Wyłącz emocje, włącz automat – przepis na większe zyski?

Automatyczne systemy transakcyjne, generujące sygnały kupna lub sprzedaży i nawet samodzielnie dokonujące transakcji, cieszą się dużym zainteresowaniem uczestników platform foreksowych. Są dobrym rozwiązaniem zwłaszcza dla inwestorów mających kłopoty z opanowaniem swoich emocji przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych

Publikacja: 17.11.2010 08:55

Automatyczny handel na świecie szczególnie rozpowszechniony jest na rynku walutowym, czyli foreksie, ale również na rynkach towarów i akcji. W Polsce coraz bardziej zyskuje na popularności. Przedstawiciele branży foreksowej spodziewają się kontynuacji tej tendencji.

Przede wszystkim bez emocjiAutomatyczny system transakcyjny to strategia stworzona najczęściej na podstawie wskazówek płynących z analizy technicznej określonych instrumentów finansowych.

Po pojawieniu się odpowiednich sygnałów kupna lub sprzedaży inwestor podejmuje decyzje o zaangażowaniu na rynku. Co więcej, dzięki specjalnie napisanemu w danym języku programowania skryptowi pozycja może zostać otwarta automatycznie, bez ingerencji człowieka.

Zwolennicy automatyzacji handlu jako najważniejszą zaletę wymieniają wyłączenie czynnika psychologicznego– To właśnie uleganie emocjom najczęściej prowadzi inwestora na manowce. Wyłączenie elementu emocji prawdopodobnie zwiększy jego szanse na zysk. Drugą zaletą korzystania z systemów transakcyjnych, która również jest związana z psychologią inwestowania, jest ograniczanie strat, niezależnie od warunków rynkowych – komentuje Adam Mizera, analityk TMS Brokers, które oferuje dostęp do platformy forex pod marką GO4X. Inwestorzy często nie zamykają stratnych pozycji, trwając w myśleniu życzeniowym, że „przecież notowania zaraz zmienią kierunek i zamiast strat pojawi się zysk”.

Inne zalety automatycznych systemów to m. in. szybkość reakcji na zmiany zachodzące na rynkach, oszczędność czasu, gdy pracuje za nas komputer, oraz trzymanie ręki na pulsie przez 24 godziny na dobę.

[srodtytul]Warto tworzyć własne systemy[/srodtytul]

System można stworzyć samemu lub kupić gotowy. – Lepszym rozwiązaniem jest samodzielne stworzenie systemu inwestycyjnego, a przynajmniej samodzielne jego zaprojektowanie, czyli ustalenie logiki, według której będzie działał, a następnie zlecenie oprogramowania go informatykowi, jeśli nie jesteśmy w stanie samodzielnie tego zrobić – mówi Sebastian Zadora, dyrektor wydziału sprzedaży instrumentów finansowych w Domu Maklerskim BOŚ, który oferuje dostęp do foreksu w ramach platformy BossaFX.

– Tylko dzięki takiemu podejściu mamy pełną i rzeczywistą kontrolę nad tym, co tak naprawdę nasz system robi, i dokładnie wiemy, dlaczego reaguje w ten czy inny sposób w odpowiedzi na dowolne, nawet bardzo nietypowe warunki rynkowe – tłumaczy. Dodaje, że będąc twórcami systemu, jesteśmy w stanie w odpowiednim momencie zareagować poprzez parametryzację, wprowadzenie do niego zmian, a także możemy podjąć świadomą decyzję o jego wyłączeniu, jeśli przewidujemy że wyjątkowa sytuacja na rynku spowoduje jego nieskuteczność.

– Zawsze klient sam najlepiej wie, jakie są jego potrzeby inwestycyjne. Niemniej w przypadku bardziej skomplikowanych strategii pomoc brokera może okazać się nieoceniona – mówi Adam Mizera z TMS Brokers.Niekończące się testowanieNa jakich parametrach oprzeć swój system? – Najlepiej zacząć od najprostszych, na przykład średnich lub średnich zmienności – radzi Łukasz Wardyn, dyrektor zarządzający na Europę Środkową i Wschodnią w City Index w Polsce.

O tym, że mogą to być podstawowe narzędzia analizy technicznej, na przykład linie trendów, wsparć, oporów, formacje świecowe (rzadziej formacje cenowe) czy dowolne inne metody, których używamy „samodzielnie”, podejmując decyzje inwestycyjne – mówi Sebastian Zadora z DM BOŚ. – Ważne, abyśmy rozumieli sens stosowanych metod i potrafili sobie sami odpowiedzieć na pytanie: dlaczego naszym zdaniem są skuteczne i jakie okoliczności mogą sprawić, że przestaną być skuteczne? – zaznacza.

