Co dla inwestorów, banków, domów maklerskich i pośredników finansowych oznacza tajemniczy MiFID

W życie wchodzi unijna dyrektywa o rynkach instrumentów finansowych. Zmiany, niekiedy rewolucyjne, odczują za chwilę wszyscy, którzy mają cokolwiek wspólnego z sektorem finansowym

Publikacja: 02.11.2007 08:17

Twórcom MiFID-u przyświecały dwa cele: ujednolicenie rynku usług finansowych w Unii Europejskiej oraz zwiększenie ochrony klientów firm inwestycyjnych.

To właśnie firm inwestycyjnych dotyczy dyrektywa. Chodzi o wszystkie instytucje, które doradzają klientom w zakresie obracania instrumentami finansowymi, realizują ich zlecenia dotyczące takich instrumentów, zarządzają aktywami lub oferują usługi bankowe. MiFID reguluje więc funkcjonowanie domów maklerskich, banków, TFI, firm asset management czy doradców finansowych, takich jak np. Expander albo Open Finance.

Kliencie - idą zmiany

Zgodnie z MiFID-em, firma inwestycyjna musi na podstawie zgromadzonych danych przyporządkować każdego klienta do jednej z trzech kategorii: klientów detalicznych (nieprofesjonalnych), klientów profesjonalnych i tzw. uprawnionych kontrahentów. Zdobędzie odpowiednie dane na podstawie ankiety. W odniesieniu do osób fizycznych będzie ona zawierała pytania m.in. o wykształcenie, doświadczenie w inwestowaniu pieniędzy, o wielkość majątku czy oszczędności oraz o skłonność do ryzyka. W przypadku dotychczasowych klientów firma inwestycyjna może uznać, że ankieta nie jest potrzebna i zakwalifikować klienta do jednej z trzech grup na podstawie już posiadanych informacji. Banki prawdopodobnie wszystkie osoby fizyczne zakwalifikują jako klientów nieprofesjonalnych. Każdy z inwestorów i ciułaczy - jeśli jeszcze nie otrzymał pisma informującego o przyporządkowaniu do konkretnej grupy - dostanie je w najbliższych miesiącach. Wraz z nim powinna do nas dotrzeć krótka informacja o unijnych przepisach. Niektóre instytucje, np. ING Bank Śląski, już rozesłały takie dokumenty do klientów.

Do grupy uprawnionych kontrahentów należeć będą wszystkie instytucje finansowe, które nie potrzebują doradztwa przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Będą to więc np. OFE i TFI, instytucje rządowe czy bank centralny.

Za klientów profesjonalnych będą uważani ci, którzy mają wiedzę i doświadczenie w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych oraz w ocenianiu ryzyka. W szczególności będą to duże firmy, które spełniają przynajmniej dwa z trzech warunków: ich suma bilansowa wynosi co najmniej 20 mln euro, roczny obrót netto jest nie mniejszy niż 40 mln euro, a kapitały własne sięgają minimum 2 mln euro.

Czy to oznacza, że wszystkie osoby fizyczne i mniejsze firmy będą traktowane jako klienci nieprofesjonalni? Nie. Kiedy otrzymają list informujący ich o zaliczeniu do tej grupy, mogą wystąpić o zmianę kategorii i zaliczenie ich w poczet klientów profesjonalnych. Oczywiście, gdy spełnione są określone przesłanki - np. wartość inwestycji klienta (depozyty pieniężne i instrumenty finansowe) przekracza 500 tys. euro lub klient pracuje lub pracował w sektorze finansowym co najmniej rok. Po co jednak w ogóle wprowadza się kategorie klientów?

