Chęć wydobywania ropy naftowej spod dna Bałtyku w tzw. łotewskiej morskiej strefie ekonomicznej mają zarówno Grupa Lotos, jak i Orlen. Dziś znacznie bliżej uzyskania ewentualnej koncesji poszukiwawczo-wydobywczej w tym rejonie wydaje się gdański koncern. Należący do niego Petrobaltic zyskał właśnie możność zbadania, jakie faktycznie bogactwa naturalne skrywają się pod bałtyckim dnem w okolicy łotewskiego wybrzeża.
Lotos szuka, PKN studiuje
Co w tym czasie robi Orlen? - Na razie jesteśmy na etapie prac studyjno-analitycznych - mówi Dawid Piekarz, rzecznik prasowy płockiego koncernu. Nie wyjaśnia jednak, co to tak naprawdę oznacza. Orlen zresztą zawsze bardzo zdawkowo wypowiadał się na temat potencjalnego wydobycia.
Według Kamila Kliszcza, analityka z Domu Inwestycyjnego BRE Banku, fakt, że to Petrobaltic otrzymał zgodę na przeprowadzenie tego typu badań, świadczy jednoznacznie, że Grupa Lotos jest znacznie bliżej otrzymania ewentualnej koncesji poszukiwawczo-wydobywczej niż jej płocki konkurent. - Orlen nie ma żadnego doświadczenia w tej dziedzinie i nawet nie miałby jak przeprowadzić takich badań - wyjaśnia specjalista z DI BRE Banku.
Badania prowadzone przez Petrobaltic polegają na razie prawdopodobnie na analizie danych ze zdjęć satelitarnych. Na podstawie ułożenia struktur geologicznych można z pewnym prawdopodobieństem wnioskować, gdzie znajdują się cenne kopaliny, a gdzie nie warto ich poszukiwać. Żadnych wierceń w tym rejonie specjaliści z Pertobaltiku dotychczas nie przeprowadzili.