Ostatnie wydarzenia na wykresie obliczanego przez nas indeksu dostawców oprogramowania i usług informatycznych wyraźnie odbiegają na plus od „normy”, do jakiej przyzwyczaiła nas bessa. Indeks ten (odzwierciedlający średnie zmiany kursów) znalazł się najwyżej od listopada 2008 roku. Do tej pory od początku bessy nie zdarzyło się, by powrócił do poziomu sprzed więcej niż 9 tygodni. To wyraźny sygnał sugerujący, że chociaż o narodzinach długoterminowego trendu wzrostowego wciąż trudno mówić, to w mechanizmie bessy wreszcie coś poważnie zazgrzytało.
Inwestorów podtrzymuje zapewne na duchu to, że wyniki finansowe branży informatycznej, generalnie rzecz biorąc, nie poddają się łatwo tendencjom recesyjnym, uderzającym w kluczowy dla sektora popyt inwestycyjny. W IV kwartale zeszłego roku przeciętny wskaźnik ROE (rentowność kapitału własnego) dla firm o rocznych przychodach powyżej 90 mln zł obniżył się co prawda (z 12,1 proc.), ale wciąż wynosił 9 proc. W tym gronie pięć spółek może się nadal pochwalić ROE przekraczającym 10 proc.
[srodtytul]Wyceny atrakcyjnew ujęciu historycznym...[/srodtytul]
Akcje spółek z branży informatycznej są bardzo atrakcyjne w porównaniu z historycznymi wycenami. Wystarczy przypomnieć, że jeszcze na początku 2007 r. mediana wskaźnika cena/zysk była w tej branży bliska 40, a mediana cena/sprzedaż przekraczała 3,50. W porównaniu z tymi irracjonalnie wysokimi poziomami obecnie spółki informatyczne są niezwykle tanie. Mediana C/Z to 12, a C/S – 0,53.
Zakładając, że na dalszą metę wyceny akcji powracają do przeciętnego historycznego poziomu (zjawisko to zwane jest regresją do średniej), oraz że historyczna mediana C/S w branży informatycznej wynosi 1,12, długoterminowy potencjał wzrostowy tego wskaźnika wynosi przynajmniej 110 proc. Ponieważ przychody są z natury parametrem dość stabilnym (ich wzrost obniża, a spadek zwiększa wartość C/S), większość z tej zwyżki powinna przypaść na kursy akcji.