Potrzebne rozróżnienie

W największym stopniu pod ochroną znajdą się teraz klienci nieprofesjonalni. Oczywiście każdy będzie traktowany indywidualnie - ze względu na swój profil inwestorski (powinien zawierać m.in. informacje na temat skłonności do ryzyka, doświadczenia w inwestowaniu, wykształcenia, wielkości kapitału). Sporządzi go w formie pisemnej firma inwestycyjna, z której usług korzystamy. W przypadku prostych usług, jak operacje bankowe w ramach konta osobistego, nic się nie zmieni w stosunku do obecnej sytuacji. Jeśli natomiast z ankiety wypełnionej przez inwestora nieprofesjonalnego będzie wynikało, że nie akceptuje podwyższonego ryzyka, to broker nie udostępni mu instrumentów, które cechują się większym ryzykiem, jak np. kontrakty terminowe. W przypadku doradztwa finansowego i inwestycyjnego (np. w POK-u domu maklerskiego) do instrumentów ochrony będą należały np. rekomendacje inwestycyjne, które będą musiały być zgodne z profilem inwestora. Kiedy ktoś będzie korzystał z usług Xeliona, Expandera, Open Finance czy innej firmy tego typu stosowanie przepisów MiFID-u będzie bardzo widoczne. Przykład? Jeśli z profilu klienta będzie wynikało (według subiektywnej oceny instytucji świadczącej usługę), że chce on zainwestować pieniądze w instrumenty, które nie są dla niego odpowiednie, to firma inwestycyjna powinna spróbować odwieść go od tej decyzji. Jednak nie może odmówić wykonania dyspozycji klienta, jeśli on potwierdzi (np. na piśmie), że jest świadomy wszelkiego ryzyka.

Jeśli firma inwestycyjna nie dopełni obowiązków lub nie będzie w stanie udowodnić, że klient dowiedział się o zagrożeniach, może zostać ukarana przez nadzór finansowy. Jeśli uchybienia będą poważne i wielokrotne, KNF może nawet odebrać jej licencję. Jeśli natomiast firma inwestycyjna wyda nieodpowiednią rekomendację (kłócącą się z profilem klienta) lub nie poinformuje klienta o ryzyku czy niedopasowaniu jego decyzji inwestycyjnej do jego profilu, klient ten będzie mógł się z nią sądzić o odszkodowanie plus teoretyczne zyski, które osiągnąłby po zastosowaniu się do "dobrej" rekomendacji. Oczywiście trzeba w takim przypadku dowieść, że z powodu zalecenia inwestycyjnego, które nie odpowiadało profilowi inwestora, poniósł on straty.

W przypadku tzw. uprawnionych kontrahentów firma inwestycyjna nie musi analizować ich sytuacji materialnej czy wiedzy ani ostrzegać przed ryzykiem. Wykonuje po prostu ich zlecenia. Jeśli chodzi o klientów profesjonalnych nie musi oceniać doświadczenia, wiedzy oraz sytuacji finansowej. Jednak przy doradztwie finansowym w pewnym zakresie musi zbadać, czy decyzja inwestycyjna jest dopasowana do sytuacji danej osoby czy firmy - np. czy zakup konkretnych derywatów faktycznie będzie służył zabezpieczeniu interesów danego przedsiębiorstwa, jeśli taki był jego zamysł.

Większa przejrzystość

Klienci firm inwestycyjnych muszą także być informowani o wszelkich pożytkach czy wynagrodzeniach, jakie one otrzymują od innych podmiotów w związku z realizacją danej usługi. Jeśli więc np. doradca finansowy, zajmujący się jednostkami uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, dostaje "zachętę" od TFI w postaci prowizji, będzie musiał poinformować o niej inwestora.

Jeśli chodzi o konflikty interesów, to zdaniem ekspertów, obecne polskie przepisy nie odbiegają od unijnych standardów. Już teraz trzeba bowiem informować klientów o możliwości powstania takiego konfliktu, np. gdy ten sam dom maklerski jest jednocześnie oferującym akcje spółki w ofercie publicznej i brokerem, który doradza swojemu klientowi ich zakup.

Unijna biurokracja?

Z powodu MiFID-u klienci firm inwestycyjnych będą też mieli do czynienia z większą biurokracją. Była już mowa o ankietach, na podstawie których zostanie określony ich profil inwestorski. Ale na tym nie koniec. Nowe regulacje nakładają na firmy inwestycyjne obowiązek szczegółowego informowania klientów o przeprowadzonych transakcjach, nie później niż jeden dzień po ich wykonaniu. Część inwestorów może nie być zadowolona z tej "biurokracji". - Często klienci nie życzą sobie korespondencji - przypomina Maria Dobrowolska, prezes Izby Domów Maklerskich. - Proszę sobie wyobrazić aktywnego gracza, który spędza dużo czasu w domu maklerskim - przychodzi rano, śledzi notowania i serwisy informacyjne w czasie rzeczywistym, składa zlecenia. Takich inwestorów jest naprawdę wielu. Ze względu na regulacje unijne będą otrzymywać informacje, które i tak na bieżąco śledzą - dodaje.

