W poniedziałek rozpoczyna się oferta publiczna akcji Wieltonu, największego w Polsce i jednego z dziesięciu największych w Europie producentów naczep i przyczep. Firma chce sprzedać 9-10 mln walorów po 7 zł (widełki 7-9 zł). - Po spotkaniach z inwestorami instytucjonalnymi uważam, że akcje powinny się sprzedać mimo niepewnej sytuacji na giełdzie. Wycena spółki nie jest wygórowana - uważa Włodzimierz Masłowski, prezes Wieltonu.
Atrakcyjny rynek
Według szacunków firmy konsultingowej CLEAR, która zajmuje się branżą motoryzacyjną, w najbliższych latach rynek naczep i przyczep w Europie Środkowej będzie rósł w tempie 3-4 proc. rocznie. - W Europie Zachodniej użytkowane jest około 2 mln tych pojazdów. We wschodniej części kontynentu, przy porównywalnej liczbie ludności, liczba pojazdów nie przekracza 500 tys. - wskazuje W. Masłowski.
Wzrost na rynku krajowym (odpowiada za około 60 proc. sprzedaży spółki) jest na tyle duży, że firma jest w stanie powiększać przychody w dwucyfrowym tempie. Wielton radzi sobie całkiem nieźle. W połowie listopada 2007 r. firma miała podpisane kontrakty na dostawę 3,1 tys. pojazdów. Dla porównania: w ciągu trzech kwartałów tego roku Wielton sprzedał 3,5 tys. naczep i przyczep, uzyskując 280 mln zł przychodów. Dzięki inwestycjom za pieniądze z oferty w ciągu 3-4 lat spółka chce zwiększyć produkcję pojazdów ponaddwukrotnie w stosunku do obecnych mocy, czyli do 11-12 tys. Zdaniem spółki, pozwoliłoby to na osiągnięcie 1 mld zł przychodów.
Pozyskane z emisji akcji pieniądze Wielton przeznaczy na modernizację i rozbudowę zakładu produkcyjnego w Wieluniu (około 44,5 mln zł). Pozostałą część wyda na zakup producenta naczep (działającego w Rosji lub na Ukrainie) albo na budowę zakładu produkcyjnego (także na Wschodzie).