"Pluskwa" w spółkach parterowych

Wszystkie narodowe fundusze inwestycyjne przypominały należącym do nich spółkom o problemie 2000. Większość uważa, że ich przedsiębiorstwa są dobrze przygotowane do Y2K. Znajduje to przynajmniej częściowe uzasadnienie w faktach.Narodowe fundusze inwestycyjne odpowiedziały na pismo KPWiG w sprawie przygotowań do problemu 2000. Z odpowiedzi wynika, że sprawdziły i przygotowały swoje systemy i sprzęt komputerowy w taki sposób, że nie obawiają się Y2K. Fundusze poniosły w związku z tym określone koszty, wahają się one od kilku do kilkuset tysięcy złotych, jednak nie są dla NFI poważnym obciążeniem. W niektórych przypadkach właścicielem sprzętu jest firma zarządzająca majątkiem NFI i ona pokrywała koszty walki z milenijną pluskwą.Około 10% należących do narodowych funduszy inwestycyjnych firm znajduje się na GPW bądź na Centralnej Tabeli Ofert. Stan ich przygotowań do problemu 2000 także nie jest tajemnicą, podobnie bowiem jak fundusze musiały udzielić publicznej odpowiedzi na pytania KPWiG.Jak jest w innych spółkach portfelowych? Czy fundusze jako ich właściciel nadzorowały prace związane z Y2K?W przypadku przedsiębiorstw NFI Magna Polonia walkę z milenijną pluskwą fundusz nadzoruje poprzez przedstawicieli w radach nadzorczych firm. - Mamy w tym wypadku także wsparcie przedstawicieli Skarbu Państwa zasiadających w radach nadzorczych - powiedział PARKIETOWI Piotr Oskroba, dyrektor w AIB WBK Fund Management, firmie zarządzającej majątkiem funduszu. NFI rozesłał także ankiety do spółek na ten temat oraz przekazał im pisma, jakie otrzymywał od KPWiG i Ministerstwa Skarbu. Fundusz nie zna jednak kosztów poniesionych przez przedsiębiorstwa oraz aktualnego stanu przygotowań, nie pełni bowiem roli centrum koordynującego działania związane z Y2K. Podobnie jest w przypadku firm należących do funduszy zarządzanych przez Everest Capital i PZU NFI Management, NFI zobowiązały spółki do uporania się z problemem 2000 we własnym zakresie. Przyglądały się realizacji zadań, analizując raporty nadesłane przez przedsiębiorstwa. Ponadto dyrektorzy inwestycyjni firm zarządzających zasiadają w radach nadzorczych spółek, znają więc ich sytuację. Z raportów nadesłanych przez przedsiębiorstwa i oceny sytuacji wynika, że spółki parterowe są dobrze przygotowane do Y2K. - Nie przewidujemy problemów - zapewnia Inga Ganowska, rzecznik Everest Capital.Najpełniejszą bodaj wiedzą na temat sytuacji w firmach dysponuje Trinity Management, konsorcjum zarządzające 3 NFI i XI NFI. NFI otrzymywały od spółek kwartalne raporty o stanie prac związanych z Y2K. Przedsiębiorstwa musiały także zaprezentować harmonogram działań związanych z milenijną pluskwą. Mogły również konsultować swoje działania z informatykami NFI i firmy zarządzającej. Trinity doskonale jest też zorientowana, jakie koszty przedsiębiorstwa poniosły i jakie jeszcze poniosą. Andrzej Wojtaszek, administrator sieci w Trinity, wskazuje, że nie zajmowano się wszystkimi spółkami w jednakowym stopniu. - Huta Pokój ma około 2 tys. terminali komputerowych i zespół własnych informatyków, którzy świetnie rozumieją w czym rzecz - powiedział A. Wojtaszek. System Huty był więc projektowany w taki sposób, by bez zakłóceń pracował po 1 stycznia 2000 r. W sumie zaplanowane wydatki na walkę z milenijną pluskwą miały wynieść w tym przypadku 0,4 mln zł. Niektóre zakłady decydowały się na zatrudnienie za radą NFI firm konsultingowych, które służyły im pomocą w usuwaniu problemu 2000. Ciekawym przykładem jest Kuźnia Jawor, która nie mogła wprowadzić poprawek do swojego systemu operacyjnego, gdyż prace nad jego rozwojem zostały zakończone na świecie już kilka lat temu. Zarząd firmy podjął więc decyzję o wymianie oprogramowania wspomagającego zarządzanie oraz platformy systemowej. Spółka dokonała podwyższenia kapitału, z którego środki przeznaczono w dużej części na walkę z milenijną pluskwą.Część firm, np. Fabryka Wagonów Świdnica, nie miała większych problemów z przygotowaniem się dK, ponieważ 90% sprzętu i oprogramowania pochodzi z zakupów dokonanych w 1999 roku, a więc uwzględnia Y2K.NFI musiały same przygotować się do Y2K. Są więc właścicielem świadomym zagrożeń (nawet jeśli zagrożenia te są wyolbrzymiane) związanych z problemem 2000. Wygląda na to, że dzięki temu także należące do nich przedsiębiorstwa są stosunkowo dobrze przygotowane na powitanie 2000 roku, a w każdym razie problem nie jest im obcy. Ich test odporności na Y2K powinien więc wypaść lepiej niż w wielu innych firm.

Krzysztof Jedlak