Najlepsze wykonanie

MiFID wprowadza ważne dla inwestorów pojęcie "best execution", czyli najlepszego wykonania. Zasada ta zobowiązuje firmę inwestycyjną do podjęcia wszelkich kroków, zmierzających do wykonania zlecenia klienta na najkorzystniejszych dla niego warunkach. Można tu wskazać takie parametry, jak czas wykonania operacji, jej koszt i prawdopodobieństwo wykonania, które powinny być optymalnie dobrane dla konkretnego klienta w konkretnej sytuacji. W ramach "best execution" mieści się jednak również realizacja zlecenia na różnych rynkach. Jeśli klient złożył np. zlecenie zakupu 100 akcji spółki X, to broker musi nabyć je na każdym rynku (także nieregulowanym), na którym są notowane, jeśli takie działanie oznaczać będzie właśnie "best execution".

Oczywiście, zasada najlepszego wykonania nie będzie miała zastosowania, jeśli klient zleci zakup czy sprzedaż walorów z konkretnym limitem ceny na konkretnym rynku oraz gdy klient nie będzie chciał korzystać z "best execution". Wtedy proces realizowania zlecenia przybiera nazwę "execution only" i sprowadza się do wykonania polecenia klienta bez sprawdzania alternatywnych możliwości efektywniejszego osiągnięcia celu.

W przypadku naszego rodzimego rynku zastosowanie w pełni zasady najlepszego wykonania będzie jednak utrudnione. Niewiele akcji jest bowiem notowanych na więcej niż jednym parkiecie. Dodatkowo, niewiele jest biur maklerskich, które operują również na zagranicznych rynkach, gdzie jest notowana część walorów spółek obecnych na GPW. Dlatego też "best execution" sprowadzi się w praktyce raczej do zmniejszania kosztów przeprowadzenia transakcji czy zwiększania szybkości i niezawodności jej wykonania.

Nowe możliwości

MiFID przynosi również polskim inwestorom i firmom inwestycyjnym nowe możliwości działania. Według opinii KNF, z części można korzystać już od początku listopada. Przykładem jest łączenie zleceń, zlecenia koszykowe i outsourcing.

W pierwszym przypadku chodzi o możliwość wysyłania zlecenia przez członka giełdy (dom maklerski), które tak naprawdę może składać się z wielu zleceń klientów oraz samego domu maklerskiego (przy transakcjach dokonywanych na jego rachunek). - Struktura opłat GPW i KDPW jest taka, że większe transakcje są względnie tańsze - zwraca uwagę prezes Dobrowolska. Dlatego też łączenie zleceń (do tego jest wymagana zgoda klientów - udzielana jednorazowo np. przy podpisywaniu umowy o świadczenie usług maklerskich) może przynieść korzyści inwestorom w postaci niższych prowizji. Taki zabieg może również umożliwić zrealizowanie transakcji. Nie zawsze bowiem małe zlecenie spotyka się z zainteresowaniem na rynku.

Regulacje unijne chronią tu jednak interes klientów. Jeśli zbiorcze zlecenie, które powstało z wielu mniejszych, nie zostanie w całości zrealizowane, wtedy przy jego rozliczaniu każde zlecenie jest uznawane za zrealizowane w równym stopniu (proporcjonalnie). Jeśli jednak wśród nich jest zlecenie własne brokera (na jego rachunek), to za zrealizowane w pierwszej kolejności uważane są dyspozycje klientów.

Zlecenia koszykowe oznaczają natomiast możliwość zakupu poprzez jedną dyspozycję określonego koszyka papierów - możliwe kombinacje, np. w oparciu o strukturę indeksu WIG20, zaoferują indywidualnie poszczególni brokerzy. Dla klientów ma to być sposób na dywersyfikację ryzyka oraz obniżenie kosztów i czasu transakcji. Nie będą bowiem musieli składać np. 20 zleceń na pojedyncze walory i sprawdzać, ile powinni ich kupić, by odzwierciedlić np. skład jakiegoś indeksu giełdowego.

Outsourcing, czyli przekazywanie pewnych zadań podwykonawcom, może spowodować obniżenie kosztów działalności firm inwestycyjnych. Oczywiście, czynności maklerskie można będzie zlecać tylko licencjonowanym podmiotom. Jednak powinno to spowodować większą specjalizację na rynku, a co za tym idzie - większą efektywność kosztową.

MiFID pozwala również na lokowanie wolnych środków klientów w jednostkach funduszy rynku pieniężnego. Taka możliwość sprawi, że gotówka na rachunku inwestycyjnym - np. pomiędzy realizacją zlecenia sprzedaży i kupna - będzie "oprocentowana".

