To był najczarniejszy (najbardziej czerwony, jeśli patrzeć na kolor na tablicach notowań cen akcji) tydzień na światowych giełdach od pięciu miesięcy. Po czwartkowym trzęsieniu ziemi sam początek piątkowych notowań na Wall Street wskazywał jednak na lekkie uspokojenie nastrojów. Za takie można było uznać zniżki indeksów rzędu 0,3 proc., jeśli dzień wcześniej przecena sięgała 3 proc. Inwestorów pocieszyły dość optymistyczne wieści z gospodarki. Produkt krajowy USA wzrósł w drugim kwartale o 3,4 proc., o 0,2 pkt proc. więcej od prognoz i najwięcej od ponad roku. Widać, że po wyjątkowo kiepskich pierwszych trzech miesiącach gospodarcza potęga znów nabrała siły. Na dodatek wyraźnie opadła inflacja. Można się spodziewać, że w takich warunkach łatwiej będzie Ameryce przetrwać kryzys związany z kredytami hipotecznymi i rynkiem kredytowym w ogóle. Ale kryzys wciąż spędza sen z powiek graczy, co potwierdził atak sprzedających w dalszej części sesji. Następstwem problemów na rynku długu może być zatamowanie fali fuzji i przejęć, dzięki której (w dużej mierze) kręciła się hossa na rynku akcji w ostatnich miesiącach. Pierwszą ofiarą dużej zmienności padł brytyjski koncern Cadbury Schweppes. Chciał sprzedać swoje aktywa w Stanach Zjednoczonych, a wśród chętnych wymieniano korzystające z lewarowania fundusze private equity. W obecnej sytuacji mogą one mieć problem ze zdobyciem taniego kapitału, więc Cadbury sprzedaż na razie odwołał. Na Wall Street mocno taniały w piątek m.in. papiery ExxonMobil i AIG. Tracił nawet Chevron, którego zysk poprawił się w ostatnim kwartale bardziej od oczekiwań analityków. Na giełdach zachodnioeuropejskich sytuacja zmieniała się w piątek jak w kalejdoskopie - od dwuprocentowych spadków, przez wzrosty, po ponownego wyraźnego nurka pod kreskę. Świetnie oddaje to nerwowość na rynku. Straciły m.in. papiery Royal Bank of Scotland, lidera konsorcjum usiłującego przejąć holenderski bank
ABN Amro. Spadek cen metali wpłynął na zniżkę cen akcji spółek surowcowych.
PARKIET