powinniśmy być 50% niżej. Dlaczego ? Z powodu braku zysków firm, lub wręcz
ich ogromnym stratom. Inwestorzy zaczęli kupować akcje bo rosną i można na
nich zarobić, a nie dlatego, że są do tego jakieś fundamenty. Fala wzrostowa
w dużej mierze została wywołana przez prezesów firm, którzy wielokrotnie
powtarzali, że wychodzimy z dołka i kraj mlekiem i miodem płynący jest już
tuż za rogiem. Mieliśmy duże wzrosty i po kolejnych 3 miesiącach, inwestorzy
nie dość, że ujrzeli ułamki procenta zysków jakie firmy generowały w
ostatnich latach, to z ust prezesów padły stwierdzenia nie napawające
optymizmem co do przyszłości. Mowa na razie o tych największych firmach,
które podały już wyniki i nie starczy miejsca by każdą omówić. Tak więc
obiecanych zysków brak, giełda po dużych wzrostach, a prezesi mówią o
trudnej przyszłości, zarówno trudnej finansowo, jak i trudnej do
przewidzenia (nie chcą straszyć). To trochę za wiele nawet jak na byczą
cierpliwość Amerykanów i USS Nasdaq zaczął powoli tonąć, ciągnąć przy okazji
inne flagowe okręty amerykańskiej gospodarki. Nie bez przyczyny ostatnia
przecena jest zasługą sektora TMT. O tym, że firma powinna zarabiać
pieniądze wie chyba każdy inwestor (poza spekulantem, którego to nie
obchodzi). A to właśnie na Nasdaq dominują firmy, które wciskają ludziom do
głowy marzenia, powodując że obecna wycena 100 największych firm ze warta tyle ile za nią zapłaciliśmy. Amerykanie nie
nauczyli się jeszcze, że spółki z takimi wskaźnikami nie przynoszą giełdowym
inwestorom dochodów, a ostatnie takie wyceny pamiętają tylko czasy marca
2000 r. Podobne były fundamenty, tyle że indeksy wyżej. Zapomnieli jednak,
że akcje kupowane na takich poziomach do najlepszych inwestycji nie należą.
Nie ma oczywiście lepszego sposobu na podtrzymanie wzrostów, jak mówienie
ludziom (CNBC pozdrawiam), że to już przeszłość i w przyszłości zyski będą
dużo lepsze, a więc P/E nie ważne (sic). Szacunki analityków i prezesów były
mocno przesadzone zarówno w 99 roku...00`....01`.... proszę zgadnąć czy mylą
się też co do 2002 r ? Obecny poziom indeksów uzasadniałoby tylko bardzo
silne ożywienie gospodarcze i skok zysków spółek podobny do skoków Małysza w
Zakopanem. Tego jednak nie spodziewają się nawet najwięksi optymiści i
właśnie dlatego każda zła informacja prezesów co do przyszłości!!! firm
będzie nagradzana przeceną. A ten tydzień to kolejne duże firmy z Lucent,
Motorola i mistrzem iluzji Amazon.com na czele. P/E dla Dow30 policzone na
ostatni dzień roku wynosi 43, a dla S&P500 35. Ups....chciałoby się
powiedzieć, gdy się wie, że średnia z ostatnich parędziesięciu lat wynosi
13,5 i dołki były z reguły jeszcze mocno pod tą wartością. Inwestorzy zdają
sobie powoli sprawę, że przesadzili z tym wzrostem i pozostaje tylko
pytanie, czy będą chcieli poczekać na obecnych poziomach na nieco jaśniejszą
sytuację, czy też rozpoczną przecenę przy ewentualnych następnych złych
prognozach i przebiciu wsparć. Podkreślam jednak, że obecna gra jest już gra
spekulantów i coraz więcej osób (oprócz mediów) zaczyna sobie zdawać sprawę,
że "było za szybko i za wysoko", a inwestorzy zamiast wierzyć w puste słowa
analityków i prezesów wyciągają sztandary i pokazują firmom napis "Show me
the money !!!".
