– Obserwujemy boom na budowę terminali. W tej chwili realizowanych jest około 30 tego typu inwestycji na świecie. Nasz terminal ma ogromne szanse być znaczącym w regionie – przekonywał Moskalewicz. Wśród zalet planowanej inwestycji wymienił m.in. dobrą lokalizację. – Mamy kapitalne położenie, co daje nam duże możliwości logistyczne. Jesteśmy też jednym z nielicznych krajów, który posiada rozbudowaną sieć rurociągów – wyliczał. Dodał, że obecnie funkcje terminali wykraczają poza dotychczasowe wykorzystanie. Nie jest to tylko przeładunek i magazynowanie ropy naftowej oraz produktów ropopochodnych, ale także innych substancji.
Mniej optymistycznie na projekt patrzy Maciej Szozda, wiceprezes Grupy Lotos. – Bardzo kibicuję inwestycji PERN, bo to przecież nasz partner biznesowy. Jednak moim zdaniem porównywanie się do największych europejskich terminali, które obsługują gigantyczne tankowce, nie ma sensu. Przecież my żyjemy bardziej nad jeziorem Bałtyckim niż nad morzem, patrząc na jego potencjał. Czy możemy być liderem? Nie, moim zdaniem nie możemy – stwierdził Szozda. Dodał, jednak: – Z drugiej strony, żeby robić biznes, nie musimy być od razu liderem.
Moskalewicz stwierdził, że widzi wśród swoich klientów dużą chęć do poszerzenia współpracy. – Słyszymy deklaracje, że nasi partnerzy chętnie zdecydowaliby się na przeładunek produktów właśnie w Polsce – zapewnił. – Poza tym analizy pokazują, że po obserwowanym spadku konsumpcji paliw w ciągu najbliższych lat nastąpi jego wzrost. Może mniej dotyczy to samej benzyny, ale z pewnością w naszym regionie rosnąć będzie konsumpcja diesla. To dla nas ogromna szansa – dodał.
– Z całym szacunkiem, ale ja nie widzę szans na przechwytywanie ładunków, które miałyby ominąć największe terminale i dopłynąć do Polski. Nie jestem też przekonany, czy czeka nas taki wzrost konsumpcji jeśli chodzi o paliwa – skwitował Szozda.