Regulacje europejskie umożliwiają również składanie zleceń po średniej cenie ważonej wolumenem obrotu. Chodzi o to, że broker rozlicza się w przypadku takich transakcji z klientem po średniej cenie instrumentu finansowego ważonej wolumenem (na danej sesji), ale transakcje przeprowadza po cenach rynkowych w ciągu całego dnia na własne ryzyko. Jeśli kupi instrumenty drożej niż wyniósł średni kurs, wtedy poniesie stratę. Przedstawiciele domów maklerskich przyznają jednak, że wykorzystanie takich możliwości jest dość skomplikowane i nie wszyscy brokerzy będą chcieli uwzględnić je w ofercie dla klientów detalicznych.

Ważną sprawą jest też rozszerzenie katalogu instrumentów finansowych. MiFID znosi podział na instrumenty maklerskie i niemaklerskie. Dlatego "pełnoprawnymi" instrumentami stały się derywaty oparte na towarach (walutowe, podobnie jak te oparte na akcjach czy indeksach, już nimi są). Ich oferowanie będzie więc wymagało licencji maklerskiej.

Unifikacja i zdrowy rozsądek

Jednym z kluczowych zadań MiFID-u jest ujednolicenie standardów świadczenia usług finansowych na terenie Unii Europejskiej. Ma to szczególne znaczenie dla firm inwestycyjnych. Chodzi o uniknięcie sytuacji, gdy z powodu regulacji domy maklerskie czy banki z jednego kraju mogą działać taniej niż ich konkurenci z innego państwa. Zgodnie z zasadą pojedynczego paszportowania (tzw. single passport), firmy inwestycyjne mogą bowiem na podstawie licencji uzyskanej w kraju, gdzie mają siedzibę, otwierać oddziały w innych państwach Unii. MiFID stanowi więc, w tym kontekście, podstawę dla zdrowej konkurencji firm z branży finansowej z całej Wspólnoty. Dla inwestorów ma to z kolei takie znaczenie, że bez względu na to, na jakim rynku UE będą działali, będą mieć do czynienia z tymi samymi procedurami i wymogami.

MiFID, w przeciwieństwie do obowiązujących przepisów, daje firmom inwestycyjnym dużą swobodę, jeśli chodzi o sposób działania. Nie ma tu bardzo precyzyjnych przepisów, jak ma wyglądać każdy proces decyzyjny czy organizacyjny. Ważny staje się efekt działań, który podlega kontroli instytucji nadzorczych, np. KNF. Tę zmianę chwalą przedstawiciele z branży finansowej. - Wreszcie nie będę musiał sprawdzać przecinków w raportach i kompletności nagrań klientów zlecających usługi, a będę mógł zająć się efektywnością realizacji zleceń - mówi pragnący zachować anonimowość pracownik biura maklerskiego.

Koszty, koszty, koszty...

Według Financial Services Authority (brytyjskiego nadzorcy rynków finansowych), implementacja MiFID-u w Wielkiej Brytanii oznacza jednorazowe koszty bliskie miliardowi funtów. FSA obliczyło także, że w związku z nowymi regulacjami tamtejsze firmy inwestycyjne będą wydawać 100 mln funtów rocznie. W Polsce żadna instytucja nie pokusiła się o oszacowanie kosztów wprowadzenia standardów MiFID-u. Nowe regulacje wspólnotowe wymagają od firm inwestycyjnych zmian w zakresie struktury organizacyjnej i relacji z klientami.

Pierwszy rodzaj zmian związany jest z koniecznością powołania komórek ds. zgodności z przepisami MiFID-u, audytu wewnętrznego i zarządzania ryzykiem. W przypadku domów maklerskich obecne obowiązki inspektora nadzoru pokrywają się w pewnym stopniu z zadaniami komórki ds. zgodności z przepisami MiFID-u. Jednak powołanie pozostałych komórek może oznaczać dodatkowe etaty. A to kosztuje.

Największe jednorazowe koszty, jakie poniosą brokerzy, będą wiązały się ze zmianami w ich systemach informatycznych, jak na przykład z wprowadzeniem do oferty nowych instrumentów czy nowych możliwości rozliczeń i składania zleceń przez klientów.

