Wczoraj rentowność obligacji 10-letnich w USA wzrosła do 5,099 proc. (dzienne maksimum to 5,113 proc.) z 4,97 proc. w środę i znalazła się na najwyższym poziomie od 19 lipca 2006 roku. Ruch ten nie kończy jeszcze procesu wzrostu rynkowych stóp procentowych. Po tym, jak w poprzedni piątek rentowność wybiła się ponad szczyt ze stycznia br. (4,892 proc.), a dwa tygodnie wcześniej wybiła się górą z formacji diamentu, należy się liczyć z testem 5,24 proc. (szczyt z czerwca 2006). To będzie negatywnie odbijać się na sytuacji na rynkach akcji.
Po dwóch dniach zdecydowanych spadków w USA, które wywołały analogiczne zniżki na świecie, jak również w sytuacji, gdy przed czwartkowym świętem nastroje w Warszawie już były nienajlepsze (WIG20 w środę spadł o 2,3 proc.), przecena dziś na otwarciu wydaje się przesądzona. Nawet pomimo tego, że kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy są dziś rano na plusie, sugerując odbicie w USA.
Powstaje więc pytanie, czy fundusze zaczną bronić rynku? Zważywszy, że do kluczowego wsparcia, jakie w strefie 3402-3479 pkt tworzy marcowa luka hossy, dołek z połowy maja br. oraz roczna linia trendu wzrostowego, indeks dużych spółek ma 190 pkt, a więc ponad 5 proc., wydaje się, że jeszcze nie czas na taką obronę. Chociaż trzeba mieć świadomość, że gdyby spadki przybrały w dniu dzisiejszym bardzo duże rozmiary (zwłaszcza na samym początku notowań), to przynajmniej pozornej obrony ze strony funduszy należy oczekiwać.
Zachowanie w ostatnich dniach indeksu WIG20, każe za słuszną przyjąć tezę postawioną w oparciu o analizę techniczną, że podobnie jak w ostatnich 11-miesiącach, kolejny kilkutygodniowy szczyt ponownie wyznaczyły okolice górnego ograniczenie kanału wzrostowego (obecnie 3820 pkt), w jakim indeks ów porusza się od lipca 2006 roku. Wtorkowe maksimum na 3790,96 pkt jest tym nowym szczytem rynku. Jego pokonanie będzie możliwe najwcześniej na przełomie czerwca i lipca.
Marcin R. Kiepas, DM X-Trade Brokers