły się podobne procesy, jakie obserwujemy teraz. Są to np. kurczące się zapasy w firmach, co jest sygnałem zbliżającego się spowolnienia. Spodziewając się mniejszego popytu, przedsiębiorcy ograniczają produkcję i sprzedają towary już wyprodukowane i magazynowane ? uważa Krzysztof Błędowski, niezależny ekonomista.Warto jednak pamiętać, że 11 września br., w przeciwieństwie do sytuacji z sierpnia 1990 r., kiedy Irak zaatakował Kuwejt, nie nastąpiło tak bezpośrednie uderzenie w gospodarkę największego mocarstwa świata. W opinii części specjalistów jednak wojna z Irakiem była dla gospodarki USA większym wstrząsem niż atak na World Trade Center, gdyż wiązała się z dużo większym bezpośrednim zagrożeniem dla światowego wydobycia ropy naftowej i gazu.Podobnie,ale nie tak samoJednym z podstawowych czynników wpływających na gospodarkę świata jest zachowanie rynków ropy i gazu. ? Wydaje się, że w tym zakresie wyraźnej analogii z 1990 r. nie ma. Wynika to z faktu, że amerykańskie przedsiębiorstwa wydobywające i przetwarzające ropę naftową to firmy powiązane. Dla nich nie ma tak dużego znaczenia, ile będzie kosztowała ropa. Odpowiednio regulując marże oraz wielkość produkcji, zawsze są w stanie wypracować zysk. Prawdziwym zagrożeniem jest natomiast blokada podaży ropy i gazu. A takie realne niebezpieczeństwo istniało właśnie w 1990 r. ? uważa K. Błędowski.Większość z nas pamięta płonące szyby naftowe. Sytuację zagrożenia dla światowego rynku ropy potęgował dodatkowo fakt, że w bezpośrednim sąsiedztwie terenów objętych wojną znajduje się Arabia Saudyjska oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie ? kraje, w których wydobywa się najwięcej tego surowca. Obecnie nie ma takiego niebezpieczeństwa, wydaje się jednak, że bardzo istotne jest, jak zachowa się Irak.Jak podkreślają analitycy, globalne zablokowanie podaży ropy naftowej możliwe jest tylko po ewentualnym rozszerzeniu konfliktu na cały świat arabski. Specjaliści taki wariant rozwoju obecnej sytuacji oceniają jako mało prawdopodobny. Natomiast zagrożeniem dla światowego systemu dystrybucji ropy mogą być ataki terrorystyczne na szyby, porty przeładunkowe oraz systemy transportu. I to, a nie cena ropy na światowych rynkach, może wpływać w najbliższych miesiącach na wartość akcji spółek paliwowych.11 lat temu ? miesiąc po rozpoczęciu wojny przez Irak ? spółki z sektora Oil & Gas zachowywały się najlepiej ze wszystkich giełdowych branż (rynek -9,4%, branża o 7,6% lepiej). W miarę rozwoju sytuacji na froncie (podpalanie szybów, katastrofa ekologiczna, zniszczenie części infrastruktury wydobywczej w Kuwejcie) sektor O&G tracił na atrakcyjności, a po roku od wybuchu konfliktu, gdy rynek zyskał 11,93%, branża ta traciła 1,5%.Kto zyska, kto straci?Obecnie linie lotnicze i producenci samolotów (Boeing) zwalniają pracowników i ograniczają działalność. W czasie gdy trwała wojna w Zatoce Perskiej, spółki te zachowywały się (w rocznej perspektywie) znacznie lepiej od paliwowych i niewiele gorzej od rynku. Teraz sytuacja może się odwrócić.Zdaniem specjalistów, niektóre giełdowe sektory będą jednak teraz zachowywać się podobnie jak podczas konfliktu z Irakiem. 11 lat temu branżą, która zachowywała się lepiej od rynku, był przemysł tytoniowy. Sektor ten pobił indeks rynkowy w USA o 31,6%, w całym roku zaś dał ponad 40-proc. stopę zwrotu. Równie dobrze zachowywały się europejskie firmy z tej branży. One również były lepsze od portfela reprezentatywnych firm o 38,9%, tyle że cały europejski indeks dał ujemną stopę zwrotu (-14,13%).Być może w obecnej sytuacji inwestorzy zainteresują się firmami wodociągowymi, farmaceutycznymi, ochrony zdrowia, a także producentami soków i jedzenia. Wszystkie wymienione sektory w ciągu 12 miesięcy od rozpoczęcia działań wojennych 1 sierpnia 1990 r. przyniosły stopę zwrotu lepszą od rynkowej o od 10 do 16%.Czego należy unikać? Wydaje się, że bardzo źle będą zachowywały się akcje firm Real Estate ? czyli sprzedaż i wynajem nieruchomości. Wynika to z pogorszenia nastrojów konsumenckich. Ucierpi sprzedaż nowych samochodów, być może stracą ubezpieczyciele na życie. W czasie operacji ?Pustynna Burza? właśnie tak było, branża motoryzacyjna była gorsza od rynku o 22,2%, nieruchomości o 14,2%, natomiast life insurance o 11,5%. Nie należy również spodziewać się wyższej sprzedaży dóbr luksusowych (sektor w porównaniu z indeksem stracił wtedy 4,5%). Do tego grona należy oczywiście dodać wspomniane już linie lotnicze i producentów samolotów.Jaki realny wpływ na gospodarkę może mieć atak na WTC? Analitycy CS First Boston szacują, że transport lotniczy stanowi ok. 1% amerykańskiego PKB. Nowy Jork to ok. 8,1% (w tym wpływy z City ok. 75% tej kwoty). Wpływy z Waszyngtonu DC to 0,6% PKB. Specjaliści prognozują, że w związku z wydarzeniami z 11 września w III kwartale przychody z tych trzech źródeł zmniejszą się o 50%, w IV o 20%, a w 2002 roku ? o 5%.Trudno natomiast przewidzieć, jaki sektor może być lepiej postrzegany przez rynek w świetle ostatnich wydarzeń i możliwej przyszłej wojny. Być może będzie to ?Aeorospace ? defence?, czyli spółki, które produkują dla przemysłu zbrojeniowego oraz dostarczają systemy obronne i ochronne, a także uczestniczące w projektach NASA.Jaka recesja?Wielu analityków w obliczu już nieuchronnego spowolnienia gospodarczego w USA zadaje sobie pytanie, czy obecna recesja może przypominać tę z lat 1991?92? A warto dodać, że pod wieloma względami była ona wyjątkowa. ? Recesję z początku lat 90. można zdefiniować jako najkrótszą w powojennej gospodarce USA, bowiem trwała w zasadzie tylko niecałe 3 kwartały. Istnieje szansa na to, że aktualne spowolnienie gospodarcze oraz cała faza obecnego cyklu koniunktury gospodarczej może wyglądać tak samo ? twierdzi Krzysztof Błędowski.Podczas wojny z Irakiem wykres GDP zakreślił figurę, która przez ekonomistów zwana jest V ? shape recovery. Taka sytuacja ma miejsce, gdy gospodarka z dość wysokiego wzrostu PKB w krótkim czasie spada do ujemnych wartości, aby równie szybko odbić się i powrócić do wysokiego wzrostu.Na początku lat 90. gospodarkę USA pociągnął do góry m.in. początek nowego cyklu inwestycyjnego, co wynikało z niskiego poziomu zapasów firm. A nowy cykl inwestycyjny oznacza falę nowych zamówień ? od tego może zacząć się trwały wzrost gospodarki. W 1990 r. pomogły też na pewno wysokie zamówienia rządowe oraz konsumpcja, która wzmogła się po szybkim zakończeniu wojny. Pierwsze dwa czynniki mogą się teraz powtórzyć, stan zapasów w USA jest niski, rząd zaś już zapowiedział zamówienia ? na razie na 40 mld USD.Nie wydaje się, aby działania wojenne w Afganistanie zakończyły się tak szybko, jak w Kuwejcie i Iraku 11 lat temu. W przypadku długotrwałej wojny konsumpcja w Stanach Zjednoczonych nie wzrośnie tak szybko jak wtedy i raczej nie da gospodarce ?kopa?. Długie działania wojenne mogą oznaczać wolny powrót popytu na mieszkania, domy oraz nowe samochody. W takim wypadku proces wyjścia z recesji może być dłuższy.Niewiele wskazuje, by nastroje konsumenckie uległy teraz poprawie. Nie pokazuje tego publikowany przez Uniwersytet Michigan wskaźnik Consumer Sentiment. Po sierpniu CS spadł do 91,5 pkt. Ostatni raz tak nisko znajdował się on przed pięcioma laty. Wtedy wzrost PKB w USA spadł do 2%, ale tylko przez jeden kwartał, po czym wrócił do wysokich wartości.Kolejna publikacja wskaźnika nastrojów konsumenckich ? już uwzględniająca przypuszczalne zmiany w zachowaniu konsumentów po atakach terrorystów i rozpoczęciu nowej wojny ? to 28 września. Większość analityków spodziewa się istotnego spadku Consumer Sentiment.Krótkie spowolnienie? Myślę, że gospodarka amerykańska powtórzy wariant z początku lat 90. i po krótkiej recesji wróci do wzrostu. Mój optymizm bierze się z widocznej determinacji kierujących zarówno polityką monetarną, jak i fiskalną, aby przywrócić wzrost PKB ? uważa Marcin Mróz, starszy ekonomista Société Générale. Zdecydowana walka z recesją to niedawne obniżenie stóp procentowych oraz zwiększenie płynności na rynku pieniężnym, co oczywiście obniżyło koszt pieniądza. ? Większość ekspertów zgadza się, że recesja jest nieunikniona, Stany Zjednoczone zaś będą przechodziły teraz stan ?wojennej konsumpcji?. Uważam, że będzie on trwał 2?3 kwartały, potem PKB zacznie rosnąć ? dodaje.Desperacja sił rządzących w podtrzymaniu dodatniej koniunktury w USA znajduje również odbicie w zachowaniu mediów. ? W tej chwili trudno w amerykańskich mediach usłyszeć pesymistyczną analizę ekonomiczną. Media wręcz namawiają obywateli, aby nie siedzieli w domu, tylko np. wyszli na zakupy. Namawiają też, aby nie zmieniali swojego stylu życia ? ocenia Bożena Gołębiowska, zarządzająca w Polish Investors w Cinncinati.Recesja w USA nie powinna być szczególnie bolesna dla Polski. Dużo mocniej odczują ją najprawdopodobniej inne kraje z naszego regionu, jak Czechy i Węgry. ? Recesja w USA, nawet krótka, da się w znaki krajom Eurolandu. Sądzę, że będzie to widoczne w połowie przyszłego roku. Stan gospodarek Czech i Węgier w znacznej mierze zależy od eksportu do Unii Europejskiej. Eksport ten zmniejszy się, gdy kraje europejskie, silnie reagujące na wydarzenia w USA, również dotknie spowolnienie gospodarcze ? dodaje starszy ekonomista Société Générale.Zdaniem Marcina Mroza, mniejsze zagrożenie dekoniunkturą w USA niż w przypadku naszych sąsiadów zawdzięczamy m.in. ostatnim obniżkom stóp procentowych. ? Nie mamy tak silnych bezpośrednich kontaktów gospodarczych z USA i spowolnienie tam odczujemy tylko poprzez mniejszy eksport do UE. Ten niekorzystny czynnik będzie skompensowany przez reakcję gospodarki na obniżki stóp procentowych oraz pozytywny wpływ na konsumpcję wypłacanych rekompensat. To w głównej mierze przyczyni się do pobudzenia popytu wewnętrznego, tak że recesja za Atlantykiem będzie niezauważalna ? kończy ekonomista SG.