Komisja Europejska wezwała Polskę do dostosowania prawa w ustawie o akcyzie na prąd, grożąc, że w przeciwnym razie pozwie Warszawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Chodzi o to, że fiskus pobiera podatek u nas od energii elektrycznej od jej wytwórców. Unijne prawo wymaga natomiast, by momentem opodatkowania było przesłanie prądu od dystrybutora do odbiorcy końcowego. Tak więc akcyzę płacić powinny spółki dystrybucyjne.
Polskie władze wywalczyły okres przejściowy na dostosowanie prawa. Zakończył się on jednak z początkiem ubiegłego roku. Wiadomo, że na przełomie lat 2005 i 2006. Ministerstwo Finansów pracowało nad stosowną nowelizacją ustawy o podatku akcyzowym. Przygotowany został nawet podobno projekt zmian. Nie ujrzał on jednak światła dziennego. Minął ponad rok, a akcyzę od energii elektrycznej wciąż płacą producenci.
Dlatego też Bruksela wysłała do nas już drugie ostrzeżenie w tej sprawie. W ramach tzw. procedury naruszeniowej Polski rząd dostał dwa miesiące na odpowiedź i przygotowanie stosownych zmian w prawie. Po tym czasie Komisja skieruje wniosek do ETS.
Urzędnicy resortu finansów twierdzą, że prace nad nowelizacją są na ukończeniu. Problem w tym, że zmiany miały być połączone z wprowadzeniem stawek na wiele wyrobów (w tym paliwo) w ustawie. Do tej pory minister mógł regulować ich poziom w rozporządzeniu, a więc bez pytania się o zgodę parlamentu. Skoro poziom podatku ma być jednak ustalony na stale, resort ma wątpliwości, na jakim pułapie.