Zgodnie z zapowiedziami, z końcem września zarządy Asseco Poland i Prokomu Software podpisały porozumienie o połączeniu przedsiębiorstw. Operacja będzie poprzedzona transakcją odkupienia przez Asseco Poland od Ryszarda Krauzego (prezesa gdyńskiej firmy) i kontrolowanego przez niego Prokomu Investments (PI) pakietu akcji Prokomu dającego 23,69 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. Papiery zostały wycenione na 580 mln zł. Transakcje będą realizowane w kilku etapach, żeby uniknąć konieczności ogłoszenia wezwania.
Warunkiem zawieszającym jest wcześniejsza rezygnacja Ryszarda Krauzego ze stanowiska prezesa Prokomu (piastuje je od 1987 roku) i szefa rady nadzorczej Asseco Poland. Dojdzie do tego jeszcze w tym tygodniu. - Chcemy pierwszy pakiet akcji Prokomu kupić w ciągu paru dni. Żeby transakcja doszła do skutku, wcześniej muszą się dokonać zmiany kadrowe - powiedział Adam Góral, prezes rzeszowskiej spółki. Zastąpi R. Krauzego na stanowisku prezesa Prokomu. Dodatkowo przedstawiciele Asseco Poland zostaną wprowadzeni do rady nadzorczej gdyńskiej spółki (w miejsce osób, które delegował R. Krauze i PI, dzięki osobistym uprawnieniom zapisanym w statucie Prokomu).
Po zamknięciu tego etapu zarządy firm rozpoczną prace nad planem połączenia. Dokument powinien trafić do odpowiedniego sądu do końca listopada. Spółką przejmującą będzie Asseco Poland. Zgodnie z warunkami podpisanego porozumienia, akcjonariusze Prokomu dostaną po 1,82 papierów rzeszowskiej spółki.
Parytet wymiany, oprócz kwoty, którą Asseco zapłaci R. Krauzemu za akcje Prokomu (początkowo pakiet miał kosztować 700 mln zł), był jednym z zapalnych punktów całego projektu. Negocjacji nie ułatwiał fakt, że R. Krauze od dłuższego czasu przebywa poza Polską (w sobotę, jak poinformował PI, spotkał się w Rzymie z kardynałem Stanisławem Dziwiszem). Biznesmenowi prokuratura postawiła zarzuty w związku z tzw. aferą gruntową.
Asseco Poland, wykorzystując słabość partnera, umiejętnie rozegrało swoją partię i zbiło cenę za akcje Prokomu do 580 mln zł. Akcjonariuszom gdyńskiej firmy (głównie inwestorom finansowym) nie udało się również wynegocjować zmiany parytetu na korzystniejszy, choć nawet A. Góral dopuszczał możliwość korekty.