Koszty, koszty, koszty...
Według Financial Services Authority (brytyjskiego nadzorcy rynków finansowych), implementacja MiFID-u w Wielkiej Brytanii oznacza jednorazowe koszty bliskie miliardowi funtów. FSA obliczyło także, że w związku z nowymi regulacjami tamtejsze firmy inwestycyjne będą wydawać 100 mln funtów rocznie. W Polsce żadna instytucja nie pokusiła się o oszacowanie kosztów wprowadzenia standardów MiFID-u. Nowe regulacje wspólnotowe wymagają od firm inwestycyjnych zmian w zakresie struktury organizacyjnej i relacji z klientami.
Pierwszy rodzaj zmian związany jest z koniecznością powołania komórek ds. zgodności z przepisami MiFID-u, audytu wewnętrznego i zarządzania ryzykiem. W przypadku domów maklerskich obecne obowiązki inspektora nadzoru pokrywają się w pewnym stopniu z zadaniami komórki ds. zgodności z przepisami MiFID-u. Jednak powołanie pozostałych komórek może oznaczać dodatkowe etaty. A to kosztuje.
Największe jednorazowe koszty, jakie poniosą brokerzy, będą wiązały się ze zmianami w ich systemach informatycznych, jak na przykład z wprowadzeniem do oferty nowych instrumentów czy nowych możliwości rozliczeń i składania zleceń przez klientów.
Informowanie klientów o przeprowadzonych przez nich transakcjach maksymalnie jeden dzień po ich wykonaniu wymaga stworzenia systemu korespondencji masowej i modyfikacji oprogramowania, zakupu sprzętu (tradycyjnej korespondencji nie będzie w przypadku klientów korzystających wyłącznie z internetu). A codzienna wysyłka korespondencji również sporo kosztuje i jest to już wydatek bieżący, ciągły (wydruki, koperty, znaczki, obsługa). - Konieczność informowania klienta o każdej pojedynczej transakcji w wielu wypadkach oznaczać będzie ponoszenie kosztów przesyłki przewyższających wartość pobieranej obecnie od klienta prowizji. Efekt? Zapewne firmy inwestycyjne, które za świadczenie usług pobierają najniższe opłaty, będą zmuszone je podnieść - przewiduje Jacek Rachel, prezes Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Dyrektywa już, zmiany za chwilę
Koszty oraz brak pewności co do ostatecznego kształtu rodzimych przepisów i czasu ich wejścia w życie powodują, że oprócz przedmiotów, które należą do zagranicznych grup kapitałowych (np. ING, KBC), większość firm inwestycyjnych w Polsce czeka z wprowadzeniem zmian na implementację regulacji do naszego prawa.
Rewolucja w reklamach
- Uważam, że usługi finansowe nie są zwykłymi usługami i nie można reklamować ich tak, jak pasty do zębów - mówi Maria Dobrowolska, prezes Izby Domów Maklerskich.
Dodaje, że klienci muszą być informowani o realnych, rzeczywistych możliwościach osiągnięcia zysku. Wprawdzie KNF kwestionowała ostatnio reklamy funduszy ośmiu TFI, ale nie ma obecnie w polskim prawie przepisów, które regulowałyby kwestie reklamy i promocji usług finansowych, i na których nadzorca mógłby się oprzeć (oraz dzięki którym instytucje finansowe wiedziałyby dokładnie, jak postępować). Po wejściu w życie rozwiązań MiFID-u, tak już nie będzie. MiFID wskazuje bowiem, że informacje reklamowe i promocyjne muszą być przede wszystkim dokładne i przedstawione w sposób zrozumiały dla grupy docelowej danego przekazu. W przypadku reklam rodzimych funduszy inwestycyjnych zanosi się na rewolucję. MiFID wskazuje bowiem, że wyniki uzyskane w przeszłości (to, że pochodzą z przeszłości musi zostać podkreślone) nie mogą być najwyraźniejszym elementem reklamy. Muszą także obejmować okres pięciu ostatnich lat lub całkowity okres funkcjonowania danego instrumentu, jeśli jest krótszy niż pięć lat. Prognozy przyszłych wyników nie mogą natomiast opierać się na wynikach z przeszłości oraz muszą zawierać ostrzeżenie, że ich uzyskanie nie jest pewne.
Czym jest MiFID?
Dyrektywa MiFID (Markets in Financial Instruments Directive) to nazwa, która jest powszechnie używana w stosunku do trzech unijnych aktów prawnych: dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej nr 2004/39/WE (MiFID1), rozporządzenia Komisji Europejskiej nr 1287/2006 oraz jej dyrektywy nr 2006/73/WE (MiFID2). MiFID zastępuje dyrektywę o usługach inwestycyjnych (ISD) sprzed 14 lat. W związku z tym, że w tym okresie rynki finansowe nieustannie ewoluowały, eksperci instytucji Unii Europejskiej zdecydowali się na wypracowanie dla nich nowych standardów.
Kiedy MiFID wchodzi w życie
Dyrektywa zaczęła obowiązywać 1 listopada. Poprzedni Sejm powinien był dostosować do niej polskie prawo do końca stycznia. Kolejne dziewięć miesięcy miało być dla firm inwestycyjnych okresem dostosowawczym. Choć stosowne projekty zmian w ustawach o obrocie instrumentami finansowymi, o ofercie publicznej i o funduszach inwestycyjnych były już złożone w Sejmie, po jego rozwiązaniu będą musiały ponownie trafić pod obrady parlamentu. Norbert Jeziolowicz ze Związku Banków Polskich liczy, że proces legislacyjny uda się zakończyć w pierwszych miesiącach 2008 r. Jego zdaniem, tak jak i innych ekspertów, potrzebne będzie jeszcze vacatio legis - przynajmniej pół roku na przygotowanie się instytucji finansowych (zmiany regulaminów i procedur wewnętrznych, szkolenia pracowników i zmiany systemów informatycznych).
Komisja wyliczy
Komisja Nadzoru Finansowego będzie miała więcej pracy. MiFID nakłada na tę instytucję obowiązek corocznego sporządzania statystyk dla wszystkich akcji dopuszczonych do obrotu na rynku regulowanym (GPW i CeTO). Mają zawierać m.in. średnią wartość dziennych obrotów czy średnią dzienną liczbę transakcji. Urząd Komisji będzie informował również, które akcje są, wedle przepisów MiFID-u, płynne.
Będą to takie papiery, których free float (wartość walorów pozostających w swobodnym obrocie) wynosi co najmniej 500 mln euro oraz będzie spełniony jeden z warunków: dzienna liczba transakcji tymi walorami wyniesie co najmniej 500 lub wartość średnich dziennych obrotów nie będzie mniejsza niż 2 mln euro. Informacja, które papiery są płynne, ma pomagać niedoświadczonym inwestorom w podjęciu decyzji, gdzie ulokować pieniądze - duża płynność oznacza bowiem mniejsze ryzyko manipulacji kursem i lepsze warunki wyjścia z inwestycji.
Norbert Jeziolowicz
dyrektor zespołu ochrony konsumenta i rozwoju
rynków finansowych w Związku Banków
Polskich
Banki przed żmudnym wprowadzaniem zmian w regulacjach wewnętrznych
Z punktu widzenia takich podmiotów jak banki najtrudniejsze i najbardziej żmudne będą prace wewnętrzne, czyli zmiany obecnie obowiązujących (np. w departamentach treasury) regulaminów i procedur wewnętrznych oraz zmiany adaptujące dotychczasowe regulacje wewnętrzne do nowych przepisów. Trudno tutaj jednak mówić o rewolucji merytorycznej w funkcjonowaniu np. dealing roomów i oferowanych przez nich usługach. Kolejnym krokiem w kierunku implementacji MiFID-u będzie w przyszłości wprowadzenie odpowiednich zmian w centralnych systemach informatycznych, które zazwyczaj wiążą się po pierwsze z dużymi kosztami, a po drugie z wielomiesięcznym okresem ich wprowadzania.
Obecna sytuacja jest niecodzienna - pierwszy raz standardy europejskie dotyczące banków nie zostały wdrożone w terminie.
Maria Dobrowolska
prezes Izby Domów
Maklerskich
Wreszcie zacznie liczyć się efekt działań,
a nie sam proces
Dla mnie MiFID to oprócz zwiększenia ochrony klientów - przede wszystkim unifikacja rynku. Unia Europejska zezwala państwom członkowskim tylko w sytuacjach wyjątkowych nakładać na domy maklerskie wymogi dodatkowe w stosunku do tych, które określone są w przepisach dyrektywy. Tego typu ingerencja powinna jednak ograniczyć się do sytuacji, w których przepisy unijne nie uwzględniają określonego rodzaju zagrożeń. U nas jest wiele niepotrzebnych regulacji - np. zbędne regulacje dotyczące transakcji bezpośrednich, ściśle określona struktura wydruków historii rachunku, dokładna zawartość regulaminów, dokładna procedura przyjmowania dyspozycji i zleceń klientów. Od takich jednostkowych rozwiązań biznes nie pada, ale nadregulacja, duża ilość niepotrzebnych przepisów powoduje, że struktury domów maklerskich mogą stać się nieefektywne.
Na przykład przyjmowanie zleceń - jeden makler odbiera telefon od klienta, identyfikuje go w określony sposób, przyjmuje zlecenie, wprowadza je do systemu, a potem drugi pracownik musi przesłuchać nagranie i sprawdzić, czy to, co pierwszy wprowadził, jest zgodne z nagraniem. Moim zdaniem, najważniejszy jest efekt, a nie procedura.
