Na razie nie można wykluczyć, że i tym razem scenariusz rozwoju wydarzeń okaże się równie optymistyczny. Gdyby miało stać się inaczej, sygnałem wymykania się korekty spadkowej spod kontroli będzie przebicie przez WIG20 dwóch poziomów: po pierwsze dołka wspomnianej przeceny z początku kwietnia (2522 pkt), a po drugie – szczytu ze stycznia (2489 pkt). Odległość od tych poziomów nie jest duża – wynosi odpowiednio 0,5 i 1,8 proc.

Ewentualne sforsowanie tych barier otworzyłoby drogę do jeszcze głębszego spadku WIG20 – w kierunku lutowego dołka (2173 pkt), który wraz z położonym nieco wyżej minimum z listopada ub.r. (2194 pkt) tworzy strefę wsparcia. Podczas gdy wspomniane poziomy 2489–2522 pkt mają znaczenie dla koniunktury w perspektywie kilku do kilkunastu tygodni, to strefa 2173–2194 pkt jest decydująca dla trwałości trendu wzrostowego w skali wielu miesięcy.

Problem dla inwestorów polega na tym, że jeśli korekta spadkowa nabierze tempa (o czym świadczyłoby przebicie styczniowego szczytu), to zanim WIG20 obniży się do wsparcia na wysokości 2173–2194 pkt, upłynie być może nawet kilka tygodni. O tym, czy bariera ta wytrzymałaby presję, przekonalibyśmy się więc zapewne dopiero po albo tuż przed debiutem giełdowym PZU.