Niespodziewanie słabo wypadł debiut giełdowy LC Corp. Za papiery spółki, które w ofercie publicznej cieszyły się dużym zainteresowaniem, w piątek niewielu chciało płacić więcej niż 6,5 zł (tyle wynosiła ich cena emisyjna). Na otwarciu piątkowych notowań za prawa do akcji płacono właśnie po 6,5 zł. Nieco więcej za akcje - po 6,6 zł. Po krótkotrwałej zwyżce kurs dewelopera zaczął jednak spadać, by zakończyć dzień na minusie. Na zamknięciu notowań akcje i PDA LC Corp wyceniono na 6,06 zł, czyli o 6,8 proc. poniżej ceny z oferty publicznej.
W pułapce kredytowej
Obroty walorami wrocławskiego dewelopera podczas piątkowej sesji przekroczyły 220 mln zł. To wskazuje, że wielu inwestorów godziło się z poniesieniem straty. Pojawiały się przy tym komentarze, że megapopyt podczas oferty publicznej (zapisy od drobnych inwestorów opiewały łącznie na 11,28 mld zł) został sztucznie wywindowany przez towarzyszącą ofercie akcję kredytową. DM IDMSA oferował rekordowe lewary - nawet 99-krotność wkładu własnego. Inwestorzy, którzy skorzystali z tej propozycji, aby wyjść "na zero?, musieliby sprzedać akcje LC Corp z ok. 13-proc. przebiciem. Tymczasem duże redukcje zapisów (ponad 98,1 proc.) nie gwarantują już udanego debiutu.
Kilka plusów, jak zwykle, znalazł Ludwik Sobolewski, prezes GPW. - Debiut LC Corp to mocny akcent na zakończenie I półrocza. Jeszcze w czwartek mogliśmy powiedzieć, że największą ofertą nieprywatyzacyjną w historii GPW była oferta Multimediów. Od piątku ten rekord należy do LC Corp - wskazał gospodarz giełdy.
L. Czarnecki: nie sprzedam