Polskiej gospodarce nie grozi kryzys walutowy, lecz znaczne spowolnienie wzrostu gospodarczego - powiedział Marek Belka, doradca prezydenta ds. ekonomicznych, podczas dyskusji internetowej na stronach Interia.pl. Na pytanie, czy grozi nam kryzys walutowy, Belka odpowiedział: "w ścisłym tego słowa znaczeniu nie. Grozi nam natomiast głębsze i dłuższe zwolnienie tempa wzrostu niż się ekonomistom wydaje". Dodał, że kilkuprocentowa deprecjacja złotego nie byłaby groźna dla gospodarki. Analitycy prognozują, że wzrost gospodarczy wyniesie w 2001 roku od 4 do 5 proc. PKB, wobec 5 proc. PKB prognozowanych na 2000 rok i 4,1 proc. PKB w 1999 roku. Belka powiedział także, że nie widzi powodów, aby nie wierzyć w prognozę deficytu obrotów bieżących we wrześniu na poziomie 600 mln USD, którą przedstawił Grzegorz Wójtowicz, członek Rady Polityki Pieniężnej. Zdaniem Belki, jeśli w tym roku nie dojdzie do finalizacji przetargu na telefonię UMTS, to dług publiczny w 2001 roku zwiększy się o 1 mld zł. "Jeśli przetarg się nie powiedzie, do budżetu nie wpłynie 7 mld zł, które trzeba będzie pożyczyć na rynku kapitałowym. Koszt tej operacji wyniesie około 1 mld zł rocznie (...), o 1 mld zł większy się dług publiczny w związku z wyższymi kosztami obsługi tego długu" - powiedział. W poniedziałek Ministerstwo Łączności przesunęło z 10 listopada na 1 grudnia termin składania ofert na licencję na komórkową telefonię najnowszej generacji UMTS. Licencje mają zostać przyznane do 21 grudnia. Resort zamierza wydać pięć koncesji na UMTS po 650 mln euro każda. Koncesje muszą zostać wydane do końca 2000 roku, gdyż nowe Prawo telekomunikacyjne, które zacznie obowiązywać od 1 stycznia przyszłego roku, wyklucza możliwość wydania licencji telekomunikacyjnych w 2001 roku. W założeniach do budżetu na 2001 rok deficyt ekonomiczny finansów publicznych ma wynieść 1,6 proc. PKB, wobec około 2,0 proc. PKB zakładanych na ten rok. Na pytanie, kiedy prezydent zakończy konsultacje na temat kandydatury nowego prezesa NBP, Belka odpowiedział, że nie ma pojęcia, w jakim to będzie terminie. Wśród osób wymienianych jako potencjalni kandydaci na stanowisko szefa banku centralnego są: Leszek Balcerowicz, Bogusław Grabowski, Dariusz Rosati, pojawia się również kandydatura Marka Belki. Po rezygnacji ze stanowiska Hanny Gronkiewicz-Waltz inicjatywa w sprawie nowego prezesa NBP, zgodnie z konstytucją i ustawą o Narodowym Banku Polskim, należy do prezydenta. Kandydatura ta musi zostać zatwierdzona przez Sejm bezwzględną większością głosów. "Jeśli prezydent chciał, abym był dalej doradcą, to nie zgłosi mojej kandydatury na prezesa NBP" - powiedział Belka. Zdaniem Belki, jeśli SLD zwycięży w wyborach parlamentarnych, to rząd SLD będzie kontynuował politykę zdrowych finansów, a przede wszystkim przywróci ich przejrzystość, która w ostatnich latach została całkowicie zagubiona.
(PAP)