Ostatnie miesiące przyniosły prawdziwy przełom w notowaniach wytwórców szeroko pojętych produktów budowlanych. Podczas gdy jeszcze na początku stycznia roczna zmiana obliczanego przez nas indeksu branżowego (obrazującego średnie zmiany kursów) wynosiła minus 60 proc., to w ostatnich tygodniach była już bliska zera. To konsekwencja tego, że indeks znajduje się prawie 60 proc. powyżej lutowego dołka bessy.
Czy oznacza to, że potencjał wzrostowy jest już bliski wyczerpania? Przy próbie odpowiedzi na to pytanie kluczowe jest rozróżnienie potencjału średnioterminowego (który na potrzeby analizy zdefiniujmy jako obejmujący okres poniżej 10 miesięcy) od długoterminowego (od 10 miesięcy). Tradycyjnie w analizach branżowych koncentrujemy się na analizie czynników długoterminowych, które wymagają odpowiednich warunków makroekonomicznych do pełnego wyzwolenia tkwiącego w nich potencjału (do wzrostu albo spadku cen akcji).
Jak czynniki te przedstawiają się obecnie w branży produktów budowlanych? Zacznijmy od analizy poziomu wycen akcji – najpierw w ujęciu bezwzględnym, a następnie w porównaniu z danymi historycznymi.
[srodtytul]Powyżej wartości z ksiąg[/srodtytul]
Przy medianie wskaźnika cena/wartość księgowa na poziomie 1,17 akcje w sektorze trudno uznać za skrajnie niedowartościowane (od tego stwierdzenia można znaleźć wyjątki). Pod tym względem branża nie wygląda tak atrakcyjnie cenowo, jak kilka innych sektorów, które omawialiśmy w poprzednich tygodniach (C/WK poniżej 1 jest obecnie normą wśród wytwórców chemikaliów, przetwórców metalu i deweloperów). Mediana C/WK jest tu wyższa od mediany dla całego rynku akcji (która wynosi około 1, na podstawie wskaźników podawanych przez GPW).