Po wczorajszej bardzo silnej zwyżce część rynku może we wtorek mieć małego "inwestycyjnego kaca". Poniedziałkowy nieudany atak popytu w USA nie może być bowiem wsparciem dla kupujących. Potwierdzają to pierwsze notowania wrześniowych kontraktów terminowych na indeks dużych spółek, które o godzinie 9:10 testowały poziom 3531 pkt., tracąc 0,79 proc. wobec poniedziałkowego zamknięcia.
Rynek kasowy, wzorem kontraktów, również powinien rozpocząć od spadków. Jednak, o ile nie napłyną nowe niepokojące wieści z pogrążonego w kryzysie amerykańskiego rynku ryzykowanych kredytów hipotecznych, to raczej będzie dominować stabilizacja. Bardzie będzie temu sprzyjać ostatnia sesja przed jutrzejszym świętem, niż zdecydowana wyprzedaż akcji.
Z punktu widzenia czynników fundamentalnych, wczorajsze silne wzrosty warszawskich indeksów są tylko ruchem korekcyjnym, po zakończeniu którego należy oczekiwać przynajmniej jeszcze jednej fali wyprzedaży.
Nieco bardziej optymistyczne wnioski płyną z analizy wykresu indeksu WIG20. Popyt powstrzymał przecenę na poziomie szerokiej strefy wsparcia 3402-3479 pkt., który tworzy m.in. dolne ograniczenie rocznego kanału wzrostowego. Teoretycznie więc spadki mogłaby się już zakończyć, a kolejne tygodnie przyniosą powrót do rekordów wszechczasów. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak przełamanie 3402-3479 pkt., co otworzy drogę do 15 proc. spadku WIG20.
Dziś o godzinie 14-tej zostaną opublikowane dane o lipcowej inflacji CPI i podaży pieniądza w Polsce. Oba raporty nie będą jednak miały większego wpływu na kursy akcji spółek na GPW. Taki, pośredni wpływ, mogą natomiast mieć publikowane pół godziny później raporty z USA o bilansie handlowym i inflacji PPI. (ISB-X-Trade)