Wpierwszych ośmiu miesiącach tego roku do Bułgarii napłynęło 3,39 mld euro w postaci bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). To o 22 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Mimo wszystko dane ogłoszone przez Narodowy Bank Bułgarii przyjęte zostały bez entuzjazmu. Podobnie jak w sąsiedniej Rumunii, oczekiwania związane z akcesją do Unii Europejskiej w styczniu tego roku były większe, a prognozy na kolejne miesiące mogą nawet budzić pewne zaniepokojenie.
Udział BIZ w produkcie krajowym brutto wzrósł mniej wyraźnie - z 11,7 do 12,7 proc. Jeśli nie liczyć zysków reinwestowanych przez obecne już w Bułgarii zagraniczne podmioty, napływ kapitału był dokładnie taki sam, jak w 2006 r.
Poprawy nie będzie
Jedna trzecia przybyłego kapitału (1,17 mld euro) trafiła do sektora nieruchomości. Okazuje się jednak, iż wartość tego rodzaju inwestycji przestała rosnąć. Wydaje się jednocześnie, że w bułgarskiej deweloperce szala przechyla się w kierunku obiektów komercyjnych. W samej tylko Sofii w najbliższych dwóch latach rozpocząć się ma budowa dziesięciu centrów handlowych. Ekspansję na rynku zapowiedziały już m.in. francuski Carrefour i austriacko-niemiecki ECE. Firmy z Austrii zajmują w tym roku drugie miejsce pod względem zainwestowanego w Bułgarii kapitału, ustępując jedynie brytyjskim.
Większość agencji ratingowych uznaje, że lokalny rynek nieruchomości przestał być całkiem bezpieczny i zakłada, iż część zagranicznego kapitału wkrótce go opuści. Zespół analityków magazynu "The Economist" jest nawet zdania, że w 2008 r. gospodarkę Bułgarii zasili prawie dwukrotnie mniej zagranicznych pieniędzy niż w roku bieżącym.