Stworzony system należy przetestować. Wówczas można na bieżąco – w przypadku niesatysfakcjonujących wyników – zmieniać parametry. – Jest to niezmiernie istotne, gdyż trudno oczekiwać, aby inwestor na samym początku swojej przygody z automatycznym handlem od razu odkrył formułę pozwalającą na realizację sowitych zysków. Wcześniej będzie potrzebował czasu, aby odnaleźć najbardziej odpowiednią dla siebie strategię – tłumaczy Adam Mizera z TMS Brokers.

Mamy do wyboru dwie podstawowe metody testowania: tzw. backtesting oraz tzw. forwardtesting. W pierwszym wypadku używamy danych historycznych i przeprowadzamy symulację działania systemu. Takie narzędzia są dostępne jako moduły wbudowane w niektóre platformy transakcyjne oraz jako wyspecjalizowane aplikacje zewnętrzne. – Kluczem do sukcesu w backtestingu i jednocześnie podstawowym problemem technicznym, jaki napotykają użytkownicy tej metody, jest odpowiednio duży i wysokiej jakości zbiór danych historycznych.

Zaletą takiego podejścia jest stosunkowo krótki czas potrzebny na przeprowadzenie testów, zależny praktycznie tylko od wydajności obliczeniowej używanego komputera – mówi Sebastian Zadora. Łukasz Wardyn podkreśla, że największe znaczenie przy backtestingu mają dane z ostatnich trzech lat, czyli stosunkowo świeże. – Istotne jest też, by wziąć pod uwagę wszelkie koszty przeprowadzania transakcji oraz ograniczenia związane z płynnością rynku – zaznacza.

Przy forwardtestingu uruchamiamy automat transakcyjny na bieżących danych rynkowych. Można uruchomić go na rachunku rzeczywistym, ustawiając niewielkie wartości zawieranych przez system transakcji, ale tańszym rozwiązaniem jest użycie oferowanych przez niektóre domy maklerskie platform demonstracyjnych zasilanych bieżącymi danymi z rynku, tzw. demo.

– Zaletą tej metody jest to, że działa ona na rzeczywistych danych rynkowych, zatem najbardziej wiernie symuluje reakcje testowanego automatu. Wadą jest na pewno stosunkowo długi czas potrzebny na przeprowadzenie testów – zwraca uwagę Sebastian Zadora.Przy testowaniu strategii nie można zapominać o dynamice procesów rynkowych, która sprawia że żaden test nie da stuprocentowej gwarancji, że system sprawdzi się w przyszłości.

[srodtytul]Kiedy zacząć się martwić, że system nie działa?[/srodtytul]

Może się zatem nawet mimo testów okazać, że system nie działa efektywnie. Kiedy można postawić taką diagnozę? Kiedy zacząć się martwić? Najlepiej już na etapie projektowania systemu określić warunki, których spełnienie będzie dla nas oznaczało sprawność systemu. Automatycznie – niespełnienie tych warunków będzie natychmiastowym sygnałem do przeanalizowania założeń i parametrów w kontekście danych warunków rynkowych. Można tutaj użyć stosunkowo prostych założeń opartych na przykład na określonym dopuszczalnym obsunięciu kapitału czy określonej liczbie stratnych transakcji z rzędu.

– Nie obawiałbym się sytuacji, w której współczynnik trafności (transakcje zyskowne/stratne – red.) spada. Jednakże jeżeli obsunięcie kapitału przekracza o 20 proc. zakładany podczas testów poziom, należy rozważyć wprowadzanie modyfikacji do parametrów – radzi Łukasz Wardyn.– W sytuacji, gdy system przestaje się sprawdzać, przewagę mają inwestorzy posługujący się własnymi programami. Są bowiem w stanie dokonać w pełni świadomej analizy sytuacji, wprowadzić niezbędne zmiany lub w skrajnym wypadku napisać nowy system lepiej odpowiadający istniejącym na rynkach warunkom. Użytkownicy gotowych narzędzi są zdani na poszukiwanie kolejnego efektywnego narzędzia metodą prób i błędów – komentuje Sebastian Zadora.

