Skokowy przyrost liczby kart płatniczych przypadł na lata 2000 i 2001, kiedy każdego roku przybywało ich po ponad 3 mln. W minionym roku było to już "tylko" 2,5 mln. Zdaniem specjalistów, najbliższe lata pod względem skokowego przyrostu liczby będą należały do kart kredytowych. Jest ich nadal niewiele - niecałe 5% ogółu kart (w Hiszpanii np. co czwarta dorosła osoba ma kartę kredytową, a w USA Visa wydała dwa razy więcej kart kredytowych niż debetowych). A poza tym będą zastępować tracące na popularności karty (chargowe) z odroczonym terminem płatności, których jest obecnie 6%. Już z samych zapowiedzi banków, które zdecydowały się ujawnić plany zwiększenia liczby kart kredytowych, wynika, że na koniec tego roku może ich być 1,2 mln - o połowę więcej niż na koniec 2002 r. PKO BP, który wcześniej nie miał ich w ogóle w swojej ofercie, chce do końca roku wydać blisko 250 tys. kart kredytowych. W styczniu produkt ten znalazł się też w ofercie Kredyt Banku, a w połowie roku zaoferuje go mBank.
Znaczące plany zwiększenia liczby kart kredytowych ma BPH PBK, a także BZ WBK. Będzie to możliwe m.in. dzięki niezbyt wygórowanym oczekiwaniom co do poziomu zarobków ich potencjalnych posiadaczy. W PKO BP wystarczy wykazać się kwotą 850 zł. Jeszcze mniej, jedynie 800 zł, wymaga Millennium, podczas gdy w pierwszym na polskim rynku kart kredytowych Citibanku nie ma co się pokazywać bez 2,5 tys. zł. Citibank pierwszą i od razu międzynarodową kartę kredytową Visa wyemitował stosunkowo niedawno, bo we wrześniu 1997 r. Obecnie karty kredytowe emituje już 11 banków. W grudniu 2002 r. dołączył do nich PKO BP, a od stycznia tego roku Kredyt Bank, proponując karty, które obok paska magnetycznego mają również mikroprocesor.
Plusy i minusy
kart kredytowych
Na upowszechnieniu kart kredytowych zależy zarówno operatorom kart, jak i bankom. Ich właściciele są bardziej zmotywowani, by płacić nimi za zakupy i usługi, niż posiadacze kart debetowych. W przypadku karty debetowej od razu po transakcji równowartość opłaty ściągana jest z konta. Bank zyskuje na prowizji od transakcji, może też skorzystać na udzieleniu kredytu, jeśli klient na czas nie spłaci "karcianych" wydatków. A nie jest to kredyt tani. Jego oprocentowanie wciąż utrzymuje się w granicach 30%, co przy inflacji poniżej 1% może wprawiać w zdumienie. Banki tłumaczą to ponoszonym ryzykiem. W wielu przypadkach nie znają dobrze klienta, ponieważ możliwość otrzymania karty kredytowej nie jest związana z koniecznością posiadania rachunku w danym banku. Kolejna korzyść to roczna opłata za jej utrzymanie, w odróżnieniu od debetowych, które są przeważnie bezpłatne. Do tego trzeba jeszcze dodać kary za nieterminowe spłacenie minimalnej raty - ok. 40 zł.