Wreszcie piłka nożna w wydaniu klubowym zaczyna być w Polsce "trendy". Hmmm? ten wniosek jest może trochę na wyrost, ale trudno nie zauważyć, że klimat wokół najpopularniejszej dyscypliny poprawił się. Równo za tydzień rusza kolejny sezon ekstraklasy. Rekordowe budżety klubów, przekraczające łącznie ćwierć miliarda złotych, i spore oczekiwania ich właścicieli powinny zagwarantować dużo emocji. W wyścigu o mistrzowski tytuł wezmą też udział giełdowe spółki. Amica, Comarch, Groclin, J.W. Construction, KGHM to przykłady firm, które zaangażowały się kapitałowo w futbol. Co ważne, wszystkie one deklarują długoterminową współpracę. Pod tym względem zbliżamy się do zachodnioeuropejskich wzorców, gdzie "wielki biznes" od dawna związany jest z piłką. Takie organiczne podejście, oprócz skutecznego promowania własnej marki, może przełożyć się na realne zyski w przyszłości. Nie należy bowiem zapominać o organizacji mistrzostw Euro 2012 i związanych z tym korzyściach. Możliwe, że w kilku przypadkach będziemy wręcz mówić o rozszerzeniu dotychczasowej działalności biznesowej. Do tego wszystkiego potrzebny jest jednak sukces sportowy. To on "nakręca" całą machinę. Potrafi m.in. trwale przywiązać największych reklamodawców.

Przedstawiciele spółek giełdowych zamierzają w dłuższym terminie co najmniej zbilansować finanse klubów. W parze z tym muszą iść jednak sukcesy na europejskich boiskach. To gwarantuje bezcenną ekspozycję właściciela na zagranicznych rynkach. Piłka nożna pozwala skutecznie łączyć wiele interesów. Dlatego reszta w nogach naszych piłkarzy?