Po znacznej piątkowej zwyżce, w poniedziałek kurs Elektrimu rósł znowu o kilkanaście procent. O powodach takiego zachowania notowań "króla spekulantów" pisaliśmy w sobotnim "Parkiecie", po tym, jak w piątek kurs spółki poszybował w górę o ponad 25 proc. Jak wynikało z głosów na naszej liście dyskusyjnej, inwestorów zainspirowały do zakupów wypowiedzi Macieja Niebrzydowskiego, syna znanej już na GPW inwestorki ze Skierniewic Elżbiety Sjoeblom. W rozmowie z "Pulsem Biznesu" poinformował, że z kilkoma podmiotami skupia prawie 5 proc. akcji Elektrimu i bardzo w niego wierzy.
Tekst z nim jako bohaterem ukazał się właśnie w piątek, gdy papiery największych graczy w Elektrimie (PAI Media i TCF) były już prawdopodobnie zablokowane przed zbliżającym się walnym zgromadzeniem akcjonariuszy (w czwartek).
KNF jeszcze sprawdza
Artykułem i transakcjami na akcjach Elektrimu zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego. - Nadal sprawdzamy, kto handlował - mówił w poniedziałek Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Komisja ustaliła na razie, że podmioty związane z E. Sjoeblom faktycznie były po stronie popytu na walory Elektrimu pod koniec kwietnia. Przedmiotem dociekań KNF jest to, kto skorzystał na piątkowej publikacji "PB".
Poniedziałkowa sesja zakończyła się wyhamowaniem wzrostu. Na zamknięciu papier kosztował już "tylko" o 8,4 proc. więcej niż w piątek, czyli 11,71 zł.