Polski system bankowy po roku 2000
To pierwsze wynika z rygorystycznego rozgraniczenia między bankiem emisyjnym i kredytodawcą ostatniej instancji a bankami komercyjnymi. Dualność oznacza, że poza trzonem, składającym się z 10-13 banków krajowych i około 20 zagranicznych, pozostałe nie mogą się liczyć w walce konkurencyjnej.Zdaniem J. Strzeleckiego, docelowa struktura polskiego systemu bankowego powinna być wypadkową tendencji, wynikających z potrzeby utrzymania zrównoważonego wzrostu gospodarczego oraz strategii każdego z podmiotów, tworzących system finansowy.Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową przewiduje, że do 2003 r., mimo rosnącej skłonności do oszczędzania i zwiększenia zaufania do banków, obniży się tempo wzrostu depozytów osób prywatnych. W dalszej perspektywie banki obawiają się konkurencji dużych supermarketów oraz firm samochodowych, prowadzących własną obsługę kredytową. Nie jest wykluczone, wynikające właśnie z tych obaw, zawieranie strategicznych sojuszy z takimi instytucjami. Spółdzielczemu sektorowi bankowemu zagrażają nie tylko banki komercyjne, ale i parabankowe spółdzielcze kasy oszczędnościowo--kredytowe. Lekarstwem jest konsolidacja - nie tylko banków spółdzielczych, ale i regionalnych. IBnGR prognozuje, że znikną lub znacznie stracą na znaczeniu banki małe, zatrudniające do 15 osób (obecnie połowa sektora).Prognozując przyszłą strukturę systemu bankowego, J. Strzelecki przewiduje cztery jego zasadnicze zręby. Pierwszym będą grupy bankowe, zachowujące osobowość prawną jej uczestników, a powiązane umowami, określającymi warunki i cele strategicznego aliansu. Drugi - to holdingi, centralizujące wybrane funkcje finansowe i mające na celu monopolizowanie wybranych segmentów rynku. Konglomeraty finansowe będą oferowały kompleksową obsługę klientów, zachowując specjalizację części składowych - banków, towarzystw ubezpieczeniowych, biur maklerskich itp. Czwartym elementem będzie konsolidacja banków.
P.S.