Po odwołaniu Marka Mazura z funkcji prezesa LOT-u rada nadzorcza narodowego przewoźnika zamierza uzupełnić skład zarządu firmy. Z tym że, zamiast jednej osoby, w drodze postępowania kwalifikacyjnego chce powołać trzy. Poza funkcją prezesa zarządu, do objęcia są jeszcze dwa stanowiska: członka zarządu ds. finansowo-ekonomicznych oraz ds. handlowych.
Dodatkowo do zarządu swojego przedstawiciela powołają również pracownicy firmy. Tym samym skład ścisłego kierownictwa spółki, uwzględniając obecne dwie osoby, rozszerzy się do sześciu osób. Po jego skompletowaniu członkowie zarządu ustalą szczegółowy podział kompetencji.
Czwartkowe odwołanie M. Mazura krytycznie oceniają związki zawodowe działające w firmie. W piątek uzgodniły działania, jakie zostaną podjęte. - Ustaliliśmy, że wchodzimy w spór zbiorowy - mówi Stefan Malczewski, przewodniczący NSZZ Solidarność narodowego przewoźnika. Wkrótce do pracowników zostaną skierowane pytania referendalne w sprawie strajku. Na tej podstawie zostanie określona forma sprzeciwu.
Trwający spór może negatywnie wpłynąć na biznes. Sytuację mogą pogorszyć nowe regulacje dotyczące zasad "otwartego nieba". Złamią one monopol LOT-u na bezpośrednich połączeniach atlantyckich z krajowych portów. Nowe przepisy wejdą w życie w kwietniu przyszłego roku. Zagraniczne linie ogólnie mówią, że będą korzystały z nowych regulacji. Specjaliści twierdzą jednak, że najbardziej powinien obawiać się British Airways. Lotnisko w Londynie jest jednym z największych na świecie hubów przesiadkowych. Stąd za ocean mogą na razie latać tylko brytyjskie linie.
LOT jest pewny siebie. - Jesteśmy przygotowani na konkurencję - twierdzi Andrzej Kozłowski z biura prasowego spółki. Jego zdaniem, pozycja polskich linii lotniczych umocni się, gdy w przyszłym roku do floty wejdą nowoczesne samoloty Boeing 787.