Subiektywna ocena sytuacji

Sprawa wyborów prezydenckich w USA spowodowała, że cała reszta stała się mniej ważna.Sądzę, że nie można było wymyślić takiego rozwoju sytuacji. Jestem przekonany, że gdyby powstał film,w którym ich przebieg zostałby przedstawiony tak, jak w życiu, widzowie powiedzieliby: ?To już grubaprzesada. Reżyser za bardzo puścił wodze fantazji?. A jednak. U nas sytuację zdominują zapewnetrzy wydarzenia: projekt budżetu oraz ogłoszenie danych o inflacji i dynamice produkcji.

Jak już pisałem, konsekwencje wygranej Busha dla rynku akcji są dobre tylko krótkoterminowo. Jak powiedział Greg Valliere, główny strateg w Schwab Capital Markets: ? To jest bajka o dwóch rynkach. Dla rynku obligacji powstaje obawa, że Bush będzie nadmiernie stymulował gospodarkę. Dla rynku akcji jest faworytem właściwie w każdym sektorze, który podlega regulacjom prawnym pochodzącym z Waszyngtonu.Gdy wygra Bush...Widać więc, że po obecnych spadkach mocniejsza byłaby (pozytywna) reakcja giełd, gdyby wygrał Bush. Jednak w dłuższym terminie to nie jest dobry wybór, ze względu na olbrzymie cięcia podatkowe i wykorzystanie w tym celu nadwyżki budżetowej. To jest działanie przeciwko polityce Fed. Może wręcz zmusić A. Greenspana do odejścia na emeryturę (ma 74 lata), żeby nie musieć walczyć z niebezpiecznymi pomysłami prezydenta. Zaznaczam, że to jest moje, na razie odosobnione, zdanie. Zresztą wygrana Gore?a (bezdyskusyjna) też wywołałaby wzrost wynikający po prostu z uczucia ulgi, że ta sprawa jest już rozwiązana.Jednak ?thriller prezydencki? nie skończy się z całą pewnością do 17 listopada, a nie wiadomo, czy i do stycznia. Analitycy dziwią się bardzo, że rynek tak relatywnie spokojnie odbierał tę sytuację. Mam wrażenie, że ogół inwestorów nie rozumie jeszcze, że jeśli jeden z kandydatów nie ulegnie (szybko), to może powstać kryzys konstytucyjny. Nic się nie stanie, jeśli po przeliczeniu głosów na Florydzie jeden z kandydatów zaakceptuje przegraną. Gorzej będzie jeśli jednak zaczną się sprawy sądowe.Jeśli na chwilę odłoży się na bok sprawę wyborów, to tydzień i tak zapowiada się emocjonująco. Sporo w nim danych makro ? najważniejsza to inflacja (CPI) 16.11. Jest również posiedzenie Fed 15.11. Co zrobi Fed?Prawie wszyscy analitycy zgadzają się, że stopy pozostaną bez zmian (ja również). Niektórzy uważają, że zostaną obniżone ze względu na sytuację polityczną, ale uważam to za myślenie, które Melchior Wańkowicz nazywał chciejstwem.Spora większość analityków oczekuje, że Fed zmieni nastawienie do przyszłej polityki monetarnej z restrykcyjnego na neutralne. Nie widzę najmniejszych powodów do takiego posunięcia (z wyjątkiem politycznych). Sytuacja wcale nie jest jasna. Gospodarka zwalnia, ale popyt konsumentów jest dalej olbrzymi, a jeśli chodzi o inflację, to gołym okiem widać, że wzrasta. Problem ropy naftowej, której cena jest bardzo istotna dla inflacji, również nie został rozwiązany. Dla zysków spółek problemem jest słabe euro. EBC wielokrotnie interweniował w ostatnich dniach ? bez wielkiego skutku. Podobno teraz interweniuje w punktach krytycznych dla analizy technicznej (przełamanie których może spowodować dalsze spadki). Możliwe, ale dla mnie w tej chwili to stracone pieniądze. Przy niepewności w USA euro i tak by nie słabło, a kapitał na interwencję należałoby oszczędzać na czas po wyborach.Zmienność nastrojówCo dalej? Gdyby nie wybory, scenariusz byłby jasny. 