Nerwowe tygodnie Polisy
- Do 5 stycznia w spółce niewiele będzie się działo. Nie należy spodziewać się znaczących dla Polisy decyzji - powiedział PARKIETOWI Andrzej Koniecki, ustanowiony przez sąd zarządca przymusowy spółki. Tego dnia sąd ma zdecydować, czy ogłosić upadłość towarzystwa, czy też niemiecki inwestor stanowi gwarancję dalszej działalności zakładu.
Zarząd Polisy będzie musiał przekonać sąd, że Tachyion TI eV Office Germany jest wiarygodnym partnerem i może zapłacić za akcje firmy obiecane 275 mln zł. - Nie mam kontaktu z tym inwestorem i w związku z tym nie mogę nic powiedzieć na jego temat, po prostu go nie znam - powiedział Andrzej Koniecki. Zarządca podkreślił, że wypłaty dla pracowników są zwolnione z zabezpieczenia komorniczego, zatem powinno udać się wypłacić te pieniądze. - Jeśli zajdzie taka konieczność, będzie można sprzedać część wyposażenia z likwidowanych placówek - dodał.Wydarzeniem, które może zmącić ciszę przed 5 stycznia, jest ewentualna wpłata zaliczki przez tajemniczego inwestora. Umowa zakłada, że pierwsze 10 mln USD zostanie wpłacone do połowy stycznia, jednak zarząd firmy nie ukrywał, że spodziewa się pieniędzy jeszcze przed rozprawą. Z pewnością fakt ten poprawiłby sytuację Polisy i - czego nie wolno wykluczyć - mógłby wpłynąć na decyzję sądu.Atmosferę wokół Polisy podgrzały ostatnie wzrosty cen akcji, spowodowane informacją o pojawieniu się inwestora. Sytuacja spółki zmieniała się z dnia na dzień. 15 grudnia sąd odroczył rozprawę o upadłość Polisy do 5 stycznia 2000 r., a dwa dni potem (w piątek) towarzystwo poinformowało o podpisaniu umowy z inwestorem. Podczas kolejnego notowania (w poniedziałek) cena akcji wzrosła o 129,5%. Tego samego dnia sąd ustanowił zarząd przymusowy, o czym spółka poinformowała nazajutrz. Następnego dnia zawieszony zostaje obrót akcjami Polisy do czasu wyjaśnienia sytuacji, a zarząd złożył do sądu pismo wycofujące wniosek o ogłoszenie upadłości.
R.B.