Klient składa zlecenie, ja realizuję - jeśli wykonałam zlecenie błędnie, odpowiadam za to swoim majątkiem - i nie jest tu ważne, czy mam na zleceniu dwa podpisy czy dziesięć - ważne jest, czy transakcja klienta została zrealizowana prawidłowo.
Przepisy MiFID-u określają cel, jaki ma być osiągnięty, natomiast przyjęte środki zależą od oceny ryzyka i są decyzją firmy nwestycyjnej.
Myślę, że wprowadzenie rozwiązań wynikających z regulacji unijnych, choć jest kosztowne, nie musi spowodować wzrostu cen usług maklerskich. Domy maklerskie, GPW i KDPW, dążąc do standardów europejskich i licząc się z zagraniczną konkurencją muszą kontrolować poziom opłat pobieranych od swoich klientów. Jednak ważne jest, by ta sama idea przyświecała regulatorom, bo każda niepotrzebna regulacja zwiększa koszty działalności podmiotów nadzorowanych, co musi się przełożyć na pobierane przez nie opłaty.
Jacek Rachel
prezes Beskidzkiego
Domu Maklerskiego
i wiceprezes Izby
Domów Maklerskich
Brokerzy czekają na implementację
MiFID-u do polskiego prawa
Nie dysponuję informacją o harmonogramie i zakresie wdrożeń MiFID w poszczególnych domach maklerskich. Stanowisko brokerów w tej sprawie, przyjęte w ramach konsultacji Izby Domów Maklerskich z KNF i kancelarią prawną, brzmi: "W związku z brakiem implementacji w prawie krajowym dyrektyw MiFID1 i MiFID2 nie istnieje obowiązek wdrożenia rozwiązań zgodnych z dyrektywami". Sugeruje to, że większość domów maklerskich nie będzie się spieszyć z wdrażaniem lub wdrażać zapisy dyrektyw w zakresie, w jakim zezwala na to polskie prawo. Pasywność domów maklerskich może być spowodowana obawą, że samodzielne zinterpretowanie i pospieszne wdrożenie przepisów MiFID w sytuacji niestabilnych i często sprzecznych z nimi przepisów krajowych może spowodować konieczność wielokrotnego modyfikowania własnych przepisów i procedur, a tym samym będzie generować dodatkowe koszty i wprowadzać szum informacyjny oraz irytację klientów, którzy już w tej chwili pewne regulacje np. badanie adekwatności usługi, w wielu wypadkach odbierają jako zbędną biurokrację i stratę czasu "nie wiadomo, po co wymyśloną przez dom maklerski". Bardziej racjonalne wydaje się wprowadzenie MiFID w oparciu o stabilne i spójne przepisy krajowe.
Wyjątkiem mogą być firmy inwestycyjne działające w ramach grup zagranicznych. Te podmioty będą zapewne wcześniej wprowadzać przepisy MiFID w oparciu o standardy stosowane przez podmioty dominujące.
rozmowa "Parkietu" z Maciejem Kurzajewskim,
zastępcą dyrektora departamentu usług finansowych,
licencjonowania i nadzoru funkcjonalnego w Urzędzie Komisji
Nadzoru Finansowego, rozmawia Adrian Boczkowski
Wkrótce zmieni się rola nadzorcy
KNF opublikowała kilka dni temu rekomendacje dla firm inwestycyjnych, jak powinny działać od 1 listopada, kiedy zaczyna obowiązywać MiFID, w sytuacji, kiedy polskie prawo nie uwzględnia jeszcze tych regulacji. Dlaczego Komisja zaleca stosowanie się do bardzo niewielu przepisów unijnej dyrektywy, głównie mających małe znaczenie dla rynku?
Nieimplementowanie w określonym czasie dyrektywy do krajowego porządku prawnego oznacza, że obowiązki z niej wynikające nie mogą być wykonywane przez firmy inwestycyjne. Nie można zatem uznać, że nadzorowane podmioty zobowiązane są do wypełniania wymogów MiFID-u, np. w zakresie szczegółowych regulacji dotyczących reklam i promocji usług. Zgodnie natomiast z ukształtowaną linią orzeczniczą Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, przyjmuje się istnienie zasady bezpośredniej skuteczności dyrektywy. W ogólnym przybliżeniu istota tej zasady sprowadza się do przyjęcia, że w przypadku istnienia czytelnego, precyzyjnego i bezwarunkowego przepisu nieimplementowanej dyrektywy, który przyznaje firmie inwestycyjnej jakieś uprawnienie, może ona bezpośrednio wykonywać to uprawnienie. Dokonując analizy dyrektyw tworzących MiFID uznaliśmy, że kilkanaście przepisów spełnia wymogi bezpośredniego zastosowania.