Niektórzy inwestorzy decydują się na korzystanie z kilku systemów równocześnie. Czasem po to, by znaleźć ten najbardziej odpowiedni dla siebie do inwestowania na danym rynku, a czasem po to, by czerpać jak najwięcej sygnałów. – Jeśli chcemy używać wielu systemów jednocześnie, upewnijmy się, że będziemy w stanie na bieżąco monitorować ich pracę: analizować wyniki, dostrajać parametry czy wprowadzać ewentualne większe zmiany. Używanie automatów transakcyjnych nie oznacza bowiem, że możemy całkowicie odciąć się od bieżących wydarzeń rynkowych czy zapomnieć o pracujących na naszych rachunkach systemach transakcyjnych – przypomina Sebastian Zadora.

– Można inwestować na podstawie kilku systemów jednocześnie, ale tylko w sytuacji, gdy będziemy je traktować kompleksowo, a nie wybiórczo. Po prostu te kilka systemów tworzy wtedy jeden system – tłumaczy Łukasz Wardyn.

[srodtytul]Ruszyła popularyzacja automatów w Polsce [/srodtytul]

Niektóre domy maklerskie oferujące dostęp do foreksu od kilku miesięcy intensywnie popularyzują techniki automatycznego handlu. Na przykład XTB Brokers oraz TMS Broker oferują gotowe narzędzia albo szkolą, jak tworzyć własne. – Mimo że widzimy dynamicznie rosnące zainteresowanie klientów tym tematem, wciąż większość inwestorów nie posługuje się tego typu narzędziami w praktyce. Wydaje się jednak, że coraz większa grupa uczestników rynku rozumie, że korzystanie z systemów automatycznych może być drogą do poprawienia swojej skuteczności na rynku – komentuje przedstawiciel TMS Brokers.

Automatyzacja handlu na foreksie ma jednak i przeciwników. Wielu ekonomistów oraz specjalistów od ryzyka walutowego uważa, że strategie automatyczne mogą w dużej mierze przyczynić się do eskalacji spadków na danym rynku – większość systemów nastawiona jest na podążanie za trendem, co w sytuacji panicznej wyprzedaży skutkuje generowaniem kolejnych sygnałów sprzedaży w kolejnych systemach. Automatyczne transakcje przyczyniły się na przykład do tzw. błyskawicznego krachu (flash crash) w maju tego roku na amerykańskim rynku akcji. W jednej chwili indeksy spadły wtedy nawet o ponad 9 proc., jednak w kilkanaście minut odrobiły większość strat.

Zdaniem specjalistów wpływ automatycznego inwestowania generalnie jest jednak korzystny. – Można zaryzykować stwierdzenie, że automatyczne transakcje mogą obecnie zwiększać znaną w teorii finansów efektywność rynku, gdyż chwilowe odchylenia rynkowe zostają natychmiast wyeliminowane, a w dłuższym terminie cena danego instrumentu i tak wróci do wartości fundamentalnej – przekonuje Adam Mizera z TMS Brokers.

[ramka][b]Najważniejsze parametry skuteczności systemów inwestycyjnych można pogrupować w następujących kategoriach:[/b]

[b]Wynik systemu [/b] – nie chodzi jedynie o łączną sumę zysków i strat w okresie badania skuteczności systemu inwestycyjnego, ale również to, jak się ona ma do strategii „kup i trzymaj”. Warto patrzeć nie tylko na łączny wynik, ale również badać wyniki w poszczególnych okresach, na przykład w kolejnych latach. Najlepiej, by rezultaty rozkładały się mniej więcej równomiernie.

[b]Zmienność wyników [/b] - kluczowymi parametrami są tu maksymalny zysk oraz maksymalna strata, jakie mogły się przytrafić podczas stosowania systemu w przeszłości. Chodzi zarówno o wyniki najlepszych i najgorszych transakcji, jak i o sekwencje następujących po sobie zyskownych, a przede wszystkim stratnych transakcji. Najlepiej, żeby suma kolejnych strat (tzw. obsunięcie krzywej kapitału) była jak najmniejsza.

[b]Średni wynik [/b] - odnosi się do tego, jaki rezultat przyniosła przeciętnie transakcja kupna oraz transakcja sprzedaży. Chodzi o to, żeby mieć świadomość, w jakim stopniu osiągnięcia systemu zależą od pojedynczych transakcji, które mogą się nie powtórzyć w przyszłości.

[b]Relacja transakcji zyskownych do stratnych [/b] – odzwierciedla skuteczność sygnałów kupna i sprzedaży, jakie wysyła system. Jednak sytuacja, gdy większość sygnałów przynosi straty, nie musi dyskwalifikować systemu jako użytecznego narzędzia, jeśli tylko sygnały zyskowne przynoszą pokaźne profity. [/ramka]

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego