Na podstawie miesięcznych danych GUS można szacować, że tempo realnego wzrostu krajowego PKB w I kw. będzie najwyższe od 1997 r. (teoria negatywnego wpływu podwyżki VAT o 3 pkt proc. w Niemczech okazała się całkowicie chybiona). Biorąc pod uwagę, że globalny cykl recesja-recesja trwa mniej więcej 10 lat, obecny - najsilniejszy dokładnie od dekady - boom gospodarczy nie może specjalnie dziwić. Zresztą obserwacja wiele parametrów opisujących koniunkturę na globalnym rynku nasuwa skojarzenia z okolicami 1997 r. Można tu wskazać na przykład na spready korporacyjne, które w segmencie "high yield" już od 2 lat odbijają się raz po raz od minimum ustanowionego w 1997 r. (ok. 3 pkt proc.). Również zmienność cen na rynku akcji po ekscesach w latach 2001-2002 zeszła już w okolice minimów ustanawianych w połowie poprzedniej dekady.
Na marginesie można zauważyć, że skok zmienności cen akcji, który nastąpił na przełomie lutego i marca, był jednym z 10 największych w okresie minionych 16 lat, jeśli uwzględnić zmiany stosunku VIX-a (wskaźnika mierzącego implikowaną przez amerykański rynek opcji zmienność) do jego rocznej średniej. W przeszłości tego typu silne skoki zmienności były zwykle dobrymi okazjami do zajmowania długich pozycji na rynku, i jak do tej pory potwierdza się to i teraz. Amerykański rynek akcji pozostaje względnie słaby - w porównaniu do naszego - więc należy się tam liczyć z możliwością lekkiego cofnięcia się cen w dół, ale na poważniejsze spadki raczej trzeba będzie poczekać do czasu odbudowania się bardzo niskiego obecnie sentymentu inwestorów (do III kw. 2007 r.?).
Sektor finansowy w USA powiązany z tamtejszym rynkiem nieruchomości wydaje się być najsłabszym punktem globalnego rynku i to właśnie stamtąd przyjść mogą w tym roku negatywne impulsy. Przykładowo w okresie minionych 60 lat dynamika roczna liczby nowy budów w USA była tak niska jak ostatnio
(-38,2 proc. w styczniu) jedynie
8 razy. W 6 przypadkach poprzedzało to recesję w gospodarce. Co intrygujące, dwa fałszywe sygnały