O jakie rozwiązania przykładowo chodzi?
Wskazujemy na przykład na możliwość stosowania przepisów o outsourcingu czy też możliwość łączenia zleceń klienta i firmy inw
Jak zmieni się rola Komisji Nadzoru Finansowego po implementacji przepisów MiFID-u do polskiego prawa?
Do tej pory, w mojej ocenie, było relatywnie dużo regulacji, które ujmując sprawę obrazowo krok po kroku, wskazywały firmie inwestycyjnej, jak ma postępować. Po implementacji przepisów MiFID akcent w wielu zagadnieniach znacząco przenosi się na realizację zakładanego prawem unijnym efektu. Jak zostanie on osiągnięty, to już pozostawiono do uznania firmy inwestycyjnej. Przykładowo: firma inwestycyjna, uwzględniając okoliczności prowadzonej działalności, powinna zdecydować samodzielnie, czy uzasadnione jest np. utworzenie komórki ds. zarządzania ryzykiem czy ds. audytu wewnętrznego. Rolą KNF będzie zaś zweryfikowanie, czy ocena i dane działania były prawidłowe w świetle stawianych firmie wymogów.
Dziękuję za rozmowę
pytania do...
Prof. Aleksandra Chłopeckiego
radcy prawnego i komplementariusza
w kancelarii Chłopecki Sobolewska
i Wspólnicy Doradcy Prawni
Tym, którzy na razie
nie będą stosować MiFID-u, raczej nic nie grozi
Jakie elementy MiFID-u będą obowiązywały w Polsce od listopada nawet bez implementacji w prawie polskim?
Dyrektywa 2004/39/WE w sprawie rynków instrumentów finansowych oraz dyrektywa 2006/73/WE wprowadzająca środki wykonawcze do dyrektywy 2004/39/WE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez przedsiębiorstwa inwestycyjne - jako nieimplementowane, formalnie nie obowiązują.
Natomiast rozporządzenie nr 287/2006 wprowadzające środki wykonawcze do dyrektywy 2004/39/WE - formalnie obowiązuje. Można uznać, że te przepisy, które nie są sformułowane w sposób wystarczająco jasny, aby wywieść z nich uprawnienie lub obowiązek i wymagałyby uprzedniej implementacji dyrektyw mogą nie znaleźć zastosowania.
Co grozi firmom podlegającym MiFID-owi, które nie bźdą przestrzegały jego zapisów?
W kwestii dyrektyw - nic. Dyrektywy skierowane są jedynie do państw członkowskich UE. Potwierdza to brzmienie art. 55 dyrektywy wykonawczej, który stanowi wprost: "Niniejsza dyrektywa skierowana jest do państw członkowskich".
Firmy inwestycyjne nie mogą być więc uważane za adresatów obowiązków przewidzianych w dyrektywie wykonawczej. Obowiązki i wymagania adresowane są jedynie do państw i jedynie od państw można wymagać wdrożenia tych wymagań.
Ustalona linia orzecznicza Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości zakłada, że podmiot prywatny (w naszym przypadku firma inwestycyjna), któremu dyrektywa zamierzała przyznać określone uprawnienia, może powołać się na te uprawnienia wobec państwa - mimo braku implementacji dyrektywy. W konsekwencji, jeżeli tylko przedmiot dyrektywy jest określony bezwarunkowo i wystarczająco precyzyjnie, nawet w przypadku niepodjęcia w terminie środków wykonawczych można powołać się na jej postanowienia przeciwko przepisom prawa wewnętrznego niezgodnego z nią lub w takim zakresie, w jakim nadaje ono jednostkom nowe uprawnienia. Z kolei kraj członkowski nie może powoływać się wobec takich podmiotów prywatnych (firm inwestycyjnych) na fakt nieimplementowania dyrektywy.
Z punktu widzenia firm inwestycyjnych znaczenie może mieć natomiast postulat prowspólnotowej (zgodnej z celami dyrektywy) wykładni przepisów prawa krajowego przez sądy (w relacji z klientami i w konkretnej sprawie toczącej się między firmą inwestycyjną a klientem). Sądy mogą dążyć do łagodzenia skutków nieimplementacji przez interpretowanie dotychczasowych regulacji w zgodzie z przepisami dyrektyw (wykładnia proeuropejska). Innymi słowy, klienci mogą twierdzić, że rolą profesjonalisty jest przyjęcie standardów zawartych w dyrektywie, pomimo braku jej implementacji. Ryzyko jest jednak niewielkie, podobnie jak liczba ewentualnych spraw sądowych.
Czy z punktu prawnego MiFID jest jakąś rewolucją?
Nie jest rewolucją. Dyrektywa zwiększa poziom ochrony praw klientów i jednocz