Czy Komisja Europejska się czepia?

Jedynym argumentem Komisji stało się kwestionowanie wiarygodności deficytu na poziomie poniżej 3,5 procent

Publikacja: 27.02.2007 07:57

Dzisiaj na posiedzeniu Rady ECOFIN komisarz J. Almunia (na swoje życzenie) porozmawia z wicepremier Z. Gilowską. Zadane pytania mogą być merytoryczne i dotyczyć nie-spójności spadku deficytu w 2007 r. (w porównaniu z 2006 r.) w sytuacji, kiedy zakłada się 5 mld zł wzrostu wydatków budżetu centralnego. Dlaczego Polska zakłada wystąpienie nadzwyczajnych oszczędności w części dotyczącej budżetu lokalnego (S1313) i ubezpieczeń społecznych (S1314), a w przesłanej aktualizacji w przeciwieństwie do lat poprzednich brakuje zdezagregowania wyniku sektora instytucji rządowych i samorządowych (B9)?

W sytuacji gdy Polska godzi się na konkluzje Rady Europy, dotyczące istnienia nadmiernego deficytu, z obowiązkiem podjęcia działań w celu dostosowania się do wymogów już w tym roku (a w latach następnych dojścia do celu średnioterminowego - MTO, który dla Polski wynosi 1 proc. deficytu) pytanie, które padnie, może być jednak szokująco przewrotne: dlaczego Polska, która spełnia (!) wszystkie kryteria, nie wyznaczyła daty przystąpienia do euro w 2010 roku?

Na mocy Paktu Stabilności i Wzrostu wszystkie kraje Unii (art. 104 traktatu europejskiego) są zobowiązane do przedkładania programów stabilności (kraje euro) lub konwergencji (pozostałe państwa, w tym Wielka Brytania i Dania). Różnica polega na potencjalnych konsekwencjach znajdowania się w procedurze nadmiernego deficytu. Co oznacza w przypadku krajów euro możliwość płacenia grzywny, a w przypadku pozostałych utratę funduszy strukturalnych.

Nie występuje dobrowolność podana przez prof. Witolda Orłowskiego w zeszłotygodniowym felietonie w "Parkiecie" ("Ta głupia Komisja...", 20 lutego), a fakt, że Wielka Brytania nie jest beneficjentem funduszy strukturalnych powoduje, że może otwarcie kontestować wymagania Komisji, zwłaszcza te dotyczące MTO. Argumenty usprawiedliwiające Komisję w cytowanym felietonie, a które dotyczą konsekwencji nadmiernie zadłużonej Unii Europejskiej, jej ewentualnego bankructwa i podwyższenia kosztów zaciągania długu przez wszystkich są wyłącznie propagandowe.

Zaprezentowane konsekwencje z zasady nie mogą dotyczyć krajów, które nie przyjęły euro, w tym Polski. Gdyby zaniepokojenie budziła kwestia nadmiernego zadłużenia UE, to wymagane warunki byłyby asymetryczne. Dotyczyłyby krajów mających najwyższe zadłużenie globalne, a nie wszystkich. A w przypadku mniejszych gospodarek zgoda na wyższy wskaźnik byłaby uzależniona od poziomu ich zadłużenia. Opinia o podwyższonych kosztach zaciągania kredytów kompletnie ignoruje jakąkolwiek efektywność rynku kapitałowego, w tym fakt, że ryzyko kredytowe ma odbicie w kosztach zaciąganych zobowiązań.

Przeprowadzona przez nasz kraj reforma emerytalna redukuje zobowiązania pozabudżetowe. Ewidentnie ukazuje to wykorzystywany do oceny programów model Komisji do prognozowania poziomu zadłużenia krajów Unii Europejskiej w 2050 r. w warunkach 2005 r. Zgodnie z nim zadłużenie Niemiec, Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii dojdzie do poziomu odpowiednio 218,1, 269,9, 208,9 oraz 186,7 proc. produktu kra-jowego brutto, a w Polsce dzięki reformie emerytalnej wystąpi 42,5-proc. nadwyżka. Reformę tę udało się obronić w negocjacjach akcesyjnych, tak że została zaliczona do finansów publicznych i nie podlega swobodzie przepływu kapitału, a więc od Polski zależy, jaka część aktywów funduszy emerytalnych może być inwestowana za granicą.

Niestety, tuż przed przystąpieniem do UE, a więc bez naszej obecności 2.03.2004 Eurostat zmienił klasyfikację funduszy emerytalnych, stwierdzając, że nie są elementem finansów publicznych. Doprecyzowanie decyzji Rady UE 22-23 marca 2005 r. co do możliwości degresywnego schodkowego odliczania kosztów reform emerytalnych również było niekorzystne dla naszego kraju. W zeszłorocznej opinii dotyczącej planu konwergencji udało się wynegocjować zapis, że jeśli uznać powyższą decyzję Rady i odjąć adekwatnie części kosztów tej reformy, to Polska przez cały okres do 2008 r. spełnia wymogi dotyczące deficytu (poniżej 3 proc.). Planowano, że deficyt 2007 r. będzie wynosił 4,1 proc. Obecnie Polska zmieniła strategię i dostosowała się do nigdzie nie zapisanego pojęcia bycia "close to" wartości referencyjnej i ma deficyt w wysokości 3,4 proc., co oznacza, że skorygowany deficyt sektora finansów publicznych wynosi 2,2 proc. (3,4 proc.-60 proc. razy 2 proc.). W tej sytuacji jedynym argumentem Komisji stało się kwestionowanie wiarygodności deficytu na poziomie poniżej 3,5 proc.

Nasz kraj powinien dążyć do realizacji programu "Taniego państwa", po to aby obniżyć opodatkowanie rodzin wielodzietnych oraz organizacji gospodarczych generujących zatrudnienie. Niemniej usprawiedliwianie każdej opinii, nawet tych merytorycznie niesłusznych marginalizuje pozycję naszego kraju, a nas jako obywateli Europy. Jeśli mamy znaczące argumenty, to musimy je podnosić, by móc uzyskać rozstrzygnięcie korzystne dla nas i uwzględniające nasze realia i naszą specyfikę. Dlatego nigdy dość apeli o niestawianie się do kąta, zwłaszcza w sytuacji kiedy to właśnie my mamy ewidentną rację.

Odmienne podejście prowadzi do sytuacji, z którą zetknąłem się rok temu, kiedy to wysoki przedstawiciel naszego zachodniego partnera w Polsce wyrażał szczere zaniepokojenie stanem polskich finansów i był zaskoczony z powodu wyjaśnienia, że to względem jego kraju jest uruchomiona znacznie bardziej zaawansowana procedura nadmiernego deficytu, z której wynika obowiązek półrocznej sprawozdawczości.

Zastępca Szefa Kancelarii Sejmu

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy