Gdzie szacunek dla obywateli

Rozmowa z Krzysztofem Lewandowskim, prezesem Pioneer Pekao TFI i przewodniczącym rady IZFiA

Publikacja: 27.04.2013 06:00

Gdzie szacunek dla obywateli

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Dlaczego nasza akcja w obronie rynku kapitałowego wzbudziła pańskie zainteresowanie?

Mój głęboki sprzeciw budzi sposób prowadzenia dyskusji wokół systemu emerytalnego, w którym na otwarte fundusze emerytalne przypuszczono atak, z całkowitym pominięciem istoty problemu. Za to z dużą dozą demagogii i populizmu.  Rzecz dotyczy przecież bardzo ważnej kwestii, a dyskusja toczy się poniżej standardów merytorycznych.

Jaka z pańskiej perspektywy jest istota problemu?

Odkąd wprowadzono reformę systemu zabezpieczeń emerytalnych pod koniec lat 90., istota problemu jest wciąż ta sama – demografia. Jeżeli maleje liczba osób pracujących, a emerytów jest coraz więcej, system repartycyjny jest nie do utrzymania. Ta sytuacja się nie zmieniła. Hasłem reformy było bezpieczeństwo dzięki różnorodności, rozumianej szeroko. Oszczędzanie na emeryturę miało się odbywać za pośrednictwem różnych instytucji, różnych funduszy, różnych klas aktywów. OFE są dzieckiem tej reformy. Uderza się w fundusze emerytalne, choć to nie one są winne. Błędy pojawiły się zarówno po stronie koncepcji reformy systemu emerytalnego, jak i samej jej realizacji. Przypomnę, że ten system miał być zasilany środkami z prywatyzacji, osób uprzywilejowanych w pobieraniu emerytury miało być coraz mniej – to się nie stało. Nic dziwnego, że teraz brakuje pieniędzy, jednak nie można winą za to obarczyć OFE, jak i nie można winić żadnego konkretnego rządu. Mówimy o szeregu błędów popełnianych przez różne rządy przez całe lata. OFE są Bogu ducha winne. Przepisy bardzo szczegółowo określiły limity inwestycyjne funduszy, poziom minimalnej stopy zwrotu itd. To wszystko ustalili twórcy przepisów, których OFE przestrzegają.

Może pan podać przykład argumentacji demagogicznej?

Ministerstwo Pracy przedstawiło analizę, z której wynikało, że wartość składek, jakie zostały przekazane historycznie do OFE w relacji do PKB odpowiada bieżącej relacji tych aktywów do PKB.  Wniosek? OFE nie pomnożyły przekazanych im pieniędzy. Ale przecież PKB rósł w tych latach. Fundusze w rzeczywistości zachowały się bardzo dobrze, bo potrafiły utrzymać realną wartość tego, co zostało im przekazane. Nie mogą tego pomnożyć powyżej pewnych granic, bo mają zasady inwestycyjne skonstruowane w sposób, który sprzyja osiąganiu takich, a nie innych wyników. Muszą inwestować w polskie akcje, muszą kupować polski dług. Ich możliwości inwestycyjne są ograniczone. Mówienie o tym, że OFE w lutym nie zarobiły, jest odwracaniem uwagi opinii publicznej od sedna sprawy. Pamiętam zresztą, że przy wprowadzaniu reformy emerytalnej dyskutowano o tym, czy funduszami emerytalnymi nie powinny zarządzać istniejące już instytucje – TFI, firmy zarządzające aktywami, domy maklerskie, banki, ubezpieczyciele. Po co tworzyć dodatkowe koszty? Dzisiaj pojawia się argument zarobków prezesów PTE. Jeżeli powołano instytucje zarządzające OFE, trzeba wynagrodzić ludzi zarządzających miliardami aktywów.

Z perspektywy rządu jedynym problemem jest dziura w budżecie. Można odnieść wrażenie, że o nic innego nie chodzi, że system emerytalny wcale nie zostanie naprawiony.

System repartycyjny się nie dopina, brakuje pieniędzy na pokrycie zobowiązań ZUS. Zmaterializował się ten scenariusz, któremu reforma miała zapobiec. Rząd powinien potraktować obywateli z odpowiednim szacunkiem i nie okłamywać ich mówiąc, że odpowiednio wysoka emerytura zostanie zapewniona przez ZUS. To nieprawda. Problem pozostanie – ZUS też nie zapewni wysokich emerytur. Mówienie, że ZUS pomnaża pieniądze też jest nieprawdą, ZUS nie zainwestuje pieniędzy lepiej, niż robią to fundusze, bo ZUS środki wypłaca, a nie pomnaża. Trzeba otwarcie powiedzieć – popełniono błąd, system nie działa, musimy mieć więcej pieniędzy w ZUS. Zamiast oczerniania OFE, powinno się włożyć całą tę energię w promowanie indywidualnego lub zorganizowanego oszczędzania na emeryturę. Niewiele przecież zrobiono w momencie wprowadzania IKE czy IKZE, żeby uświadomić ludziom, że jeżeli nie będą inwestować, dostaną bardzo niskie emerytury.

TFI i inne instytucje finansowe mogą skorzystać na problemach OFE, promując oferowane przez siebie produkty oszczędnościowe?

Aktywa wpłacone do IKE czy IKZE są śmiesznie niskie. Te dwie formy oszczędzania są postrzegane przez Polaków jako komercyjna inicjatywa firm finansowych lub nie są zauważane wcale. Rząd powinien się aktywnie zaangażować w ich promowanie, żeby ludzie zrozumieli, że to jest konieczność, a nie jedna z opcji. Bez zaangażowania instytucji publicznych w promocję oszczędzania na emeryturę, wszelkie inicjatywy firm finansowych będą odbierane jako dodatkowe formy zarobku kosztem klientów. Oczywiście są nimi, ale są też koniecznością z perspektywy przyszłych emerytów. Bez szerokiej promocji ze strony bezstronnych instytucji publicznych ludzie nie zaczną z tego korzystać. Tym bardziej że autorytet instytucji finansowych jest na naszych oczach konsekwentnie podważany.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy