Źle się dzieje na Wall Street
Amerykańscy analitycy Pioneera bardzo krytycznie oceniają sytuację na Wall Street oraz perspektywy rozwoju rynku w przyszłym roku. Ich zdaniem, obecny poziom indeksu Dow Jones jest skutkiem wzrostu kilkunastu największych spółek, a walory większości małych i średnich firm znacznie straciły na wartości. W przyszłym roku nie można się spodziewać poprawy sytuacji, a najbardziej atrakcyjne dla inwestorów będą giełdy europejskie i azjatyckie.Analitycy Pioneera przyznają, że ubiegłe lata były złotym okresem amerykańskiej gospodarki. Jednak od połowy 1999 r. sytuacja zaczęła się psuć. Rośnie konsumpcja, co wpływa negatywnie na amerykański bilans płatniczy. Bezrobocie na minimalnym poziomie powoduje, iż rosną obawy przed nadmiernym wzrostem płac, co z kolei pobudziłoby inflację.Wzrost, czyli spadekAby uniknąć wzrostu inflacji Fed trzy razy w tym roku podnosił stopy procentowe, ostatni raz w połowie listopada. Dwie poprzednie podwyżki spowodowały spadek cen obligacji. Jak powiedział Ken Taubes z zespołu zarządzającego funduszami obligacji Pioneera, za obniżką cen papierów dłużnych powinna pójść obniżka cen akcji, te jednak rosły. Doprowadziło to do sporego rozziewu między cenami papierów dłużnych i papierów właścicielskich, co zwiększa wrażliwość tych ostatnich na dalsze zmiany stóp procentowych, które mogą doprowadzić do ich gwałtownej przeceny.Charakterystyczne jest to, że wzrost cen akcji nie objął wszystkich walorów. Rosły akcje przede wszystkim dużych firm, które dysponują własnym kapitałem lub operują na wielu rynkach, co umożliwia zmniejszenie wpływu zmian stóp procentowych na ich sytuację finansową.Według Richarda Dahlberga, zarządzającego największym z amerykańskich funduszy Pioneera, Fund 1, samo spojrzenie na wyniki indeksów nastraja bardzo optymistycznie. Pod koniec października wartość DJIA była większa o 12% niż na koniec 1998 r., S&P 500 wzrósł o ok. 5%, a NASDAQ zanotował wzrost o 28%. Jednak wartość mediany, czyli wskaźnika środkowego, dzielącego rynek na dwie równe części, jest ujemna i wynosi -12%, co oznacza, że rynek spadł. Spadki dotknęły przede wszystkim małe i średnie spółki, dla których zmiana stóp procentowych oznacza konieczność korzystania z droższego kapitału i spowolnienie rozwoju.Przy analizie sektorowej okazuje się, iż najlepsze wyniki miały firmy inwestujące w zaawansowaną technologię. Ten segment rynku wzrósł w tym roku o 25%. Około 16-proc. wzrost zanotowały firmy zajmujące się zaopatrzeniem w gaz, ropę naftową lub inne podstawowe surowce. Z kolei największy spadek (o ok. 8%) zanotował przemysł oferujący dobra konsumpcyjne. Spadła wartość akcji sektora finansowego (o ok. 1%) oraz elektrowni i firm energetycznych.Nowa sytuacja daje pewne możliwości funduszom inwestycyjnym. Pioneer otworzył ostatnio nowy fundusz obligacyjny, inwestujący w papiery komercyjne o wysokiej rentowności (high-yield fund). Koncentruje się on na wyszukiwaniu spółek o dobrej kondycji, mających niski rating, czyli poniżej BBB. Na obniżenie ratingu może mieć wpływ np. przypadająca na dany okres duża płatność czy opóźnienia w restrukturyzacji niektórych części przedsiębiorstwa. Przykładem tutaj może być sam Pioneer, któremu wskutek opóźnienia w sprzedaży kopalni złota w Ghanie obniżono rating.Jeśli prognozy co do dobrej sytuacji finansowej spółki sprawdzają się, rating wkrótce wzrasta, co oznacza wzrost cen obligacji. Fundusz może je sprzedać lub skonwertować na akcje, jeśli taka możliwość jest wpisana w konstrukcję emisji danego papieru.Szanse poza USAJednak - jak twierdzą analitycy Pioneera - możliwości inwestycyjne w USA są już bardzo wąskie. Nie należy spodziewać się dużych wzrostów na rynku akcji. W rezultacie Amerykanie coraz bardziej przychylnie patrzą na rynki azjatyckie i europejskie.W obu przypadkach spodziewany jest szybszy wzrost cen akcji. W Azji w tej chwili - zdaniem Steve'a Graziano, dyrektora zarządzającego ds. marketingu w Pioneerze, odpowiedzialnego za otwieranie nowych funduszy - akcje są niedoszacowane, głównie ze względu na problem roku 2000. Jego zdaniem, od początku przyszłego roku rynek azjatycki powinien zacząć rosnąć, a wzrost będzie trwał przez około 1,5 roku.Z kolei Teresa Hamacher, szefowa inwestycji w Pioneerze twierdzi, iż rozpoczyna się wzrost w Europie, wywołany m.in. restrukturyzacją przedsiębiorstw i powołaniem wspólnego rynku. Europa staje się także bardzo atrakcyjna dla inwestujących w obligacje, ze względu na wspólną walutę likwidującą ryzyko kursowe i zwiększającą płynność rynku, co umożliwia pojawianie się coraz większych emisji papierów dłużnych. W rezultacie Pioneer planuje zmniejszenie w swoim portfelu inwestycji w papiery dłużne dolarowe, do tej pory uważane za najbezpieczniejsze. Teraz spodziewane jest obniżenie wartości dolara głównie na korzyść euro.Prognozowany wzrost w Unii Europejskiej może mieć także spore znaczenie dla Polski. Wg Christophera Smarta, odpowiedzialnego w Pioneerze za rynki wschodzące, Polska w najbliższej przyszłości powinna stać się rynkiem atrakcyjnym dla inwestorów, głównie ze względu na nasze powiązania z rynkami UE, przede wszystkim - z niemieckim. W Polsce napływ inwestorów jest spodziewany po 1 stycznia 2000 r., choć C. Smart twierdzi, iż Pioneer powinien inwestować w Polsce już przed tą datą.
MAREK SIUDAJ