Informowanie klientów o przeprowadzonych przez nich transakcjach maksymalnie jeden dzień po ich wykonaniu wymaga stworzenia systemu korespondencji masowej i modyfikacji oprogramowania, zakupu sprzętu (tradycyjnej korespondencji nie będzie w przypadku klientów korzystających wyłącznie z internetu). A codzienna wysyłka korespondencji również sporo kosztuje i jest to już wydatek bieżący, ciągły (wydruki, koperty, znaczki, obsługa). - Konieczność informowania klienta o każdej pojedynczej transakcji w wielu wypadkach oznaczać będzie ponoszenie kosztów przesyłki przewyższających wartość pobieranej obecnie od klienta prowizji. Efekt? Zapewne firmy inwestycyjne, które za świadczenie usług pobierają najniższe opłaty, będą zmuszone je podnieść - przewiduje Jacek Rachel, prezes Beskidzkiego Domu Maklerskiego.

Dyrektywa już, zmiany za chwilę

Koszty oraz brak pewności co do ostatecznego kształtu rodzimych przepisów i czasu ich wejścia w życie powodują, że oprócz przedmiotów, które należą do zagranicznych grup kapitałowych (np. ING, KBC), większość firm inwestycyjnych w Polsce czeka z wprowadzeniem zmian na implementację regulacji do naszego prawa.

Rewolucja w reklamach

- Uważam, że usługi finansowe nie są zwykłymi usługami i nie można reklamować ich tak, jak pasty do zębów - mówi Maria Dobrowolska, prezes Izby Domów Maklerskich.

Dodaje, że klienci muszą być informowani o realnych, rzeczywistych możliwościach osiągnięcia zysku. Wprawdzie KNF kwestionowała ostatnio reklamy funduszy ośmiu TFI, ale nie ma obecnie w polskim prawie przepisów, które regulowałyby kwestie reklamy i promocji usług finansowych, i na których nadzorca mógłby się oprzeć (oraz dzięki którym instytucje finansowe wiedziałyby dokładnie, jak postępować). Po wejściu w życie rozwiązań MiFID-u, tak już nie będzie. MiFID wskazuje bowiem, że informacje reklamowe i promocyjne muszą być przede wszystkim dokładne i przedstawione w sposób zrozumiały dla grupy docelowej danego przekazu. W przypadku reklam rodzimych funduszy inwestycyjnych zanosi się na rewolucję. MiFID wskazuje bowiem, że wyniki uzyskane w przeszłości (to, że pochodzą z przeszłości musi zostać podkreślone) nie mogą być najwyraźniejszym elementem reklamy. Muszą także obejmować okres pięciu ostatnich lat lub całkowity okres funkcjonowania danego instrumentu, jeśli jest krótszy niż pięć lat. Prognozy przyszłych wyników nie mogą natomiast opierać się na wynikach z przeszłości oraz muszą zawierać ostrzeżenie, że ich uzyskanie nie jest pewne.

Czym jest MiFID?

Dyrektywa MiFID (Markets in Financial Instruments Directive) to nazwa, która jest powszechnie używana w stosunku do trzech unijnych aktów prawnych: dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej nr 2004/39/WE (MiFID1), rozporządzenia Komisji Europejskiej nr 1287/2006 oraz jej dyrektywy nr 2006/73/WE (MiFID2). MiFID zastępuje dyrektywę o usługach inwestycyjnych (ISD) sprzed 14 lat. W związku z tym, że w tym okresie rynki finansowe nieustannie ewoluowały, eksperci instytucji Unii Europejskiej zdecydowali się na wypracowanie dla nich nowych standardów.

Kiedy MiFID wchodzi w życie

Dyrektywa zaczęła obowiązywać 1 listopada. Poprzedni Sejm powinien był dostosować do niej polskie prawo do końca stycznia. Kolejne dziewięć miesięcy miało być dla firm inwestycyjnych okresem dostosowawczym. Choć stosowne projekty zmian w ustawach o obrocie instrumentami finansowymi, o ofercie publicznej i o funduszach inwestycyjnych były już złożone w Sejmie, po jego rozwiązaniu będą musiały ponownie trafić pod obrady parlamentu. Norbert Jeziolowicz ze Związku Banków Polskich liczy, że proces legislacyjny uda się zakończyć w pierwszych miesiącach 2008 r. Jego zdaniem, tak jak i innych ekspertów, potrzebne będzie jeszcze vacatio legis - przynajmniej pół roku na przygotowanie się instytucji finansowych (zmiany regulaminów i procedur wewnętrznych, szkolenia pracowników i zmiany systemów informatycznych).

