,,Internet wykreuje nowych liderów i ostatecznie pogrzebie maruderów" - pisał kilka lat temu Philip Kotler, profesor marketingu, doradca takich firm, jak IBM, General Electric, AT&T, Bank of America. I nie pomylił się. Uniwersalność internetu sprawiła, że zmienia on styl życia. Biznes musiał to zauważyć.

Sprzedaż za pośrednictwem internetu rozwija się coraz szybciej także u nas. Według badań firmy Gemius, w ubiegłym roku na wirtualne zakupy poszło ponad 3 mln Polaków. Kupując książki, płyty, komputery, opony, leki, bilety lotnicze, wczasy itd. zostawiliśmy u wirtualnych sprzedawców 4,2 mld złotych. Ten rok i kolejne lata na pewno przyspieszą rozwój tego rynku. Ostrożne szacunki mówią, że do 2010 roku powiększy się on czterokrotnie. Niewykluczone jednak, że tempo rozwoju będzie szybsze. Ma się do tego przyczynić m.in. powszechniejszy dostęp do sieci internetowej oraz umożliwienie dokonywania transakcji przy użyciu zwykłych płaskich kart debetowych wydawanych do obsługi konta. Prawdopodobnie taką możliwość będą już mieli wszyscy w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy. Banki nad tym pracują, w tym m.in. PKO BP, który prowadzi ponad 6 mln rachunków ROR. Analitycy rynku twierdzą, że tylko ten "karciany manewr", ułatwiający dostęp do internetowych półek sklepowych, może zwiększyć obroty sieciowych sprzedawców o 2 mld złotych.

Koniunkturę w branży wyczuwa biznes i zaczyna szukać pieniędzy na rozwój. Jednym ze źródeł finansowania może być giełda. Ostatnio swoje plany debiutu na GPW zapowiedział m.in. największy internetowy sklep z oponami Oponeo.pl (handluje też akcesoriami samochodowymi). W 2006 roku spółka miała 30 mln zł przychodów ze sprzedaży, a na czysto zarobiła 1 mln złotych. Szansę dla siebie w firmach zajmujących się e-handlem widzą też szefowie giełdowego Capital Partners, którzy postanowili objąć 60 proc. udziałów w ICS Management - spółce prowadzącej sklepy internetowe.