Od pewnego czasu publikujemy analizy i raporty na temat sytuacji w polskim sektorze nieruchomości, z których nierzadko wynika, że sytuacja nie jest tak jednoznaczna. Wskazują one na jeszcze coś - rząd się tą kwestią nie interesuje. Czy igra z ogniem?
Trzy miliony dla milionerów
W programie wyborczym PiS była mowa o trzech milionach nowych mieszkań. Nikt w to nie wierzył, oczywiście. Ale nikt też nie sądził chyba, że mieszkania - przy całkowitej bierności władz w tej sprawie - staną się bez porównania mniej dostępne niż były jeszcze niedawno. A stały się za sprawą szaleńczego wzrostu cen, którego w żadnej mierze nie równoważy wzrost płac czy większa dostępność i niższe (na razie) koszty kredytów. Kilkaset tysięcy złotych to minimalna kwota, jaką trzeba posiadać, aby kupić własne M czy tym bardziej domek pod miastem. To kwota dla większości Polaków zawrotna i zupełnie nieosiągalna, a jeśli już - to jedynie z kredytów rozdawanych przez banki szczodrą ręką. Czy nie nazbyt szczodrą?
Mocno atakowaną grupą potencjalnych klientów są już nawet studenci. Pożyczki mają ich powstrzymać przed emigracją zarobkową - oceniają doradcy finansowi. Problem w tym, że na spłatź sięgającego setek tysięcy złotych kredytu też trzeba zarobić.
Nasze nieruchomości są już, nie tylko relatywnie, równie drogie, a czasem droższe niż te na mitycznym Zachodzie. Bębenek umiejętnie podbijają firmy deweloperskie i pośrednicy, atmosferę kreują media. W efekcie i tak wiecznie nienasycony popyt jest teraz ogromny. Ale na marginesie - czy mimo to ktoś zwrócił uwagę na fakt, że wiele ofert jest obecnych na rynku od miesięcy, a jedyne, co się w nich mimo to systematycznie zmienia, to cena wywoławcza? Niektórzy mają naprawdę nadzieję - czasem nawet zasadnie - że w tym szaleństwie jest metoda i to, co nie sprzedało się za pół miliona, kilka miesięcy później znajdzie kupca za milion. O ile tylko przekona się potencjalnego inwestora, że robi interes życia. A w obecnej atmosferze to wcale nie jest takie trudne. To pokazuje jednak, w jakim stanie jest rynek, w jakiej fazie rozwoju.