- Potencjalne "twarde lądowanie" gospodarek Europy Środkowo-Wschodniej nie wpłynie na obniżenie wiarygodności kredytowej państw naszego regionu - uspokajają analitycy agencji ratingowej Moody?s.
Agencja twierdzi, że gdyby doszło do załamania koniunktury w nowych krajach członkowskich Unii Europejskiej, to zdecydowanie nie będzie ono tak głębokie, jak kryzys azjatycki z 1997 roku.
Dług publiczny Estonii wynosi bowiem tylko 4 proc. jej produktu krajowego. Najwyższy jest w Bułgarii, gdzie jest równy 24 proc. PKB. To jednak wciąż niewiele. - Deficyty budżetowe są niskie, a w niektórych krajach mamy nawet do czynienia z nadwyżkami - wskazują analitycy agencji. Członkostwo we Wspólnocie wpływa pozytywnie na konkurencyjność lokalnych gospodarek, a ich system bankowy jest "zdrowy".
Wcześniej Moody?s alarmował, że szybki wzrost gospodarczy w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, któremu towarzyszy wysoki na ogół deficyt wykazywany na rachunku obrotów bieżących (na Łotwie przekroczył w 2006 r. 20 proc. produktu krajowego), może się raptownie skończyć.
Wśród gospodarek szczególnie zagrożonych kryzysem, agencja wymienia państwa bałtyckie oraz Bułgarię i Rumunię. Kraje te coraz częściej finansują rosnące zadłużenie zagraniczne krótkookresowym kapitałem. W przypadku wahnięć koniunktury nie będą mogły szybko dostosować się do nowych warunków, bo w większości z nich kurs lokalnej waluty jest sztywno powiązany z euro.