W ostatnim czasie pojawiła się informacja, że sprzedał pan 400 tys. akcji Kruka i jednocześnie zakupi ponad 5 proc. akcji Magellana. Skąd taka decyzja? Czy uznał pan, że wycena Kruka jest na tyle atrakcyjna, by pozbyć się części walorów?
Podejmując tę decyzję brałem pod uwagę trzy aspekty. Doskonale znam i rozumiem biznes Magellana. Zasiadam w radzie nadzorczej tej spółki i bardzo cenię sobie jej zarząd. Ponadto pojawił się dobry moment na taką transakcję. Fundusz Enterprise Investors sprzedał część walorów Magellana, co wykorzystałem do zakupu tych akcji. Kolejnym i najważniejszym powodem była chęć dywersyfikacji moich inwestycji. Przez kilkanaście lat byłem skupiony tylko na rozwijaniu Kruka. Nie prowadziłem innych biznesów. Wszystkie moje aktywa były powiązane z prowadzoną przeze mnie grupą. W sytuacji, gdy zmieniła się struktura akcjonariatu Kruka i moja realna kontrola nad firmą zdecydowanie się zmniejszyła, uznałem, że taki ruch będzie optymalny zarówno dla mnie, jak i moich inwestycji.
A może ta decyzja oznacza także, że wierzy pan w szybszy rozwój Magellana niż Kruka?
Słyszałem takie opinie, jednak absolutnie się z nimi nie zgadzam. Oczekuję, że Kruk tak jak w ostatnich latach będzie rósł szybciej niż Magellan. Po raportach widać, że pogląd ten podzielają również analitycy. Cały czas podtrzymujemy chęć stworzenia największej firmy windykacyjnej w Europie Środkowo-Wschodniej. Z mojej perspektywy dzięki tej transakcji udało się zrealizować cel, jakim była chęć dywersyfikacji mojego portfela inwestycyjnego. Absolutnie nie traktuję zakupu akcji Magellana jako spekulacji czy też gry giełdowej.
Nie da się jednak ukryć, że rynek, na którym działa Magellan, jest jednak mniej konkurencyjny niż ten, na którym funkcjonuje Kruk.