Komisja wyliczy

Komisja Nadzoru Finansowego będzie miała więcej pracy. MiFID nakłada na tę instytucję obowiązek corocznego sporządzania statystyk dla wszystkich akcji dopuszczonych do obrotu na rynku regulowanym (GPW i CeTO). Mają zawierać m.in. średnią wartość dziennych obrotów czy średnią dzienną liczbę transakcji. Urząd Komisji będzie informował również, które akcje są, wedle przepisów MiFID-u, płynne.

Będą to takie papiery, których free float (wartość walorów pozostających w swobodnym obrocie) wynosi co najmniej 500 mln euro oraz będzie spełniony jeden z warunków: dzienna liczba transakcji tymi walorami wyniesie co najmniej 500 lub wartość średnich dziennych obrotów nie będzie mniejsza niż 2 mln euro. Informacja, które papiery są płynne, ma pomagać niedoświadczonym inwestorom w podjęciu decyzji, gdzie ulokować pieniądze - duża płynność oznacza bowiem mniejsze ryzyko manipulacji kursem i lepsze warunki wyjścia z inwestycji.

Norbert Jeziolowicz

dyrektor zespołu ochrony konsumenta i rozwoju

rynków finansowych w Związku Banków

Polskich

Banki przed żmudnym wprowadzaniem zmian w regulacjach wewnętrznych

Z punktu widzenia takich podmiotów jak banki najtrudniejsze i najbardziej żmudne będą prace wewnętrzne, czyli zmiany obecnie obowiązujących (np. w departamentach treasury) regulaminów i procedur wewnętrznych oraz zmiany adaptujące dotychczasowe regulacje wewnętrzne do nowych przepisów. Trudno tutaj jednak mówić o rewolucji merytorycznej w funkcjonowaniu np. dealing roomów i oferowanych przez nich usługach. Kolejnym krokiem w kierunku implementacji MiFID-u będzie w przyszłości wprowadzenie odpowiednich zmian w centralnych systemach informatycznych, które zazwyczaj wiążą się po pierwsze z dużymi kosztami, a po drugie z wielomiesięcznym okresem ich wprowadzania.

Obecna sytuacja jest niecodzienna - pierwszy raz standardy europejskie dotyczące banków nie zostały wdrożone w terminie.

Maria Dobrowolska

prezes Izby Domów

Maklerskich

Wreszcie zacznie liczyć się efekt działań,

a nie sam proces

Dla mnie MiFID to oprócz zwiększenia ochrony klientów - przede wszystkim unifikacja rynku. Unia Europejska zezwala państwom członkowskim tylko w sytuacjach wyjątkowych nakładać na domy maklerskie wymogi dodatkowe w stosunku do tych, które określone są w przepisach dyrektywy. Tego typu ingerencja powinna jednak ograniczyć się do sytuacji, w których przepisy unijne nie uwzględniają określonego rodzaju zagrożeń. U nas jest wiele niepotrzebnych regulacji - np. zbędne regulacje dotyczące transakcji bezpośrednich, ściśle określona struktura wydruków historii rachunku, dokładna zawartość regulaminów, dokładna procedura przyjmowania dyspozycji i zleceń klientów. Od takich jednostkowych rozwiązań biznes nie pada, ale nadregulacja, duża ilość niepotrzebnych przepisów powoduje, że struktury domów maklerskich mogą stać się nieefektywne.

Na przykład przyjmowanie zleceń - jeden makler odbiera telefon od klienta, identyfikuje go w określony sposób, przyjmuje zlecenie, wprowadza je do systemu, a potem drugi pracownik musi przesłuchać nagranie i sprawdzić, czy to, co pierwszy wprowadził, jest zgodne z nagraniem. Moim zdaniem, najważniejszy jest efekt, a nie procedura.

Klient składa zlecenie, ja realizuję - jeśli wykonałam zlecenie błędnie, odpowiadam za to swoim majątkiem - i nie jest tu ważne, czy mam na zleceniu dwa podpisy czy dziesięć - ważne jest, czy transakcja klienta została zrealizowana prawidłowo.

Przepisy MiFID-u określają cel, jaki ma być osiągnięty, natomiast przyjęte środki zależą od oceny ryzyka i są decyzją firmy nwestycyjnej.

