Wartość pierwszego portfela to 1 mld zł, drugiego 200 mln zł – mówi Wojciech Sobieraj, prezes Alioru.Należąca do włoskiej grupy Carlo Tassara instytucja ma pieniądze i możliwości na realizowanie takich transakcji. Jej współczynnik wypłacalności w połowie roku wynosił 78,8 proc.

Alior interesują wszelkie rodzaje kredytów, jednak wybiera je selektywnie. Interesuje go nie tylko jakość samego portfela, wielkość rezerw na niego stworzonych, ale też proces przyznawania kredytów. Interesuje się tym, czy bank korzystał z danych Biura Informacji Kredytowej, czy żądał od klienta zaświadczenia czy oświadczenia o zarobkach. Zwraca uwagę na to, czy kredyt był udzielany poprzez pośredników i z jaką marżą. – Nie chcemy przekształcić Alioru w firmę windykacyjną ani w bank trudnych kredytów – mówi Sobieraj. Jego zdaniem do połowy przyszłego roku na rynku będą finalizowane tego typu transakcje.

Alior chce zwiększyć swój portfel nie tylko przez kupowanie kredytów, ale też ich udzielając. Jeszcze w tym miesiącu zacznie intensywnie promować swoje kredyty samochodowe. – Nasz cel to miejsce w pierwszej trójce na rynku – mówi szef Alioru. – Będziemy finansować zakup aut nowych i używanych, ale nie tych najstarszych.

Również w tym miesiącu bank chce zacząć na większą skalę udzielać kredytów hipotecznych, a na przełomie października i listopada zaoferuje faktoring. Bank nadal zamierza utrzymać bezpieczny wskaźnik depozytów do kredytów na poziomie 150 proc. Ewentualna zmiana może zostać rozważona w przyszłości wraz ze stabilizacją sytuacji rynkowej.

Plany stworzenia własnego towarzystwa funduszy inwestycyjnych oraz oferty leasingowej zostały odłożone w czasie. – Nie sądzę, żebyśmy ruszyli z funduszami i leasingiem w przyszłym roku – wyjaśnia Sobieraj.Nie zmieniły się plany dotyczące wyniku finansowego. Działający od listopada 2008 r. Alior po trzech latach ma przynieść zysk. Po I półroczu tego roku bank miał 173,2 mln zł straty.