Szef MOL-a ujawnia, że węgierska firma paliwowa nie planuje powiązań kapitałowych z polskimi koncernami naftowymi, nawet w obliczu próby wrogiego przejęcia jego spółki przez austriacki OMV. - Bliższa współpraca (np. fuzja) z Orlenem nie wchodzi w tej chwili w grę, ponieważ wszystkie koncerny paliwowe w Europie Środkowej są zajęte własnymi sprawami. Nie toczą się też w tej kwestii żadne negocjacje - mówi György Mosonyi, prezes grupy kapitałowej MOL.

Węgierski koncern jest obecny na polskim rynku paliwowym za pośrednictwem Slovnaftu, który zajmuje się hurtowym handlem paliwami w południowej Polsce. - Na razie nie mamy żadnych ambicji, by rozszerzać tą działalność - dodaje G. Mosonyi.

Od prawie dwóch lat akcje MOL-a są notowane na warszawskiej giełdzie. Jednak obrót papierami jest minimalny (w piątek właściciela zmieniły zaledwie 53 walory). Zdecydowana większość z niespełna 1 mln papierów MOL-a, którymi handluje się na GPW, należy do inwestorów instytucjonalnych. Firma nie zamierza jednak wycofywać swoich papierów z Polski. - Obecność na warszawskiej giełdzie jest dla nas bardzo ważna - mówi G. Mosonyi i dodaje: - Chcemy, by polscy inwestorzy mieli nas cały czas na radarze. Spadek obrotów akcjami MOL-a na GPW oraz (w mniejszym stopniu) na macierzystej giełdzie w Budapeszcie jest następstwem skupienia ponad 40 proc. papierów przez samą spółkę i podmioty z nią powiązane.

Według prezesa grupy MOL, decyzja w sprawie ewentualnego umorzenia części tych papierów (prawdopodobnie około 10 proc.) powinna zapaść na walnym zgromadzeniu, które odbędzie się w kwietniu przyszłego roku. Ile pieniędzy firma może jeszcze przeznaczyć na buy-back? - Posiadamy linię kredytową na 2,1 mld euro i możemy ją wykorzystać na różne sposoby - mówi G. Mosonyi.