To tyle celem rozjaśnienia sytuacji w USA. Na ten tydzień wsparcia powinny
się jednak obronić, bo dość silne poziomy pod indeksami, a po spadku parę
procent od szczytu wielu inwestorów liczy na złapanie dołka. Nie wykluczam
nawet przez kolejne parę tygodni trendu horyzontalnego, który ograniczać
będą obecne wsparcia i ostatnie szczyty. Fundamenty fundamentami, ale
"komunistyczna propaganda" byka nad byki czyli TV CNBC i prawie wszystkich
analityków jest w stanie sprawić cuda. Polakom też kiedyś opowiadano różne
bzdury, z tą różnicą, że my wiedzieliśmy co nam się mówi, a Amerykanie zdają
się we wszystko wierzyć. Jak się bardzo chce to można ludziom wmówić, że i
"Kopernik była kobietą" :-) Może i się mylę, a na Stany spadnie za parę
miesięcy kolejny boom gospodarczy (indeksy już to zdyskontowały ;-), ale
moje zdanie podziela główny ekonomista Merrill Lynch, Richard"a Bernstein,
który zalecał zmniejszenie zaangażowania w akcje, pisząc do swoich klientów,
że ...... jest taka cienka linia pomiędzy rynkiem, który dyskontuje
poprawiające się fundamenty, a bańką spekulacyjną. Rynek już tą linię
przekroczył. Aktualne wyceny rynkowe są w większości ekstremalne, a
potwierdzeniem tego są najważniejsze wskaźniki, które po skompletowaniu
wszystkich danych do 31 grudnia pokazują, że obecna wycena jest wyższa niż
ta sprzed krachu z 1987 roku. To tyle ..... przepraszam, że straszę na
polskiej oazie spokoju.
A tak właśnie wygląda nasz rynek przez ostatnie tygodnie, oaza spokoju.
Najpierw silne wzrosty wywołane przez instytucje, a później pomagają
spekulanci, których u nas dostatek, chcący zarobić na wzroście akcji,
niezależnie od podstaw tego wzrostu. Sztuką w tym giełdowym fachu jest to,
by w odpowiednim momencie pogonić naszego rumaka bacikiem. Bacik dzierżą OFE
i przyznać trzeba podciąganie ryrza
zwiększyć zaangażowanie na rynku. Jeśli nic już się nie da wymyślić, to
korektę można skończyć ponownymi spekulacjami o ożywieniu gospodarczym.
Wszystko jednak wiąże się ostatnio z jednym - nie z fundamentami spółek i
ich perspektywami, ale z przelewami pieniędzy z ZUS. Powtórzę, co mówiłem
już parę razy. Nie mam nic przeciwko wzrostom, ale mimo, że jak niżej zaraz
napiszę, nic złego nie powinno się na razie stać naszemu rynkowi, to nie
przejdzie mi przez klawiaturę napisanie jakie to mamy świetlane perspektywy.