Myślę, że wprowadzenie rozwiązań wynikających z regulacji unijnych, choć jest kosztowne, nie musi spowodować wzrostu cen usług maklerskich. Domy maklerskie, GPW i KDPW, dążąc do standardów europejskich i licząc się z zagraniczną konkurencją muszą kontrolować poziom opłat pobieranych od swoich klientów. Jednak ważne jest, by ta sama idea przyświecała regulatorom, bo każda niepotrzebna regulacja zwiększa koszty działalności podmiotów nadzorowanych, co musi się przełożyć na pobierane przez nie opłaty.

Jacek Rachel

prezes Beskidzkiego

Domu Maklerskiego

i wiceprezes Izby

Domów Maklerskich

Brokerzy czekają na implementację

MiFID-u do polskiego prawa

Nie dysponuję informacją o harmonogramie i zakresie wdrożeń MiFID w poszczególnych domach maklerskich. Stanowisko brokerów w tej sprawie, przyjęte w ramach konsultacji Izby Domów Maklerskich z KNF i kancelarią prawną, brzmi: "W związku z brakiem implementacji w prawie krajowym dyrektyw MiFID1 i MiFID2 nie istnieje obowiązek wdrożenia rozwiązań zgodnych z dyrektywami". Sugeruje to, że większość domów maklerskich nie będzie się spieszyć z wdrażaniem lub wdrażać zapisy dyrektyw w zakresie, w jakim zezwala na to polskie prawo. Pasywność domów maklerskich może być spowodowana obawą, że samodzielne zinterpretowanie i pospieszne wdrożenie przepisów MiFID w sytuacji niestabilnych i często sprzecznych z nimi przepisów krajowych może spowodować konieczność wielokrotnego modyfikowania własnych przepisów i procedur, a tym samym będzie generować dodatkowe koszty i wprowadzać szum informacyjny oraz irytację klientów, którzy już w tej chwili pewne regulacje np. badanie adekwatności usługi, w wielu wypadkach odbierają jako zbędną biurokrację i stratę czasu "nie wiadomo, po co wymyśloną przez dom maklerski". Bardziej racjonalne wydaje się wprowadzenie MiFID w oparciu o stabilne i spójne przepisy krajowe.

Wyjątkiem mogą być firmy inwestycyjne działające w ramach grup zagranicznych. Te podmioty będą zapewne wcześniej wprowadzać przepisy MiFID w oparciu o standardy stosowane przez podmioty dominujące.

rozmowa "Parkietu" z Maciejem Kurzajewskim,

zastępcą dyrektora departamentu usług finansowych,

licencjonowania i nadzoru funkcjonalnego w Urzędzie Komisji

Nadzoru Finansowego, rozmawia Adrian Boczkowski

Wkrótce zmieni się rola nadzorcy

KNF opublikowała kilka dni temu rekomendacje dla firm inwestycyjnych, jak powinny działać od 1 listopada, kiedy zaczyna obowiązywać MiFID, w sytuacji, kiedy polskie prawo nie uwzględnia jeszcze tych regulacji. Dlaczego Komisja zaleca stosowanie się do bardzo niewielu przepisów unijnej dyrektywy, głównie mających małe znaczenie dla rynku?

Nieimplementowanie w określonym czasie dyrektywy do krajowego porządku prawnego oznacza, że obowiązki z niej wynikające nie mogą być wykonywane przez firmy inwestycyjne. Nie można zatem uznać, że nadzorowane podmioty zobowiązane są do wypełniania wymogów MiFID-u, np. w zakresie szczegółowych regulacji dotyczących reklam i promocji usług. Zgodnie natomiast z ukształtowaną linią orzeczniczą Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, przyjmuje się istnienie zasady bezpośredniej skuteczności dyrektywy. W ogólnym przybliżeniu istota tej zasady sprowadza się do przyjęcia, że w przypadku istnienia czytelnego, precyzyjnego i bezwarunkowego przepisu nieimplementowanej dyrektywy, który przyznaje firmie inwestycyjnej jakieś uprawnienie, może ona bezpośrednio wykonywać to uprawnienie. Dokonując analizy dyrektyw tworzących MiFID uznaliśmy, że kilkanaście przepisów spełnia wymogi bezpośredniego zastosowania.

O jakie rozwiązania przykładowo chodzi?

Wskazujemy na przykład na możliwość stosowania przepisów o outsourcingu czy też możliwość łączenia zleceń klienta i firmy inw

Jak zmieni się rola Komisji Nadzoru Finansowego po implementacji przepisów MiFID-u do polskiego prawa?

