Analitycy o giełdach środkowoeuropejskich
Silne wzrosty na środkowoeuropejskich giełdach, z których inwestorzy cieszyli się w II kwartale, teraz wydają się odległą historią. Gazeta "Financial Times" opublikowała opinie kilku analityków, którzy nie widzą powodów do optymizmu w tym rejonie aż do końca roku.- Rynki są pod pewną presją i perspektywy do końca roku nie są zachęcające - powiedział Philip Poole, szef analiz wschodnioeuropejskich w ING Barings. Nad tamtymi giełdami zbierają się chmury, gdyż inwestorzy boją się bomby milenijnej. - Inwestorzy wykazują ostrożność, niektórzy wybierają gotówkę, inni zaś przenoszą się na rozwinięte rynki, chcąc ograniczyć ryzyko - dodał. Po słabych wynikach środkowoeuropejskich rynków w 1998 r. inwestorzy chcą też sobie zapewnić zyski osiągnięte w wyniku silnego wzrostu kursów akcji na większości tamtejszych giełd między marcem a czerwcem. - To może niekorzystnie wpłynąć na koniunkturę do końca roku, która nie wykazuje trendu zwyżkowego - powiedział analityk ING Barings.Giełda w Budapeszcie zakończyła ubiegły tydzień spadkiem tamtejszego głównego indeksu o 5,7%. Węgierski rynek finansowy osłabiają napięcia między rządem i bankiem centralnym. - Węgry rozczarowały w tym roku - powiedział Matthew Czepliewicz, szef analiz emerging markets w Salomon Smith Barney, a słabnący forint pogarsza problemy zagranicznych inwestorów. - Niższe jest tempo wzrostu węgierskiej gospodarki, a do tego dochodzą obawy o saldo rachunku obrotów bieżących, ale zaskoczyły nas rozmiary tej dekoniunktury - powiedział Czepliewicz. Przewiduje on ok. 17-proc. wzrost zysków węgierskich spółek w tym roku i utrzymuje, że rynek ten przy średnim C/Z na poziomie 13,5 wcale nie jest tak drogi w porównaniu np. z polskim, dla którego wskaźnik ten obliczył prawie na 17.W Warszawie od początku września WIG spadł o 8%, a analityk SSB tłumaczy to m.in. nerwowością na rynku spowodowaną obawami o podniesienie stóp procentowych. Obawy te zwiększyły się w ubiegłym tygodniu po opublikowaniu danych o wyższym niż zakładano wzroście zarówno inflacji, jak i produkcji przemysłowej.W Pradze, gdzie rynek od początku maja porusza się w trendzie bocznym, inwestorzy spodziewają się, że sygnał do ożywienia nadejdzie z Wall Street. W minionym tygodniu PX-50 (główny indeks czeskiej giełdy) wzrósł są zaledwie o 1,4%, mimo że coraz wyraźniejsze oznaki wychodzenia tamtejszej gospodarki z recesji. Dość powszechne są też oczekiwania, że rząd zdecyduje się na dalsze prywatyzacje, choćby w wyniku nacisków ze strony budżetu.
J.B.