Sam bardzo bym chciał nowych rekordów na indeksach, zarówno jako inwestor,
jak i analityk związany z portalem i gazetą, która jak cały rynek potrzebuje
wiecznej hossy. Nie w tym jednak co się chce, a co i ile zarabiają firmy na
giełdzie. To w dużej mierze jest pochodną stanu naszej gospodarki, a stan
jej nazwać mizernym to pochlebstwo. Tutaj wiele rzeczy przeczytać można w
gazetach, więc nie chcę powtarzać. Tematem przewodnim do końca miesiąca
będzie RPP, która nie wyobrażam sobie, by nie zdecydowała się na obniżkę
stóp o 100-150 pb. By nie być posądzonym o wpływy rządu, mają parę
argumentów - Poza bardzo niską inflacją cios w plecy naszej gospodarki
wbija produkcja przemysłowa, której dynamika wyniosła -4,8% r/r przy
prognozie -1,4% r/r. Powód to oczywiście zanik popytu wewnętrznego i silny
złoty (25% idzie na eksport). Obniżka jest już jednak w cenach spółek i
tylko na jej brak zareagują rynki. Najgorsze jednak, że na obniżki stóp nie
reagują ani banki, z naszym liderem na czele, ani nie będą reagować
obligacje. W przypadku banków wiadomo jakie skutki ma taki wysoki kredyt, a
w przypadku obligacji, spadek ich rentowności o 1 pkt daje budżetowi ponad
1,5 mld pln. To zresztą bat na RPP w rękach zmagających się z budżetem
posłów. Nikt jednak nie rozważa faktu, że na rynku obligacji decyduje popyt
i podaż, a nie RPP i obniżka stóp wcale nie musi nic zmieniać, bo inwestorzy
ze względu na dużą podaż (bo duży deficyt) i premię za zwiększone ryzyko,
utrzymywać będą wysoką rentowność, a więc budżetowi to wcale nie pomoże.
Temat rzeka. We wtorek dane o bezrobociu i ujrzymy zapewne wartości zbliżone
do 17,5%, a w tym temacie nawet optymiści dopuszczają dojście tego wskaźnika
do 20% w drugiej połowie roku. Nawet nie chcę myśleć jak będzie wyglądało
uchwalanie kolejnego budżetu, który będzie się musiał zmagać z pikietami 20%
bezrobotnych, z których obecnie około 80% nie ma prawa do zasiłku. Do tego
pojawia się coraz więcej głosów mówiących o ujemnym PKB za pierwszą połowę
roku. Nieskromnie przypomnę, że mówię to od dawna, tak samo jak 1,3% za 2001
r (prognoza rządowa i instytucji była jeszcze wtedy około 3%), które zostało
uznane za herezje i czarnowidztwo. Dzisiaj coraz więcej instytucji dostrzega
groźbę książkowej recesji, ale dla rynków takich jak nasz, już obecny poziom
dynamiki PKB jest recesją.
Chyba nie tylko ja dostrzegam kompletny brak podstaw do tych wzrostów.
Większość inwestorów indywidualnych zachodzi w głowę jak to się dzieje, że
giełda działa wbrew ekonomii, czego wynikiem jest cały czas mocno ujemna
baza. O ewenemencie i trochę głupocie takiego zachowania rynku pisałem już
nie raz. Łamane opory, sygnały kupna ..... a uparci inwestorzy indywidualni
chcą przekonać rynek do swoich racji. A to jak powtarzam, nie chodzi by mieć
rację, ale by zarabiać. Na razie giełdowe pole walki opanowały tzw.
"fundamentalne bojówki walczące o poziom jednostki" inaczej fundusze, które
przy pomocy (coraz większych przecież) środków z ZUS poprawiają jak tylko
się da wyceny swoich papierów. Po pierwsze, liczy się przecież premia za
zyski, ta nie zostanie później zabrana. Po drugie fundusze de facto nie mają
w co inweszne informacje napływały co
do możliwości zwiększenia inwestycji OFE do 20% na rynkach zagranicznych. To
wbrew pozorom dość ważny temat, ale wydaje się, że nie na najbliższe
miesiące. Obecnie chyba tylko jeden fundusz korzysta z możliwości lokat za
granicą i też nie przekracza 1%. Tak więc pieśń przyszłości i zmaganie z
funduszami trochę jeszcze potrwa. Zmaganie w cudzysłowie, bo wzrosty mało
