Do lipcowego szczytu WIG20 (który wynosi 3899,6 pkt) brakuje już tylko 1,1 proc. Jeśli wszystko pójdzie po myśli kupujących, pobicie rekordu przez najważniejszy indeks warszawskiej giełdy może być kwestią nawet jednej sesji.
Szturmowi inwestorów na akcje towarzyszyły wczoraj wzmożone obroty. Handel walorami spółek z rynku podstawowego przekroczył 2,7 mld zł. Tak dużych obrotów nie notowano od 16 sierpnia, czyli od dnia, w którym skończyła się najgłębsza w tym roku fala spadkowa WIG20 i kiedy do głosu powrócili optymiści.
Jeszcze większy optymizm udzielił się wczoraj graczom na rynku kontraktów terminowych. Kurs grudniowej serii futures na WIG20 był na zamknięciu sesji o 44 pkt wyższy od wartości samego indeksu, co oznacza, że inwestorzy obstawiają rychły rekord WIG20.
Skąd taki optymizm? Wydaje się, że inwestorzy zabrali się do nadrabiania zaległości względem amerykańskiego rynku akcji, gdzie indeks S&P 500 już w piątek pobił tegoroczny rekord. U podstaw zwyżki leży powracająca wiara w dobrą koniunkturę w gospodarce. Gasną obawy przed zgubnym wpływem kryzysu na amerykańskim rynku nieruchomości i kredytów hipotecznych. Skoro są już rekordy na giełdach za oceanem, które w pierwszej kolejności ucierpiałyby w przypadku nadejścia recesji w USA, to powrót lepszych nastrojów na inne rynki jest tym bardziej naturalny. Na problemy amerykańskiej gospodarki narażone są one przecież pośrednio.
Zwyżce kursów w Warszawie sprzyjają też oczekiwania, że zawierucha na światowych rynkach w minimalnym stopniu odcisnęła piętno na wynikach finansowych polskich spółek. Bliskość terminów publikacji raportów firm za III kwartał może tym bardziej zachęcić inwestorów do zakupów akcji, że jest mało prawdopodobne, iż zyski większości spółek nie wzrosły w minionym kwartale.