15.11 jest posiedzenie Fed, a rynek po dużych spadkach czeka na zmianę stanowiska wobec polityki monetarnej. Skutkiem powinien być wzrost do środy. Potem Fed niczego nie zmienia, CPI jest kiepskie, znowu zaczyna panować niepokój o wynik wyborów i mamy spadek. Problem w tym, że takie scenariusze łatwo pisze się na papierze, a życie nie zawsze chce się dostosować.Zmienność nastrojów na rynkach amerykańskich jest olbrzymia. Według danych Leuthold Weeden Research, ten rok jest wyjątkowy jeśli chodzi o zmienność indeksów. Na przykład średnia zmiana S&Poor?s 500 wynosi więcej niż 1% dziennie (po raz pierwszy od krachu z 1987 r.). Jeśli policzy się dni, w których indeks zmieniał się o nie mniej niż 3%, okaże się, że to najbardziej ?gwałtowny? rok od 1946.Taka zmienność zawsze coś znaczy. U szczytu hossy (a niewątpliwie jesteśmy w okresie po bardzo długiej hossie) powinna zwiastować zmianę trendu. Trzeba brać również pod uwagę, że S&P 500 potroił się od 1995 r. do wiosny br., a zyski spółek za tym nie nadążały. Inaczej mówiąc ? wzrost jest nadmierny i nie wynika z fundamentów, a jedynie z ?rozbuchanej? spekulacji.Może analiza techniczna da jakąś podpowiedź? Niestety nie (w krótkim terminie). DJIA dalej przebywa we wnętrzu diamentu. Jednak ostatnio zarysował formację podwójnego szczytu. Jeszcze wyraźniej sytuację widać na wykresie liniowym. Tak więc jest to zapowiedź spadku, ale krótkoterminowo problem polega na tym, że często przed spadkiem następuje jeszcze ruch powrotny do podstawy podwójnego szczytu (ok. 10 800 pkt.). I taki krótkoterminowy wzrost jest możliwy.Długoterminowo warto popatrzeć na wykresy, które przesłał mi Tomasz Nowak. To 100-letni roczny wykres DJIA w ujęciu logarytmicznym i liniowym. Widać pięknego wisielca i dojście do linii nawrotu trendu głównego po wypełnieniu pięciu elliottowskich fal. To ważne wykresy, które potwierdzają, że 18-letnia hossa w USA ma się ku końcowi. Na liniowym wykresie S&P 500 mamy: przecięcie średniej 200-sesyjnej przez 50-sesyjną, odbicie się indeksu od średniej 50-sesyjnej, przełamanie krótkoterminowego trendu wzrostowego ? to wszystko bardzo złe sygnały. Nasdaq nieubłaganie realizuje falę C dużej korekty. Coraz bardziej przekonuję się do obniżenia celu z 2700 (Elliott wynikający z korekty po przedłużonej fali piątej) do 2300?2400 pkt. (równość fal).Krótkoterminowo jednak znowu mamy problem. Indeks doszedł do ważnego wsparcia. Nie miałoby to żadnego znaczenia, gdyby doszedł do niego drogą ?naturalną?, tzn. linią łamaną (wzrost, korekta, wzrost itd.) Jednak tu było to, co Amerykanie nazywają freefall (spadek bez zatrzymania). To zawsze prowokuje korektę.Jestem za wariantem optymistycznym, ale tylko z powodu teorii prawdopodobieństwa: krachy zdarzają się nadzwyczaj rzadko. Po posiedzeniu Fed i danych o CPI znowu zacznie przeważać polityka ? nie mam pojęcia, co może się dziać.Miniony tydzień to okres, który znów spowodował, że inwestorzy i analitycy musieli postawić sobie dużo pytań. Na przykład: co to był wcześniej za wzrost? Odreagowanie spadków czy pierwsza fala hossy? Pułapka bessy czy hossy? Będzie jednak wzrost listopadowo-grudniowy czy wielu nabrało się na to, że ma być? Jak zakończy się sprawa wyborów w USA? O co chodziło inwestorom powodującym wzrost TP SA? Pytania można mnożyć. Na większość odpowiedzi jest kilka.Fakty są zaś takie, że mieliśmy spadkowy tydzień i w wyniku tego wielu sfrustrowanych inwestorów. Teraz przed nami nie mniej ciekawy okres, który powinien dać odpowiedź przynajmniej na pytanie, czy będzie wzrost przygotowujący do ?efektu stycznia? (którego wg mnie nie będzie), czy zaprowadzi nas to w głęboką bessę. Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba oczywiście sięgnąć do fundamentów naszej gospodarki i, niestety, zastanowić się, ku czemu zmierza gospodarka światowa.Wróćmy jednak do spraw bieżących. Co czeka nas w tym tygodniu? U nas są trzy wydarzenia: projekt budżetu (15.11), inflacja (15.11) i dynamika produkcji (17.11). Jeśli jeszcze weźmie się pod uwagę posiedzenie Fed (15.11), to tydzień zapowiada się ekscytująco. Nie będę wspominał na razie o deficycie obrotów bieżących, bo do tych danych jeszcze 3 tygodnie, a Rada Polityki Pieniężnej powoli przyzwyczaja do jego wysokości. Wiesława Ziółkowska, członek RPP, powiedziała (potwierdził to D. Rosati), że deficyt obrotów bieżących w październiku wyniósł 800?850 mln USD.Taki wynik nie byłby zły, mimo że sporo większy od ostatniego.Budżet mało wiarygodny?Już w środę zapoznamy się z projektem budżetu. Oczywiście, cała uwaga skupiona jest na tym, czy utrzymany będzie deficyt 1,6%. Podejrzewam (zakładam), że będzie utrzymany. Projekt przedstawi rząd, a minister Jarosław Bauc wielokrotnie potwierdzał, że nie pozwoli na większy deficyt. Gdyby nawet założyć, że tak będzie, to już wiadomo, że ponad 7-miliardowa luka w budżecie nie zostanie łatwo zapełniona. Na przykład wyraźnie widać, że Sejm nie wyrazi zgody na podniesienie VAT na materiały i usługi budowlane. Oddzielny temat to przetarg na UMTS. Założenie wzrostu PKB jest również co najmniej wątpliwe, jeśli weźmie się pod uwagę spowolnienie Eurolandu. Dolar na poziomie 4,49 zł (takie były wstępne założenia) ? również. Zastrzeżenia można mnożyć. Wielu ekonomistów uważa, że deficyt w wysokości 1,6% jest niemożliwy (przypominam, że RPP twierdzi, że nawet to jest za dużo). Jednym z nich jest B. Grabowski z RPP. Nie zgadzam się z nim w 100%. To nie jest realny poziom deficytu.MF w ślepej uliczceW tej sytuacji MF jest w ślepej uliczce. Jeśli zwiększy deficyt, to spowoduje małą panikę na rynku walutowym (giełdowym również). Jeśli nie zwiększy ? założenia budżetu zostaną natychmiast podważone, a sam projekt uznany za ?wydmuszkę?. Nie widzę tutaj dobrego rozwiązania. Nie ma co nawet omawiać szeroko tego, co będzie się działo w Sejmie, kiedy w roku przedwyborczym trafi do niego projekt budżetu z niesamowitymi wręcz cięciami w sferze budżetowej. Nie przypuszczam, żeby to było do przyjęcia. Pierwszy krok zrobił już minister spraw zagranicznych, który stwierdził, że nie podjąłby się kierowania resortem, gdyby utrzymał się zakładany budżet tego ministerstwa.Jeśli chodzi o inflację, to rynek jest przygotowany na 9,9%. Nie wiem, czy tak będzie. W