Do tej pory, w mojej ocenie, było relatywnie dużo regulacji, które ujmując sprawę obrazowo krok po kroku, wskazywały firmie inwestycyjnej, jak ma postępować. Po implementacji przepisów MiFID akcent w wielu zagadnieniach znacząco przenosi się na realizację zakładanego prawem unijnym efektu. Jak zostanie on osiągnięty, to już pozostawiono do uznania firmy inwestycyjnej. Przykładowo: firma inwestycyjna, uwzględniając okoliczności prowadzonej działalności, powinna zdecydować samodzielnie, czy uzasadnione jest np. utworzenie komórki ds. zarządzania ryzykiem czy ds. audytu wewnętrznego. Rolą KNF będzie zaś zweryfikowanie, czy ocena i dane działania były prawidłowe w świetle stawianych firmie wymogów.

Dziękuję za rozmowę

pytania do...

Prof. Aleksandra Chłopeckiego

radcy prawnego i komplementariusza

w kancelarii Chłopecki Sobolewska

i Wspólnicy Doradcy Prawni

Tym, którzy na razie

nie będą stosować MiFID-u, raczej nic nie grozi

Jakie elementy MiFID-u będą obowiązywały w Polsce od listopada nawet bez implementacji w prawie polskim?

Dyrektywa 2004/39/WE w sprawie rynków instrumentów finansowych oraz dyrektywa 2006/73/WE wprowadzająca środki wykonawcze do dyrektywy 2004/39/WE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez przedsiębiorstwa inwestycyjne - jako nieimplementowane, formalnie nie obowiązują.

Natomiast rozporządzenie nr 287/2006 wprowadzające środki wykonawcze do dyrektywy 2004/39/WE - formalnie obowiązuje. Można uznać, że te przepisy, które nie są sformułowane w sposób wystarczająco jasny, aby wywieść z nich uprawnienie lub obowiązek i wymagałyby uprzedniej implementacji dyrektyw mogą nie znaleźć zastosowania.

Co grozi firmom podlegającym MiFID-owi, które nie bźdą przestrzegały jego zapisów?

W kwestii dyrektyw - nic. Dyrektywy skierowane są jedynie do państw członkowskich UE. Potwierdza to brzmienie art. 55 dyrektywy wykonawczej, który stanowi wprost: "Niniejsza dyrektywa skierowana jest do państw członkowskich".

Firmy inwestycyjne nie mogą być więc uważane za adresatów obowiązków przewidzianych w dyrektywie wykonawczej. Obowiązki i wymagania adresowane są jedynie do państw i jedynie od państw można wymagać wdrożenia tych wymagań.

Ustalona linia orzecznicza Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości zakłada, że podmiot prywatny (w naszym przypadku firma inwestycyjna), któremu dyrektywa zamierzała przyznać określone uprawnienia, może powołać się na te uprawnienia wobec państwa - mimo braku implementacji dyrektywy. W konsekwencji, jeżeli tylko przedmiot dyrektywy jest określony bezwarunkowo i wystarczająco precyzyjnie, nawet w przypadku niepodjęcia w terminie środków wykonawczych można powołać się na jej postanowienia przeciwko przepisom prawa wewnętrznego niezgodnego z nią lub w takim zakresie, w jakim nadaje ono jednostkom nowe uprawnienia. Z kolei kraj członkowski nie może powoływać się wobec takich podmiotów prywatnych (firm inwestycyjnych) na fakt nieimplementowania dyrektywy.

Z punktu widzenia firm inwestycyjnych znaczenie może mieć natomiast postulat prowspólnotowej (zgodnej z celami dyrektywy) wykładni przepisów prawa krajowego przez sądy (w relacji z klientami i w konkretnej sprawie toczącej się między firmą inwestycyjną a klientem). Sądy mogą dążyć do łagodzenia skutków nieimplementacji przez interpretowanie dotychczasowych regulacji w zgodzie z przepisami dyrektyw (wykładnia proeuropejska). Innymi słowy, klienci mogą twierdzić, że rolą profesjonalisty jest przyjęcie standardów zawartych w dyrektywie, pomimo braku jej implementacji. Ryzyko jest jednak niewielkie, podobnie jak liczba ewentualnych spraw sądowych.

Czy z punktu prawnego MiFID jest jakąś rewolucją?

Nie jest rewolucją. Dyrektywa zwiększa poziom ochrony praw klientów i jednocz

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy