W ciągu ostatnich trzech sesji mijającego tygodnia akcje Elektrimu potaniały o około 38 proc. Jeszcze we wtorek papier kosztował na zamknięciu 18,18 zł. W środę pod koniec sesji gracze dawali za walor już tylko 15,6 zł, w czwartek prawie o 20 proc. mniej, a w piątek (trzynastego lipca) - kurs spadł kolejne 10 proc., do 11,3 zł.
Feralny piątek
Przecenie towarzyszyły spore obroty, sięgające niemal zawsze 200 mln zł. W feralny piątek inwestorzy przeprowadzili ponad 11 tysięcy transakcji, wymieniając ponad 8,4 mln walorów. Pula ta daje więcej niż 10 proc. kapitału Elektrimu.
Kto odpowiada za tak duże obroty i co spowodowało spadek notowań "króla spekulacji"? Sprawdza to Komisja Nadzoru Finansowego, która zawsze bacznie przygląda się transakcjom zawieranym na papierach Elektrimu, a szczególnie odkąd Maciej Niebrzydowski, inwestor cieszący się wśród inwestorów indywidualnych niewątpliwym zainteresowaniem, opowiedział o swoich planach na łamach "Pulsu Biznesu". Poinformował, że złożył Vivendi (ma 15 proc. akcji Elektrimu) propozycję odkupienia pakietu Francuzów.
Niewzruszeni Francuzi