każdym razie nie będzie to żadnym wielkim pozytywem, za to większa wartość będzie bardzo źle przyjęta. Obawiam się jednak o wartość dynamiki produkcji przemysłowej. Gospodarka zwalnia i wcale nie zdziwię się, jeśli ta wartość będzie bardzo mała i wywoła jakiś wstrząs.Spójrzmy na analizę techniczną. WIG nie wygląda jeszcze źle. Dopóki nie zostanie przebite 16 200 pkt. (może to nastąpić w poniedziałek), krótkoterminowy trend wzrostowy nie jest zagrożony. Jednak przełamanie tego poziomu otworzy drogę do 13 500 pkt. Na wykresie WIG20 sytuacja wygląda podobnie, ale jeśli spojrzy się na naruszoną jedynie linię przełamanego wcześniej trendu wzrostowego i odbicie od linii trendu spadkowego, to sytuacja nie wygląda ciekawie i każe podejrzewać, że obecne spadki to piąta podfala fali C, która powinna sprowadzić indeks przynajmniej do 1450 pkt. Na liniowym wykresie WIG20 widać, że kluczowy dla ocalenia krótkoterminowego trendu wzrostowego jest poziom 1590 pkt.Sektor TMT nie jest już ulubieńcem GPW, ale ma ciągle największy wpływ na indeksy. Nie ma u nas odrębnego rynku TMT (swoistego Nasdaq), więc jego spadki wpływają mocno na całą resztę. Osobny temat w tym sektorze to TP SA. Zaczyna wyglądać na to, że te wzrosty to była dystrybucja, która powiodła się znakomicie i wyprowadziła w pole nie tylko drobnych inwestorów, ale i niektóre fundusze. Stosunkowo mały obrót po wejściu akcji pracowniczych już sygnalizował problemy. Pracownicy nie chcieli sprzedawać, bo kurs rósł. Jedynie spadki mogą dużą część zmusić do oddania akcji. Późniejsze wzrosty dadzą również zwiększoną podaż od tych, którzy czekali na odbicie i zapewnią towar dla kupujących.Bardzo to było mądre. TP SA jest ważna, bo powoduje powstanie odpowiedniej atmosfery na całej giełdzie i ma bardzo duży wpływ na indeksy. Technicznie wykres dobrze nie wygląda. Podwójny szczyt (którego wymowa jest osłabiona jest tym, że nie nastąpił po długim wzroście) i liczne okna bessy niczego dobrego nie rokują. Oczywiście, najważniejsze jest wsparcie na 21 zł. Gdyby ono pękło, to dojdzie do realizacji spadku wynikającego z dużej formacji RGR ?17 do 18 zł.Agora też zrobiła coś na kształt podwójnego szczytu. Teraz ważne jest wsparcie na 83 zł. Jeśli padnie, to następne znajduje się dopiero na 73 zł. ComputerLand zrobił ruch powrotny do podstawy trójkąta, z którego wybił się rozpoczynając spadki. W piątek wybił się w dół z krótkoterminowego kanału trendu wzrostowego. Wsparcie to dopiero 80 zł. Elektrim utworzył fatalną formację z oknem bessy. Teraz dąży do 35 zł. Następne wsparcie to dopiero 29 zł.W Optimusie bez zmian. Kanał trendu spadkowego: 120?170 zł. Prokom też bez zmian, chociaż krótkoterminowo wygląda podobnie jak Elektrim. Wsparcie 165 zł. Softbank to w tej chwili najsłabszy walor z rynku TMT. Technicznie przełamał wsparcie na 64 zł i nieubłaganie dąży do 50 zł.Co nas czekaJeśli w USA będzie odbicie i ruch pod Fed, to u nas będzie to samo, wzmocnione oczekiwaniem na projekt budżetu oraz dane o inflacji. Po 15.11 będziemy zaś zależeli od tego, jak będą reagowały rynki USA i od zawartości projektu budżetu. Zakładam, że ta druga część tygodnia będzie kiepska (pod warunkiem że pierwsza będzie dobra).

Piotr Kuczyński