Ceny towarów i usług konsumpcyjnych od końca 1998 r. do końca 1999 r. wzrosły o 9,8%. Dużo mniejsza była inflacja średnioroczna - wyniosła 7,3%. Tak duża różnica wynika z faktu, że na początku ubiegłego roku inflacja utrzymywała się na niespodziewanie niskim poziomie, a zaczęła rosnąć w drugim półroczu. Wskaźnik wzrostu cen liczony rok do roku podnosił się z 8,0% we wrześniu 1999 r., do 8,7% w październiku, 9,2% w listopadzie i 9,8% w grudniu. W zgodnej opinii ekspertów, przekroczy 10% w styczniu-lutym 2000 r. Inflacja zacznie maleć wiosną. Prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że w końcu tego roku zmieści się w granicach zakreślonych przez bank centralny (5,4-6,8%).
Inflacja w 1999 r. - 9,8%
Będzie dwucyfrowa
Inflacja na koniec grudnia 1999 r. wyniosła 9,8% i zgodnie z prognozami ogłaszanymi od jesieni ub.r. wyraźnie przekroczyła zarówno wskaźnik założony w ustawie budżetowej (8,1%), jak i górną granicę celu wyznaczonego przez NBP (7,8%).Jest prawie pewne, że w styczniu, a najpóźniej w lutym 2000 r. inflacja liczona rok do roku przekroczy 10%. Taki będzie skutek statystycznego porównywania bieżących wyników z tzw. niską bazą. Na przykład, w lutym br. wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych będzie odnoszony do wyjątkowo umiarkowanej inflacji w lutym 1999 r. Wówczas ceny zwiększyły się tylko o 0,6%, a roczna inflacja zmalała z 6,9% do 5,6%. W tym roku tendencje będą odwrotne niż w 1999 r. - najpierw wskaźnik cen wzrośnie, by szybko spadać w drugim półroczu. Właśnie dlatego - zdaniem członka RPP Dariusza Rosatiego - nie będzie możliwe osiągnięcie założonej przez rząd inflacji średniorocznej w 2000 r. Jak twierdzi D. Rosati, będzie to nie 5,7%, a co najmniej 7%. Dla porównania, w zeszłym roku inflacja średnioroczna wyniosła tylko 7,3% i aż o 1,2 pkt. proc. była mniejsza od wielkości przewidzianej w ustawie budżetowej. Średnioroczny wzrost cen jest szczególnie ważny dla budżetu, gdyż stanowi podstawę waloryzacji płac, rent i emerytur.
B.J.