IRI jest spółką, która nie prowadzi samodzielnej działalności. Jej głównym celem było posiadanie akcji AmRestu, firmy prowadzącej placówki KFC i Pizza Hut. Teraz chce pozbyć się udziałów na rzecz inwestorów instytucjonalnych. Przyspieszony proces budowania księgi popytu ruszy niebawem.
Obecnie oprócz IRI w akcjonariacie AmRestu jest jeden inwestor finansowy ING NN OFE. Ma 6,21 proc. kapitału. Kto będzie kolejnym? - Nie mogę udzielić odpowiedzi na pytanie, czy jesteśmy zainteresowani nabyciem sprzedawanych przez IRI akcji AmRestu. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że nasze sprawozdanie na koniec ubiegłego roku wykazało, że byliśmy akcjonariuszami tej spółki - mówi Błażej Bogdziewicz z BZ WBK. Robert Fijołek z BPH TFI informuje, że decyzja w sprawie inwestowania w akcje AmRestu jeszcze nie zapadła. - Na pewno rozważymy warunki transakcji. Jeśli okażą się atrakcyjne, będziemy chcieli wziąć w niej udział - mówi Robert Fijołek.
Zachęca cena
Dlaczego największy akcjonariusz AmRestu będzie pozbywać się akcji? - Inwestorzy IRI, którzy zdecydowali się sprzedać walory, utrzymują swój udział w spółce od 14 lat i znacząco przedłużyli horyzont inwestycyjny typowy dla prywatnych inwestorów finansowych - tłumaczy Mateusz Sielecki, odpowiedzialny za relacje inwestorskie AmRestu. Do realizacji zysków mogła zachęcić IRI zwyżkująca cena akcji restauracyjnej spółki. W ciągu kilku ostatnich tygodni walory AmRestu podrożały o ponad 40 proc. Wczoraj rynek zareagował na wieści płynące ze spółki. Sprzedających akcje było więcej niż kupujących. W efekcie walory potaniały o 6,17 proc., do 139,9 zł. Czy słusznie? - Ogłoszenie przez IRI zamiaru sprzedaży akcji AmRestu nie jest dobrym sygnałem dla rynku. Inwestor ewidentnie stwierdził, że wartość rynkowa akcji jest wysoka, a ambitne plany rozwoju mogą w dłuższej perspektywie okazać się ryzykowne - twierdzi analityk, pragnący zachować anonimowość. - Efekty przejęć, których spółka ostatnio dokonała, i które zapowiada, będą widoczne dopiero za kilka lat. Są one zatem obarczone dużym ryzykiem. Wycofanie się głównego inwestora nie może być postrzegane jako pozytywny sygnał. Oznacza, że inwestor chce uniknąć, jego zdaniem, zbyt dużego ryzyka - dodaje.
Dwa wyjątki