– W ciągu pierwszych dwóch kwartałów będziemy mieli do czynienia ze ścieraniem się dwóch przeciwstawnych czynników, które przesądzą o ostatecznym rozwoju sytuacji na rynkach. Z jednej strony europejskie banki będą musiały sprostać bardziej rygorystycznym wymogom kapitałowym, z drugiej europejski sektor bankowy będzie miał łatwiejszy dostęp do pieniędzy z EBC – uważa Adam Jenkins, dyrektor ds. portfeli zrównoważonych i akcyjnych w PPIM.
- Krótkoterminowo oczekujemy utrzymania się wysokiej zmienność giełd europejskich. Z jednej strony sektor finansowy będzie musiał sprostać bardziej rygorystycznym wymogom kapitałowym oraz potrzebom rolowania długu przez państwa EU. Z drugiej, sektor bankowy będzie miał łatwiejszy dostęp do pieniędzy z EBC co powinno przynajmniej częściowo złagodzić deflacyjny rekapitalizacji – dodaje Jenkins.
- Rozbieżność pomiędzy rzeczywistą wartością polskich spółek a ich wycenami jest bardzo duża. Aby ją wyrównać, niezbędne jest dostarczenie rynkom płynności – twierdzi Peter Bodis, wiceprezes PPIM.
Jeżeli dokapitalizowanie sektora finansowego i rolowanie długu rządowego w pierwszej połowie roku zakończy się sukcesem i system bankowy zacznie ponownie funkcjonować na normalnych zasadach, a kredyty udzielane przez ECB zostaną przez banki wykorzystane w celach inwestycyjnych, odbicie na giełdach może być gwałtowne. – Wystarczy spojrzeć na to co się działo za oceanem. W ciągu ostatniego kwartału 2011 r. indeks S&P500 zyskał ponad 16 proc. – przypomina Jenkins.
Na efekty luźniejszej polityki monetarnej oraz procesu rekapitalizacji sektora bankowego trzeba poczekać 4-6 miesięcy. Do tego czasu zarządzający największego polskiego TFI zachowują neutralne nastawieni do akcji.