[b]Wiele instytucji, np. Goldman Sachs, Morgan Stanley, UBS, Citigroup, zapowiedziało otwarcie biur bankowości inwestycyjnej w Polsce. Konkurencja oznacza niższe prowizje i trudniejszy dostęp do projektów.[/b]
Rzeczywiście może tak być. Polska pozostanie jednak regionalnym centrum dla naszego banku. Nie mamy podobnej skali operacji w Czechach czy na Węgrzech. Zresztą jeżeli o kontrakty od polskich spółek bić się będzie dziesięć banków pokroju Deutsche Bank czy Credit Suisse, to tylko dobrze dla waszych firm.
[b]Na pewno pan pamięta – skoro był pan szefem banku JP Morgan w latach 2001 – 2005 w Rosji – że w Polsce wiele biur tego typu działało już pełną parą przed kilkunastu laty. Skąd pewność, że otwierane teraz będą miały co robić za kilka lat i nie zostaną zamknięte tak jak poprzednio?[/b]
Oczywiste jest, że obecny rząd zrobił wiele dobrego dla prywatyzacji i dla zainteresowania inwestorów oraz banków Polską. Ważne, że cały proces nie jest działaniem pod presją budżetu, a klejnoty narodowe nie są sprzedawane inwestorom, np. branżowym. Mamy do czynienia z bardziej zaplanowanym działaniem i decyzjami o upublicznieniu największych spółek.
Kluczowy będzie jednak sektor prywatny. Gospodarka Polski jest w dobrej kondycji. Warszawska giełda rozwija się i odnosi sukcesy, m.in. dzięki aktywności krajowych inwestorów – w tym OFE. Dlatego też widzimy stabilne zainteresowanie banków inwestycyjnych – przemawia za tym rosnąca skala projektów. Nie sądzę, by ten trend się odwrócił, jak to miało miejsce po 1998 r., po kryzysie rosyjskim i azjatyckim.