Walne zgromadzenie Polskiego Towarzystwa Ubezpieczeń nie jest w stanie podjąć żadnych decyzji. Rada nadzorcza ubezpieczyciela w praktyce nie istnieje. To, zdaniem Ciechu, wystarczające powody, aby zwrócić się do Komisji Nadzoru Finansowego o wprowadzenie w PTU zarządu komisarycznego. Taki wniosek spółka złożyła w ostatni piątek.
Ciech, który poprzez dwie spółki zależne (Sodę Mątwy i Janikosodę) ma ponad 45 proc. akcji PTU, od kilku miesięcy próbuje odzyskać kontrolę nad ubezpieczycielem i zmienić władze towarzystwa. Mniejszościowi akcjonariusze - Techwell i Investa - są temu przeciwni.
Ciech, wspólnie ze wspierającym go Polskim Towarzystwem Reasekuracji, zmian we władzach dokonać nie może. Statut PTU mówi bowiem, że wszelkie decyzje WZA są wiążące, jeśli uzyskają co najmniej 75 proc. głosów. Ciech i PTR mają zaś ok. dwóch trzecich akcji PTU.
Na ostatnim NWZA towarzystwa, 12 lutego, wszyscy akcjonariusze złożyli oświadczenia, że gotowi są negocjować w sprawie rozwiązania sporu w PTU. Na oświadczeniach się skończyło. - W ciągu ostatnich pięciu miesięcy nie udało nam się osiągnąć porozumienia ze spółkami Techwell i Investa - mówi Mirosław Kochalski, prezes Ciechu.
9 lutego rezygnację złożył Jan Szczepański, jeden z członków rady nadzorczej PTU, nominowany przez Ciech. Od tej chwili rada w praktyce nie istnieje, ponieważ liczy sześć osób, a według statutu PTU powinna mieć 7-9 członków. Problem w tym, że na temat istnienia lub nieistnienia rady zdania akcjonariuszy są podzielone.