komu przeszkadzają. Tyle tylko, że z bańki spekulacyjnej w kolejnych latach
jest więcej strat niż korzyści, a to, że dążymy właśnie do bańki
spekulacyjnej, mówi nie tylko większość obiektywnych analityków, ale sam
klucznik giełdy w osobie prezesa Rozłuckiego. Szlachetne działanie
podnoszenia polskich indeksów wielu osobom się podoba, ale chyba nie takie
było założenie twórców ustawy. Fundusze miały konkurować między sobą, a jak
pokazały ostatnie składy portfela, działają wręcz w porozumieniu, czym
obrotny prawnik mógłby nawet zainteresować Urząd Antymonopolowy ;-)
Na koniec stały punkt programu, czyli trochę AT. W ograniczonej formie, bo
jak pisałem na początku analizie poddajemy teraz przelewy do ZUS, a nie
kreski na indeksach. Te powinny pomagać w zarządzaniu pozycją, ucinaniu
strat i wyłapywaniu momentów, w których powinniśmy wejść na rynek. Kierunek
jednak określą OFE, szczególnie na tym poziomie. Stoimy bowiem już przy
wejściu na peron, z którego odjeżdża pociąg szczęśliwości. Najlepiej
pokazuje to wykres WIG.gif na którym jesteśmy na granicy wieloletniej
formacji RGR.gif Wyjście górą, to nie tylko zanegowanie tej formacji, ale
także zanegowanie podwójnego szczytu na Kontrakty.gif i Indeks.gif . Wybicie
z konsolidacji, nowe szczyty......techniczna bajka i droga do wzrostów
otwarta. Jeśli fundusze nie wykorzystają takiej okazji i umożliwią misiom
zrobienie podwójnego szczytu ..... byłoby to wręcz głupie. Fundusze zdają
sobie na pewno sprawę z braku podstaw do wzrostów, ale nikt sam z siebie nie
zadecyduje, że kończymy wzrosty. Pieniądze ( i nadzieja na spłacenie
zaległości) dalej są i będzie ich więcej pod koniec miesiąca, a poddanie
tego rynku przy podwójnym szczycie uznać trzeba by było po prostu jako
celowe działanie. Wskaźniki sugerują wprawdzie mocne wykupienie (i
dywergencje) zarówno te krótko, jak i średnioterminowe. Dzisiaj nie będę
każdego po kolei omawiać. Stochastic.gif Ultimate.gif Price ROC.gif .....
MACD.gif RSI.gif Elliot.gif Oscilator Trix.gif Na tygodniowych wykresach
problemy mają tylko kontraktytyg.gif, choć ta linia na ważniejszym w sumie
indeksietyg.gif została już przebita.
Najważniejsze pytanie, to czy wzrośnie czy spadnie ? I tak czytają sami
spekulanci ;-) ... więc w terminie miesiąca mało kto inwestuje. I dobrze
.... bo rynek jest na tym poziomie tak nieprzewidywalny (manipulowany), że
prognozować na miesiąc mogą tylko znajomi zarządzających i wróżki. Wszystko
zależy od funduszy, ale kierując się zasadami AT można określić poziomy, po
przekroczeniu których trzeba otwierać lub zamykać pozycje. Obecnie dominować
powinny długie, co wynika z dość mocnego trendu i utrzymywania się wsparć.
Baza i nowa zabawka "Strategia Internautów" pokazuje, że na rynku jest
jednak więcej pesymistów. Na razie nie ma do tego podstaw, a maksymalny
zasięg korekty (zasłużonej) może sięgnąć nawet luki hossy. Dalej to już
zmiana trendu. Oporami są oczywiście ostatnie szczyty, a najbliższe wsparcia
poza luką hossy (100 pkt to trochę za dużo jak dla spekulantów) najlepiej
widać na wykresach Intraday.gif 1345-55 i 1372 dla kontraktów i
IntradayWig20.gif dla indeksu. Jeśli Stany nie przebiją w ciągu najbliższych
dni swoich wsparć, to dałoby to funduszom wymarzoną okazję do przejścia
ostatnich szczytów. Później zk duży dla obrazu technicznego rynku.... Ja osobiście
średnioterminowy optymizm stracę dopiero po przebiciu wsparcia 1345-55, choć
optymizm ten wynika tylko z ruchów cen, a nie jak opisałem wyżej, z ich
uzasadniania.
[email protected]